27. Pani Olga.

174 31 12
                                    

   Odwiedzałam Krzyśka codziennie przez dwa dni. Musiałam pilnować, żeby leki brał.
   Pytałam Daniela o sukienkę. Bardzo mnie zaskoczył, bo wybrał tę samą, co Krzysiek.
   Dzisiaj kończy się moje wolne i wracam do pracy! Ale się cieszę. Ale dopiero teraz ogarnełam, że cały ten proces przeprowadzenia wywiadu... No jestem tam niepotrzebna, aczkolwiek nie narzekam. Chociaż mogę posłuchać ciekawych ludzi.
   Dziś będzie przeprowadzany wywiad z jakąś menagerką kogoś tam. Nie orientuję się za bardzo.
   Wchodzę do redakcji. Każdy mnie wita uśmiechem. Ludzie są tacy mili... Szok.
   Idę do naszej redakcyjnej kuchni, gdzie jest już Sara.
   -Wyglądasz, jak zombi-mówię na powitanie.
-Tak, ciebie też miło widzieć-odpowiada.-Gotowa na wywiad? Znaczy, na zdjęcia, ale wywiad?
-Ja tak, ale ty do napisania tego artykułu, co będzie modne w tym roku na Sylwestra to raczej nie. Źle spałaś?
-Kawa mnie postawi na nogi-pokazuje kubek i wychodzi z kuchni.
   Robię sobie herbatę i siadam przy niewielkim stole.
   Po chwili przychodzi Artur. Uśmiecha się do mnie, co odwzajemniam.
   -Masz jakieś plany na dzisiaj?-pyta.
-A co?-marszczę brwi.
-Potrzebuję pomocy.
-Co jest?-pytam zdenerwowana.
-Nic strasznego. Po prostu... Muszę kupić prezent na urodziny-spuszcza głowę do dołu.
-Dla kogo?
-Dla...-odchrząkuje-Dla mojej prawie dziewczyny.
-"Prawie"?-wstaję od stołu i staję przed nim.
-No chcę ją zapytać dzisiaj-uśmiecha się, a ja go przytulam.
-Boże, Artur! Ale fajnie!-odsuwam go od siebie.-Oczywiście, że ci pomogę! Muszę kupić buty na wesele, więc możemy iść i kupić coś dla tej twojej dziewczyny. A jak ma na imię?
-Martyna-odpowiada krótko.
-Ładnie. Kiedy ją poznam?
-Niedługo-uśmiecha się.-Dziękuję.
-Nie ma za co. To dzisiaj po pracy?
-Pewnie, mi pasuje.
   Nagle do kuchni wbiega Patrycja. Dziewczyna, która dzisiaj ma przeprowadzać ten wywiad, a ja zrobić zdjęcia.
   Jest wysoką, szczupłą brunetką o zielonych oczach. Jest naprawdę ładna.
-Chodź, zaraz zaczynamy-łapie mnie za rękę, ale jeszcze odwracam się do Artura.
-Chcesz, to możesz wziąć moją herbatę-mówię i wychodzimy z Pati.
-Chętnie, dzięki!-odpowiada.
   Wchodzimy do jej biura, wcześniej zachaczając o moje biuro, żebym mogła wziąć aparat.
   Jej biuro to duże pomieszczenie. Dominuje tu biel i błękit. Na środku stoi duże biurko z papierami. Przy jednej ścianie jest duża, biała kanapa, która samym wyglądem zachęca, aby na niej usiąść. Na ścianach wisi zegar i jakieś obrazy.
   Siadam na kanapie, a Patrycja przy biurku i przegląda papiery.
   Cisza zaczyna mnie przytłaczać, więc zaczynam rozmowę.
   -A kto to w ogóle jest? Ta osoba, z którą przeprowadzasz ten wywiad?-pytam.
-Olga... Olga... Nie pamiętam nazwiska... Czekaj, sprawdzę-bierze jakiś plik kartek i czyta coś.-Olga Tuszewska, menagerka Moniki Brodki. Pierwszy raz o kobiecie słyszę-patrzy na mnie.
-Ja w sumie też, ale dzięki za informację-uśmiecham się.
-Proszę bardzo.
   -Krzysiek koncertuje z Brodką... Ciekawe, czy ta Olga zna go? Pewnie tak-myślę.
   Za chwilę Patrycja wychodzi, wcześniej informując mnie, że jej gość niedługo powinien być i musi go przyprowadzić.
   I faktycznie. Zaraz wchodzi dziennikarka, a za nią wysoka, szczupła blondynka o dużych oczach.
   Wstaję i uśmiecham się, co odwzajemnia.
   -Witam, Olga-podaje mi dłoń, którą delikatnie ściskam i potrząsam pare razy.
-Ulka.
-Ula zrobi pani kilka zdjęć, tak jak wcześniej się umawiałyśmy.
-Ah tak, to pani jest tą fotografką, którą każdy chwali? Miło mi panią poznać-uśmiecha się od ucha do ucha.
-Chwalą mnie?-unoszę brwi do góry.
-Miałam przyjemność rozmawiać z osobami, które z tobą współpracowały. Każdy sobie chwalił tę pracę.
-Miło mi to słyszeć, ale chyba przeceniają moje możliwości.
-No nie sądzę. Widziałam pani zdjęcia i są zaskakująco dobre. Myślałam nawet nad zaproponowaniem pani współpracy-puszcza mi oczko.-Ale porozmawiamy o tym po wywiadzie.
-Dobrze.
   Siadam na kanapie, a one siadają przy biurku. Partycja proponuje Oldze kawę, a ja oferuję, że zrobię. I tak przez najbliższe dwie godziny będę siedziała i nic nie robiła.
