Cały dzień Krzysiek mnie męczy. Nie wiem dlaczego, ale bardzo mu się chce... Masakra! Nie mogę go od siebie odpędzić.
Po kolacji proponuję, abyśmy obejrzeli film. Krzysiek chętnie przystaje na to.
-To ty idź wybierz film, a ja przyniosę wino-mówię i całuję go krótko w usta.
Muzyk odchodzi do salonu, a ja wybieram z lodówki butelkę z alkoholem. Biorę jeszcze z szafki dwa kieliszki. Przy okazji znajduję paczkę żelek. Zanoszę wszystko do salonu.
Krzysiek siedzi na kanapie z laptopem na kolanach.
-Co wybrałeś?-pytam, siadając obok niego.
-"Czekolada"-odpowiada, zabierając ode mnie kieliszki.
-Ooo, Johnny Depp-uśmiecham się.
-Przepraszam bardzo-mówi pretensjonalnym tonem.-Jestem tu, nie widzisz?
-Widzę, bardzo wyraźnie. Chociaż tak niekoniecznie. Czekaj, mam przed oczami obraz młodego Deppa-macham dłońmi przed twarzą.
-Aha? Dobra?-siada wyprostowany i zaptala ręce na klatce piersiowej.
-Krzysiu-przybliżam się do niego.-Przecież ty wiesz, że jesteś najcudowniejszy. Zaraz obok Johnny'ego.
Krzysiek odsuwa się ode mnie, na co się śmieję. Podnoszę się z kanapy i staję przed nim.
-Jestem obrażony-mówi, patrząc na mnie.
-Myślę, że możemy sobie z tym poradzić-uśmiecham się lekko.
Siadam mu na kolanach. Składam delikatnego buziaka na jego ustach. Kładzie swoje dłonie na moich biodrach i przysuwa do siebie. Niewinny całus zmienia się w namiętny pocałunek. Krzysiek wsuwa swoje dłonie pod moją koszulkę. Jego palce wędrują w stronę zapięcia od stanika, a usta zjeżdżają na szyję. Jęczę cicho, gdy Krzysiek przygryza skórę w paru miejscach. Wplatam palce w jego włosy i ciągnę za końcówki.
Nawet nie fatugujemy się, aby przenieść się do sypialni i zostajemy na kanapie.
Po wszystkim, leżymy wtuleni w siebie. Krzysiek od czasu do czasu całuje mnie w czoło, a ja z uśmiechem jeżdżę dłonią po jego nagej klatce.
-Niedługo wiosna-mówię cicho.
-I co z tego?-śmieje się.
-Nie pamiętam, kiedy ostatnio cieszyłam się na wiosnę. Zawsze denerwowali mnie ci szczęśliwi ludzie. Nadal wolę jesień i zimę, ale już nie wkurzam się tak bardzo ma słońce-spoglądam na niego.
-Ciekawe dlaczego?-całuje mnie w nos.
-Myślę, że to zasługa takiego jednego faceta.
-Czyżbyś mówiła o Johnny'm Deppie?
-Nie, ale o równie przystojnym-uśmiecham się i wtulam się w niego.
Po godzinie idziemy na nocny spacer. Jest tak miło. Chodzimy za rękę, przytulamy się. Mam nadzieję, że to już koniec problemów? Chociaż na razie. Jestem już tym zmęczona. Olga, pigułka gwałtu, oskarżenia... chyba należy nam się odpoczynek od tego?
Następnego dnia wstajemy późno. Szybko się ogarniamy, bo niedługo ma przyjechać ten facet do Krzyśka.
-Na pewno nie będziemy ci przeszkadzać?-pyta Krzysiek, chyba tysięczny raz.-Możemy wyjść.
-Nie, spokojnie-uśmiecham się do niego i całuję go w policzek.-Ja pójdę do sypialni położyć się. Sobie poczytam książkę, albo coś.
-No dobrze-przytula mnie, a za chwilę ktoś puka do drzwi.
-Idź otwórz, ja pójdę już do sypialni.
-Kocham cię-szepcze i odchodzi.
Biegnę do sypialni. Biorę książkę i kładę się na łóżku. Zaczynam czytać, ale po chwili zasypiam. Budzę się po jakiś trzydziestu minutach. Zaspana cicho wychodzę z sypialni. Na korytarzu słyszę rozmowę Krzyśka i tego Marcina chyba.
-Czyli dałeś tej Oldze drugą szansę, tak?-pyta nieznany mężczyzna.
-No tak nie do końca-mówi powoli Krzysiek.
-To znaczy?
-Trzecią-wzdycha Zalewski, a pode mną nogi się uginają.
Co on gada? Okłamał mnie? Ale dlaczego? I jaką trzecią? O co chodzi?
-Jak to?-gość Krzyśka zadaje kolejne pytanie.
-Kiedy jechaliśmy na ten koncert... Olga przeprosiła mnie za to, co mówiła i robiła... wiesz, mówiłem ci. Powiedziała, że żałuje i zmieni się. Wybaczyłem jej, a potem podała mi tę pigułkę gwałtu...
CO? On chyba sobie żartuje! Dlaczego mi nie powiedział!? To chyba bardziej boli, niż sam fakt, że jej uwierzył. Nie ufa mi czy co?
Nie mogę tego słuchać, ale nie będę robiła awantury przy Borsie. Potem z nim porozmawiam. Czuję, że to nie będzie spokojna rozmowa.
-Dzień dobry-witam się wchodząc do salonu.
-Witam-Bors uśmiecha się do mnie.
Wstaje z kanapy i przedstawia się mi. Siadam obok Krzyśka, a ten obejmuje mnie ramieniem. W pierwszej chwili chcę go odepchnąć, ale przypominam sobie o obecności Marcina.
Przez chwilę słucham, o czym mówią, ale nic nie rozumiem. Idę zrobić obiad.
Decyduję, że dziś zjemy kurczaka z ryżem. Przygotowuję jedzenie. Gdy obiad już jest prawie gotowy, Marcin wychodzi.
-O, jedzonko-Krzysiek staje za mną i kładzie swoje dłonie na moich biodrach.
-Zostaw mnie-wurywam się mu.
Wyłączam palnik pod garnkiem z ryżem i odchodzę od blatu. Staję obok okna i patrzę na miasto. Czuję, że zaraz nie wytrzymam i się rozpłaczę.
-Ula, co się stało?-pyta, podchodząc do mnie.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?-nie patrzę na niego.-Dlaczego mi nie powiedziałeś o tym, że to już trzecis szansa?
Krzysiek wzdycha. Ukrywa twarz w dłoniach. Kosmos podchodzi do mnie i ociera się o moje nogi.
-Skąd...?
-Słyszałam jak rozmawiałeś z Marcinem-przerywam mu. Odwracam się w jego stronę.-Możesz mi odpowiedzieć na tamto pytanie?!
-Wiedziałem, jak zareagujesz. Wiedziałem, że będziesz zła.
-A teraz nie jestem?!-wyrzucam ręce w górę.
-Nie chciałem cię denerwować i kłócić się bez powodu.
-"Bez powodu"?!-patrzę na niego wściekła.-To, że nie mówisz mi o czymś takim to nic?
-Naprawdę, chcesz się kłócić o jakąś rozmowę?
-Ja się kłócę o jakąś rozmowę z Olgą...-mrugam parę razy, aby odgonić łzy.-Ja się kłócę, bo mi o tym nie powiedziałeś.
-Wiesz, to jest chyba moja sprawa, nie muszę ci o tym mówić, nie sądzisz?
Dlaczego to tak cholernie zabolało? Moja mina od razu się zmienia. Nie jest zła... Jestem smutna. I on to widzi. Chyba dopiero teraz dociera do niego, co powiedział.
-Ula, nie to chciałem powiedzieć-próbuje złapać mnie za dłoń, ale od razu ją zabieram.
-Myślałam, że to byłaby twoja sprawa, gdybyśmy nie byli razem... A skoro jesteśmy parą, powinniśmy mówić sobie o takich rzeczach. A biorąc pod uwagę, że Olga oskarżyła mnie o to, że to ja podałam ci pigułkę gwałtu. Ale nie, przecież to jest twoja sprawa. Masz rację. Nie będę ci się wpieprzać życie. Po co? Mogę się martwić tylko o siebie.
Odchodzę od niego i kieruję się w stronę wyjścia.
-Ula! Nie o to mi chodziło! Masz rację, powinienem ci mówić o takich rzeczach, ale chciałem ci już oszczędzić tego. Tego gadania o Oldze...! Ula, proszę-mówi, a ja zakładam buty i kurtkę.
-Jak wrócę, ma cię tu nie być-mówię, otwierając drzwi.-Klucze zostaw u sąsiadki.
-Ula, poczekaj!-krzyczy, ale wychodzę.
Swoje kroki kieruję w stronę parku, w którym byłam wczoraj z Krzyśkiem. Przechodzę obok ławki, na której siedzieliśmy.
Jego życie-jego sprawy. Niech się sam tym zajmuje. Musi przemyśleć swoje zachowanie i to, co powiedział. Wiem, że pewnie tak nie myśli, ale... boli, jak cholera. Już w dupie mam całą tę Olgę! Ale dlaczego mi o tym nie powiedział! Już jestem tak zmęczona tym... Najpierw szpital, potem oskarżenia... Naprawdę mam już tego dość.
Siadam na kolejnej ławce. Ukrywam twarz w dłoniach i wybucham płaczem. Zrywa się okropny wiatr. Moje włosy żyją własnym życiem, ale się tym nie przejmuję. Mam inne, ważniejsze, problemy.
-Ula, to ty?-nagle słyszę za sobą znajomy, męski głos.
Odwracam się i nie wierzę w to, co widzę.
***
To jeszcze nie to. Jutro mnie zabijecie. Dzisiaj to tylko takie wprowadzenie. No i zakończenie, które kochacie!
Także ten... Krzysianoc (?)
![](https://img.wattpad.com/cover/197807692-288-k749468.jpg)
CZYTASZ
Zboża//Krzysztof Zalewski
Fanfic"Tempo zmienne, gdy zbyt blisko tej, co włosy ma barwy zboża" ~ Krzysztof Zalewski "Zboża" Akcja zaczyna się na przełomie 2011 roku a 2012. Zapraszam do czytania!