Zapłakana wchodzę do pokoju. Zrzucam z siebie płaszcz i zdejmuję buty.
Rzucam się na łóżko i wybucham głośnym płaczem.
W pierwszej chwili pomyślałam, żeby zadzwonić do Natalii, Pauliny lub Sary, ale jutro wracamy, więc szybko z nimi porozmawiam.
Wstaję z łóżka i idę wziąć długi, ciepły prysznic.
Woda mnie uspokaja i już nie płaczę. Jednak dalej jest mi smutno i najchętniej bym wróciła już do domu. Nie wiem, jak mam się zachowywać, kiedy przyjdzie Krzysiek. Dlaczego znowu musimy mieć razem pokój? Całe szczęście, oddzielne łóżka.
Zmęczona przez ciągły płacz, przez myślenie o tym wszystkim, zasypiam.
Budzę się, gdy do pokoju wchodzi Krzysiek. Zachowuje się, jak słoń w składzie porcelany. Jeszcze włącza światło! Nosz kurde! Ja próbuję spać!
Obracam się na drugi bok i przykrywam kołdrą po sam czubek głowy.
-Ula...?-szepcze Krzysiek.
Nic nie mówię, tylko zamykam oczy i udaję, że śpię.
-Ula, wiem, że nie śpisz-mówi i staje przede mną.
-Czego chcesz?-otwieram oczy i widzę jego nogi. Stoi przede mną, a ja nie unoszę głowy do góry, więc mam idealny widok na jego nogi. Kolana dokładnie.-I wyłącz to światło! Spać chcę.
-Możemy pogadać?-kuca przede mną i pyta.
Na mojej twarzy pojawia się delikatny grymas, gdy widzę jego ranę na wardze. Krzywię się jeszcze bardziej, gdy czuję od niego alkohol.
-Jesteś pijany, więc to nie ma sensu-mruczę i się odwracam do niego plecami.
-Tak, jestem pijany, ale i na trzeźwo bym powiedział to samo-siada na łóżku.-Ula, proszę.
-Daj mi spać, Krzysiek.
-Ulka, do jasnej cholery!-krzyczy.
-Jezu, nie drzyj się-siadam na przeciwko niego.-Mów, co masz powiedzieć i daj mi spać.
Jest pijany, nie myśli, co mówi. I tak jutro nie będzie pamiętał tego, więc niech sobie mówi.
-Przepraszam, nie chciałem, żeby tak wyszło. To po pierwsze-wzdycha. Przymyka oczy, po czym je otwiera je i patrzy wprost w moje.-Po drugie... Też cię kocham. Też jesteś moim całym światem i moim ideałem. Naprawdę, jesteś dla mnie najważniejsza. Nie mówiłem ci tego, bo... myślałem, że ty traktujesz mnie, jak przyjaciela. Byłaś naprawdę cudowną przyjaciółką, nie chciałem cię stracić. I... no kocham cię całym serce. W ogień bym za tobą skoczył-mówi, po czym chce mnie złapać za dłoń, ale zabieram ją.
Mówi to, bo nie chce, żeby było mi przykro. Na bank. No ale za późno, Krzysztofie. Nie trzeba było być tak idealnym facetem.
-Krzysiek, naprawdę, nie musisz udawać, że ci na mnie zależy w taki sposób-mówię i się kładę do łóżka.-Poradzę sobie jakoś.
-Cholera, Ula!-krzyczy.
-Nie krzycz-upominam go.
-Nie udaję! Mówię prawdę. Czy wyglądam, jakbym żartował?
Jest zły, a przez alkohol jest dwa razy bardziej zły, niż byłby na trzeźwo. Trochę go znam i wiem, jak ciężko go uspokoić, więc wolę nie ryzykować.
-Dobrze-siadam i łapię go za dłoń.-Wierzę ci.
-Naprawdę?-pyta, niedowierzając.
Nie.
-Tak, naprawdę-przytulam go, po czym patrzę mu w oczy.-Chodź, rozbierz się i się położymy spać. Jutro musimy wcześnie wstać, wiesz?
-Ale naprawdę mi wierzysz?-pyta, zdejmując koszulkę.
-Tak, naprawdę-mówię do niego, jak do małego dziecka. Chociaż dociera do niego, kiedy mówię w takie sposób.
Krzysiek zdejmuje spodnie i wchodzi pod moją kołdrę.
Kładziemy się. On oczywiście w swojej ulubionej pozycji, ale ja nie. Dłonie trzymam pod głową i zamykam oczy. Chcę zasnąć, chociaż wiem, że nie uda się.
-Zawsze wplatałaś palce w moje włosy-zauważa cicho. Robię to, ale on wie, że nie jest to takie, jak zawsze.
-Lepiej?-śmieję się sztucznie.
-Nie wierzysz-wzdycha.-Jutro porozmawiamy.
Wtula się we mnie, a mi do oczu napływają łzy. Tak bardzo go kocham! Dlaczego on mi to robi? Nie musi kłamać! Poradzę sobie jakoś! Zawsze radzę. Nie chcę, żeby udawał. Po prostu, zapomnimy, że się znamy i będzie dobrze. Minie mi.
Spałam z pół godziny, po czym musiałam wstawać.
Powoli wyczągałam się spod Krzyśka. Ubrałam się i wyszłam do stołówki.
Jest tam połowa naszej ekipy, ale prawie w ogóle się do siebie nie odzywamy.
Jem w ciszy tosty z serem i zabieram na wynos naleśniki i kawę dla Krzyśka.
Gdy wchodzę do pokoju, dalej śpi wtulony w poduszkę.
Stawiam jedzenie na stoliku obok łóżka i zabieram się za pakowanie.
Po jakimś czasie budzi się Zalewski.
-Hej-mówi cicho.
-Cześć-odwracam się do niego.-Obok masz śniadanie, pewnie zimne już. Myślałam, że wcześniej się obudzisz.
-Dzięki-odwraca wzrok.
-I spakowałam twoje rzeczy-mówię, wkładając swoją ostatnią parę skarpetek do torby.
-Dziękuję.
Sprawdzam czy wszystko mam, gdy Krzysiek wstaje z łóżka i ubiera rzeczy z wczoraj.
-Ula-staje bardzo blisko mnie i odwraca mnie przodem do siebie.
Jego rana wygląda paskudnie. Jestem tak na niego zła, za tę bójkę!
-Jedz śniadanie, a nie...-nagle moje dłonie stały się bardzo interesujące.
-Ula-powtarza.
Łapie mnie za brodę i unosi do góry, abym na niego spojrzała. Patrzymy sobie prosto w oczy, przez co rumienię się i mam ochotę uciec.
-Ja naprawdę wczoraj mówiłem.-przełyka śline i przeczesuje włosy palcami.-Kocham cię.
***
Ja wiem, że Wy kochacie takie zakończenia, co nie podrozniczka_luka ?
CZYTASZ
Zboża//Krzysztof Zalewski
Fanfiction"Tempo zmienne, gdy zbyt blisko tej, co włosy ma barwy zboża" ~ Krzysztof Zalewski "Zboża" Akcja zaczyna się na przełomie 2011 roku a 2012. Zapraszam do czytania!