   Idę do kuchni, gdzie robię dwie kawy i jedną herbatę. Wracam do biura, gdzie Patrycja już zaczęła rozmawiać z Olgą.
   Stawiam kubki na biurku, uśmiechając się do kobiet.
   Siadam na kanapie i słucham ich rozmowy. Olga to wcale nie głupia baba. Mądrze mówi.
   Patrycja zadaje ciekawe pytania, zwłaszcza jedno. A Tuszewska jeszcze ciekawiej odpowiada na właśnie to pytanie.
   -A czy jako menagerka konkretnie jednej gwiazdy, zwracasz uwagę na innych muzyków? Na wypromowanie ich?-pyta Pati.
-Nie wiem, czy powinnam odpowiadać na to pytanie, ale co mi tam?-śmieje się.-Monika ma przyjaciela. Na razie nie jest znany, ale planuje wydać własną płytę. Mam nadzieję, że razem z Monią będziemy mogły pomagać mu w tym. Chodzi mi właśnie o wypromowanie. Krzysiek na razie robi chórki dla Moniki. Gra na gitarze, czy instrumentach klawiszowych, ale będzie o nim głośno. Jestem tego pewna.
-Krzysiek, tak? W jaki sposób chcecie go wypromować?-dopytuje Patrycja.
-Zalewski wyda swoją płytę, więc myślę, że Monika będzie chciała czasem zaśpiewać jego piosenki na swoim koncercie. Na pewno nie raz zaprosi go do siebie na scenę. Jeszcze zobaczymy. Chociaż ja uważam, że to nie będzie konieczne. Krzyś to super mężczyzna. Przystojny, utalentowany, miły. Sam się wypromuje. Nasza pomóc nie będzie tu konieczna.
   Mrugam kilka razy. Jestem w szoku.
   Z jakim uwielbieniem o nim mówiła. Pff... Oczywiście, że Krzysiek nie będzie potrzebował ich pomocy! Poradzi sobie sam! Jeszcze one będą żałowały, że zapraszają Krzyśka do siebie na scenę! Przyćmi swoim talentem tę całą Monikę.
   Dobra, dość. Za bardzo się wkręcam. Przecież nic takiego nie zrobiła, a ja jak zwykle niepotrzebnie się unoszę.
   Po wywiadzie robię zdjęcia Oldze, po czym ona podchodzi do mnie z uśmiechem.
   -Proponowałam pani współpracę. Myślała pani nad tym? I ja i Monika byłybyśmy zaszczycone-puszcza mi oczko.
Przełykam ślinę.
-Ja... Emm... Znaczy się...-zaczynam się jąkać.
Nagle dzwoni telefon Olgi.
-Przepraszam-mówi do mnie, po czym odbiera.-Halo? Tak, przy telefonie. Jak to problemy? Co? Jak to? Dobrze, zaraz będę.
-Coś się stało?-pytam nieśmiało.
-Muszę wracać. Obowiązki wzywają-wyciąga z torebki portfel, a z portfela wizytówkę, którą mi daje.-Jakby pani się na coś zdecydowała, proszę mi dać znać, dobrze?
-Dobrze-podaje mi rękę, którą ściskam.
-Do widzenia-żegna się.
-Do widzenia-powtarzam za nią.
   Zgodzić się, czy lepiej nie? W sumie, aż takich przeciwwskazań nie ma, więc czemu by nie? Będę musiała się nad tym zastanowić jeszcze.
***
Przyznawać się, kto pomyślał właśnie o tej Oldze, o której pisałam, kiedy przeczytał tytuł rozdziału?
W sumie, mówiąc o Zalewskim, ciężko nie pomyśleć o niej, kiedy słyszymy imię Olga, co nie?
Dobra, nieważne.
Wiecie, że dziś 1. grudnia? Wiecie, że dzisiaj zaczyna się Adwent? A co z Adwentem idzie, Kalendarze Adwentowe!
Moja przyjaciółka podsuneła mi pomysł, żebym wstawiała codziennie rozdział przez 24 dni! Rozumiecie Wy to? 24 dni codziennie! Dzień w dzień! Spoko pomysł, co nie? Ale decyzja należy do Was, czy chcecie mieć krótsze (prawdopodobnie krótsze) rozdziały codziennie, czy bez czegoś takiego normalnej długości w takim odstępie czasowym, jak do tej pory? Czyli w sumie, krótsze rozdziały codziennie, albo tak, jak do tej pory? Jak Wy uważacie? Bo dla mnie i to i to brzmi super.
Dwa, jeśli chodzi o specjał, nie było pytań (poza jednym). Moja przyjaciółka (ta sama, co występowała wyżej) uznała, że to przez to, że dałam Wam taki limit czasowy. To prawda? Jeżeli tak, to możemy to zrobić jeszcze raz, bez limitu czasowego. A jak nie, to wymyślę coś innego. Aczkolwiek, nie ukrywam, tamten pomysł z pytaniami najbardziej mi się spodobał. Dajcie znać, jak Wy uważacie.
Trzy, moja koleżanka ochrzaniła mnie za brak akapitów. To zrobiłam. W reszcie rozdziałów poprawię niedługo i będą. Nie wiem, czy dobrze to zrobiłam, czy tak to powinno wyglądać. A Wam się lepiej tak czyta? Bo ja to większej różnicy nie widzę, no ale...
Cztery, fajny rozdział? 😉

Zboża//Krzysztof Zalewski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz