16. Zazdrosny Krzyś i komplementy.

213 33 3
                                    

Krzysiek bardzo chciał się spotkać. Nie wiem, po co. Sam nie podał jakiegoś konkretnego powodu. Powiedział tylko tyle, że "stęsknił się". Mimo, że nie miałam ochoty na spotkania z kimkolwiek, zgodziłam się. No bo jak mu odmówić?
Zaprosiłam go na obiad, który musimy razem ugotować.
-Hej-uśmiecha się do mnie, kiedy wchodzi do mieszkania.
-Cześć-całuję go w policzek.
Krzysiek zdejmuje kurtkę i buty i idziemy do kuchni.
-Co gotujemy?-pyta, opierając się tyłem o blat
-Hmm... Kurczak z ryżem i warzywami?-proponuję.
-Jak dla mnie, może być. Jestem taki głodny, że zjem wszystko normalnie.
Śmieję się cicho i biorę się za przygotowywanie obiadu.
Krzysiek oczywiście mi pomaga. Znaczy, stara się pomagać, bo kucharzem to on jest średnim i bardziej przeszkadza, niż pomaga. Od razu mi powiedział, że średnio gotuje i bardziej będzie mi zawadzał.
-Wiesz co?-patrzę na niego.-Masz rację. Bardziej przeszkadzasz, niż pomagasz, bez urazy. Lepiej będzie, jak usiądziesz i grzecznie poczekasz.
-Jak dobrze...-wzdycha i siada przy stole.-To opowiadaj, co u ciebie?
-Daniel mnie zaprosił na wesele swojej kuzynki-mówię.
-Daniel?-pyta.
Odwracam się do niego.
-No Daniel. Nie mówiłam ci o Danielu?
-Nie? Kim jest Daniel?
-Daniel to mój przyjaciel-wzruszam ramionami i wracam do robienia obiadu.
-Przyjaciel?
Krzysiek staje obok mnie i obserwuje każdy mój ruch.
-No przyjaciel, mówię ci przecież-śmieję się cicho.
-Aaa nie mógł zaprosić kogoś innego, tylko musiał ciebie?
To się już zaczyna robić dziwne. Tak wypytuje o Daniela i teraz jeszcze to?
Patrzę na niego zdziwiona.
-Dlaczego miałby mnie nie zapraszać? Przyjaźnimy się, to chyba normalne. Nie ma dziewczyny, więc chyba logiczne, że mnie zaprosił. Kogo miałby innego zaprosić?
-Kogokolwiek?-wzrusza ramionami.
-Krzysiek, nie bądź zazdrosny o mojego przyjaciela. Ty też jesteś moim przyjacielem, ale nie mogę zamykać się na innych ludzi-mówię ze śmiechem.
Krzysiek również się śmieje, ale ten śmiech jest nerwowy. Drapie się po karku i spuszcza wzrok.
-Nie, no co ty? Nie o to mi chodziło-tłumaczy się zmieszany.
-Tak? A o co?
-Nie znam tego całego Daniela i martwię o ciebie-obejmuje mnie ramieniem.-Nie chcę, żeby jakiś facet cię skrzywdził.
-Krzyś, może to i jest wesele, ale nie moje i Daniela, tylko jego kuzynki-uśmiecham się do niego.-Poza tym, jestem dorosłą kobietą i potrafię o siebie zadbać.
-No w to nie wątpię.
-Ale dziękuję-całuję go w policzek.
-Za co?-marszczy brwi.
-Za to, że się tak o mnie martwisz.
-To raczej logiczne. Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele martwią się o siebie, no nie?
-No tak.
Krzysiek posyła mi szeroki uśmiech i wraca na swoje miejsce, a ja kończę gotować obiad.
Kiedy nasz kurczaczek jest gotowy, siadam na przeciwko Krzyśka i jemy.
-Kiedy to wesele?-pyta nagle.
-Za miesiąc, a kiedy dokładnie to nie wiem. A co?
-Tak pytam.
-Kiedy znowu mi coś zaśpiewasz?-patrzę prosto w jego śliczne oczy, w kolorze czekolady.-Spodobało mi się.
Krzysiek odwzajemnia moje spojrzenie i tak siedzimy chwilę, wpatrując się sobie w oczy. Ja w jego czekoladowe, on w moje ciemno-zielone. Aż mnie deszcz przechodzi.
-Masz ładne oczy-mówi.
Mrugam kilka razy.
Co proszę?
-O... Emm... Dziękuję-uśmiecham się i wpatruję się w swój talerz.
Krzysiek śmieje się cicho.
-Nigdy nie widziałem takich.
-To jak z tym śpiewaniem?-wracam do poprzedniego tematu.
Zalewski wybucha głośnym śmiechem.
-Nie lubisz jak ktoś ci mówi komplementy, co?-podnoszę wzrok na niego.
-No nie bardzo. Nie jestem przyzwyczajona.
-A szkoda...-patrzy na mnie z uśmiechem, a ja znowu obserwuję swojego kurczaka i ryż.-Kiedy ci coś zaśpiewam, tak? Hmm... Może niedługo. Nie wiem jeszcze.
-Będę czekać.
Kończymy obiad. Muzyk spędza ze mną jeszcze pół godziny, po czym wychodzi.
Kiedy tylko zamykam za nim drzwi, idę do salonu i rzucam się na kanapę.
-O. Mój. Boże-szepczę do siebie.
O co mu chodzi? Przecież jest jakaś dziewczyna, która mu się podoba. To dlaczego mówi mi takie rzeczy? Powinien mówić to tamtej szczęściarze, a nie mi! No ludzie!... I weź tu zrozum tego facet! A mówią, że to kobietę ciężko zrozumieć!
***
podrozniczka_luka zadowolona z "nagrody"? Pierwszy raz w tak krótkim czasie napisałam rozdział do tego opowiadania. Cztery przerwy i jedna wolna lekcja. Wow! Jestem w szoku! Nie wiedziałam, że ja tak potrafię.

Zboża//Krzysztof Zalewski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz