15. Zaproszenie na wesele.

184 34 8
                                    

Wracam do domu z miną zbitego psa. Świetnie. No po prostu, cudownie!
Po zdjęciu kurtki i butów, od razu idę do sypialni. Momentalnie zasypiam.
Następnego dnia w pracy, jestem przybita. Chyba każdy to zauważa, boi się podejść zapytać, co się dzieje.
Prosto po pracy wracam do domu. Sara pojechała do swoich rodziców, a z Natalką i Puliną średnio chcę rozmawiać o tym. W końcu to one tak pragneły naszego związku. Najpierw sama muszę się z tym uporać.
Przeszukuję wszystkie szafki i znajduję jedno wino i czekoladę.
Biorę obie te rzeczy i jeden kieliszek i siadam na kanapie w salonie. Otwieram wino, nalewam do kieliszka i biorę łyka. Patrzę w jeden punkt przed sobą.
Dlaczego tak na to zareagowałam? Owszem, może mi się Krzysiek podoba, ale bez przesady! Aż tak? Jezu, sama nawet dobrze się nie znam...
Postanawiam obejrzeć... bajkę. Tak, film animowany. Bo dlaczego by nie?
Idę po laptopa i włączam pierwszą lepszą bajkę, która mi przechodzi na myśl.
"Król Lew"
O właśnie tak! Od razu humor mi się poprawi.
Oglądam w skupieniu film, kiedy jest ten moment z tą piosenką.
Miłość rośnie wokół nas...
O nie... Wcale nie jest mi lepiej!
Wyłączam bajkę i kładę się na kanapie.
Zamykam oczy i zasypiam.
Budzę się następnego dnia rano cała obolała.
Kiedy zasnęłam wczoraj na kanapie, spałam tak calutką noc. Niestety, ale moja kanapa jest bardzo niewygodna i właśnie przez to, wszystko mnie boli, a zwłaszcza kark.
Wstaję z łóżka i idę do kuchni. Robię sobie kawę. Nie mam ochoty na żadne śniadanie. Z kubkiem ciepłej kawy siadam przy stole.
-Jak dobrze, że mam dzisiaj wolne...-szepczę sama do siebie.
Dzisiaj nic nie robię. Tylko leżę w łóżku.
Po wypiciu kawy idę po książkę i kładę się na tej nie wygodnej kanapie i przykrywam kocem.
Zaczynam czytać, jednak ktoś postanawia przerwać mój spokój, dzwoniąc do mnie.
-Daniel?-dziwię się, ale odbieram.-Halo?
-Hej!-wita się ze mną rozradowany.
-No hej. Co tam?-pytam, przecierając twarz dłonią.
-Mogłabyś wpaść do mnie do pracy?
Jęczę głośno.
Nie. Chce. Mi. Się.
-Po cholerę?-pytam.
-Mam sprawę-po raz kolejny jęczę.-No weź, proszę.
-Jezuuu, dobra, dobra. Przyjdę! Znaj moje dobre serce-mruczę i powoli wstaję z kanapy.-Ale to za jakiś czas, bo jeszcze muszę się umyć, muszę się przebrać.
-Dobra. Dzięki. Czekam. Paa-rozłącza się.
Idę do łazienki. Biorę ciepły prysznic. Przebieram się w czarną bluzę i czarne getry. Włosy związuję w koka. Zakładam buty i płaszcz i wychodzę.
Kiedy jestem już w kawiarni, gdzie pracuje Daniel, zajmuję mój ulubiony stolik. Zdejmuję płaszcz i podchodzę do lady.
-Mam nadzieję, że jest jakiś ważny powód, dla którego mnie tu ściągnąłeś-mówię, kiedy Daniel pisze coś w telefonie i nie zauważa, że przyszłam.
-O, hej. Właśnie miałem pisać, gdzie jesteś.
Całuje mnie w policzek, a ja patrzę na niego wyczekująco.
-Chciałabyś pójść ze mną na wesele mojej kuzynki?-pyta na jednym wdechu.
-Kiedy? Gdzie? I dlaczego ja?
-Za miesiąc. W Krakowie. Jesteś najbardziej odpowiednią osobą. To jak?
-Nie wiem...
-Proszę, proszę, proszę...-składa dłonie, jak do modlitwy.
-Ehh... No dobra-zgadzam się.
-Dziękuję!-krzyczy na całą kawiarnię i mnie przytula.
-Ale nie duś.
-Jesteś kochana!-całuje mnie w oba policzki i odchodzi obsłużyć klienta.
Tak bardzo nienawidzę wesel...

Zboża//Krzysztof Zalewski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz