92. Trochę sielanki, ale znów nie będziecie mogły spać.

179 25 41
                                    

   -Daniela, on tu był.
-Że co?!-krzyczę zdenerwowany, co jest złym pomysłem, bo Ula cała się spina i zaczyna na nowo płakać.-Uluś, Skarbie, już, nie płacz.
-Ale jesteś zły i...-nie może skończyć zdania, ponieważ zanosi się płaczem.
-Nie jestem zły na ciebie, Ula-całuję jej skroń.
-Ale krzyczysz-mówi cicho, zaciskając palce na mojej bluzie.
-Już nie będę-łapię jej dłoń i całuję jej wierzch.
-Obiecujesz?
-Obiecuję, Ula, obiecuję-gładzę jej dłoń kciukiem.-Ale już nie płacz, dobrze?
-Postaram się.

   Siedzimy tak jeszcze dłuższą chwilę, aż Ula uspokaja się całkowicie. Odsuwa się ode mnie i spogląda na mnie czerwonymi oczami. Ociera swoje policzki od łez i znów się do mnie przytula.

   Wstaję z Ulą na rękach i idę do jej pokoju. Po drodze zauważam Radka, który siedzi przy stole w kuchni i pije herbatę. Kładę Ulę na łóżku i siadam obok niej.

   -Prześpij się może trochę, co?-proponuję cicho.
-Nie-odpowiada szybko.-Nie chcę.
-Ula, musisz odpocząć.
-Ale... ja się boję...
-Boisz się, że znów będziesz miała koszmar?-kładę dłoń na jej policzku i gładzę go kciukiem. Potwierdza skinieniem głowy.-Jak coś, będę tu, cały czas.
-Położysz się ze mną?-prosi smutnym tonem.
-Pewnie-uśmiecham się delikatnie.

   Kładę się obok niej, wcześniej zdejmując bluzę. Ula wtula się we mnie od razu. Przybiega do nas Kosmos i kładzie się obok nas. Blondynka drapie go za uchem, na co lekko się uśmiecham.

   -Nie chce mi się spać-mówi po kilku minutach.
-A co chcesz porobić?-pytam, odgarniając kosmyk włosów z jej twarzy.
-Nie wiem... możemy się poprzytulać, a ja zapomnę o tym śnie?
-Dobry pomysł. Może zrobię ci herbatę, hmm?
-Jakbyś był tak miły...-odsuwa się.
-Pewnie, dla ciebie wszystko.

   Wstaję z łóżka i idę do kuchni. Gdy wstawiam wodę na herbatę, słyszę, że Radek gdzieś wychodzi. Idę do przedpokoju i patrzę na niego z założonymi rękoma.

   -Wybierasz się gdzieś?-pytam, unosząc brwi.
-Idę na rozmowę o pracę-tłumaczy, zapinając kurtkę.
-A, to sorry. Myślałem, że zostawiasz Ulę w takim stanie, ale jeśli chodzi o pracę, to możesz iść-uśmiecham się lekko, co odwzajemnia.-Słuchaj... może dam ci swój numer? Jakby była taka sytuacja, jak dziś szybko byś dał mi znać, co?
-Jasne, dobry pomysł-daje mi swój telefon. Zapisuję mu swój numer i z uśmiechem oddaję mu komórkę.-Dobra, lecę.
-No cześć, powodzenia.

   Wracam do kuchni. Robię ulubioną herbatę. W szafce znajduję paczkę ukochanych żelek Uli. Torebkę słodyczy biorę w zęby, herbatkę w dłonie i powoli idę do sypialni Uli.

   -Już jestem-mówię z zaciśniętymi zębami.
-Co masz w buzi?-pyta Ula ze śmiechem.
-Żelki.
-Ooo, super!

   Podchodzę do łóżka pewnym krokiem, przez co gorący napój wylewa mi się w niewielkiej ilości na palce.

   -Cholera jasna...-syczę z powodu delikatnego szczypania na palcach.
-Co jest?-pyta. Podnosi się do pozycji siedzącej i zabiera mi z buzi żelki.
-Oparzyłem się-mówię lekceważącym tonem. Stawiam kubek na stoliku nocnym i siadam obok Uli.
-Biedny.

   Ula wtula się we mnie. Z uśmiechem obejmuję ją ramieniem. Blondynka otwiera paczkę żelek. Zjada jednego i jednego wkłada mi do buzi.

   -Boli?-odzywa się.
-Co takiego?-marszczę brwi.
-No oparzyłeś się. Pytam, czy nadal boli?-spogląda na mnie.
-Aaa, o to chodzi. Już nie boli.
-Pokaż-Ula bierze moją lewą dłoń, która najbardziej ucierpiała. Ogląda dokładnie palce, po czym całuje opuszek palca wskazującego, środkowego i serdecznego.-Lepiej?
-Zdecydowanie-uśmiecham się.

   Ula bierze kubek z herbatą i upija łyk, po czym wraca do poprzedniej pozycji. Opieram policzek na jej głowie. Przymykam oczy i rozkoszuję się czasem spędzonym z ukochaną.

   -Krzysieek-odzywa się.
-Hmm?-mruczę leniwym głosem.
-Bo wcześniej... nazwałeś mnie tak... od mojego imienia... jak to szło?-spogląda na mnie i upija łyk herbaty.
-Chodzi ci o "Uluś"?-przypominam sobie.
-O właśnie!
-A co? Nie podoba ci się?-pytam i całuję ją w czoło.
-No właśnie nie, jest super. Możesz tak na mnie mówić-uśmiecha się.
-Dobrze, Uluś-śmieję się delikatnie, a ona ze mną.
-Obejrzymy jakiś film?-proponuje.
-Z tobą zawsze.

   Ula wstaje z łóżka i idzie po laptopa. Siada tak, jak wcześniej. Wybieramy film i wtuleni w siebie oglądamy.

   Ula bardzo szybko kończy swoją herbatę i żelki, ale przynosi za to ciastka. Humor jej się poprawił. Widzę, że jest trochę przygnębiona, ale jednak uśmiecha się szczerze.

   Jestem ciekaw, o co chodzi z Danielem, ale postawiam zapytać o to później. Na razie Ula musi odpocząć.

   W połowie filmu orientuję się, że Ula zasneła. Delikatnie układam ją na łóżku i przykrywam kołdrą. Blondynka mruczy coś, obraca się na drugi bok, ale się nie budzi. Wyłączam film. Zabieram kubek po herbacie, pustą torebkę po żelkach i opakowanie po ciastkach, i idę do kuchni. Śmiecie wyrzucam do kosza, a kubek stawiam do zlewu.

   Nagle słyszę dźwięk przychodzącego połączenia. Wyjmuję telefon z tylnej kieszeni spodni. Wzdycham, gdy na wyświetlaczu pojawia się imię managerki Brodki. Niechętnie odbieram.

   -Halo?-odzywam się pierwszy.
-Cześć, masz czas, aby się spotkać?-pyta szczęśliwym tonem.
-Dzisiaj nie ma szans, a co?
-Wiesz, będziemy grać koncert i sobie pomyśleliśmy...
-Możemy się spotkać jutro i mi wszystko opowiesz?-przerywam jej i proponuję.
-Jak dla mnie pasuje.

   Dogadujemy miejsce i godzinę spotkania, po czym się rozłączam. Opieram się o blat i głośno wzdycham. Nie wiem, czy powinienem jechać gdziekolwiek, kiedy Ula jest w takim stanie? I nie wiem, czy chcę spędzać czas z Olgą?

   -Co się stało?-do kuchni wchodzi zaspana Ula. W potarganych włosach wygląda tak uroczo, że nie mogę się nie uśmiechnąć.
-Nic takiego-odpowiadam cicho.
-Przytul mnie-Ula staję przede mną, a ja bez wahania biorę ją w moje objęcia.-Przytul, a nie duś.
-Kocham cię, wiesz?-mówię, rozluźniając uścisk.
-Ja ciebie też-odpowiada cicho.
-Moja kochana Ula-całuję ją w czoło.
-Twoja i nikogo innego. No, i jeszcze Kosmosa.
-Oj Uluś, Uluś...-wzdycham.-Co ja się z tobą mam?
-Mówiłam już kiedyś, że wszystko, co najlepsze.
-No tak, zapomniałem.
-Krzysiek-odsuwa się ode mnie i patrzy mi w oczy.
-Tak?-kładę dłoń na jej policzku i gładzę go kciukiem.
-Pójdziemy się położyć? I byś mi pośpiewał coś?-robi minkę słodkiego kotka.
-No jasne, jeśli tylko chcesz.
-Zapomniałam, przecież dla mnie wszystko, co nie?
-Oczywiście-całuję ją w usta i idziemy do sypialni.

***

Dobra, macie trochę siekanki, ale jednak nie pozwolę Wam spać spokojnie.

Czytałam swoje rozdziały niektóre. I tam momentami jest tak uroczo i słodko i wzruszająco, że się popłakałam. Z dwóch powodów. Bo jest uroczo itp, ale też dlatego, bo uświadamiam sobie, jak bardzo mnie w pisaniu wspieracie, więc dziękuję. Widzę nawet, w których momentach miałam doła i było mi smutno, a gdzie byłam szczęśliwa i podjarana pisaniem. A te pozytywne uczucia, to dzięki Wam.

Ktoś tęsknił za perspektywą Krzysia? Ja tak, więc jest cały rozdział taki.

PAMIĘTAJCIE, ŻEBY MYĆ RĄCZKI I SIEDZIEĆ W DOMU! Pan Szumowski po nocach pewnie nie śpi, żebyśmy byli bezpieczni i pokonali epidemię, więc doceńmy to!

Jak widzicie, koronaferie na łeb mi już siadają, ale mam czas pisać chociaż.

A, no i rozdział niesprawdzony, jutro to zrobię.

Wysyłam Wam mentalne całuski i przytulaski!

Zboża//Krzysztof Zalewski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz