48. Łyżwy.

205 31 5
                                    

   -Ula...?
   Otwieram oczy i unoszę głowę do góry, aby spojrzeć na Krzyśka.
   -No co tam?-pytam cicho.
-Kiedy mówimy Natalii i Paulinie?
   Poprawiam się na siedzeniu. Została nam godzina jazdy. Tylko godzina i będę mogła normalnie się wyspać.
   -Hmm... Jak najszybciej-patrzę na niego.
-Czyli?-marszczy brwi.
-Za parę dni-wzruszam ramionami.-Ciężko będzie, ale im szybciej tym lepiej.
-No wiesz, ja to bym chciał wykrzyczeć całemu światu, że mam taką cudowną dziewczynę-uśmiecha się.
-Ale ty jesteś uroczy-całuję go w policzek, a na jego twarzy pojawia się grymas.
-Poważnie? Poważnie, Ula? Czy ja wyglądam na kogoś, kto chciałby, żebyś pocałowała go w policzek?
   Wzdycham i kładę dłonie na jego policzki. Przyciągam go i całuję przeciągle w usta.
   -Lepiej, aczkolwiek...-mówi po tym, ale mu przerywam.
-Nie narzekaj już.
   Układam głowę na ramię Krzyśka i zasypiam.
   Po, około, godzinie Krzysiek mnie budzi.
   -Dojechaliśmy-szepcze.
-Ale to jest twój blok-mówię i ziewam.
-Tak, prześpisz się u mnie.
-Ale Kosmos...?-przypominam, martwiąc się o mojego kotka.
-Jutro po niego pojedziemy.
   Wychodzimy z samochodu, wcześniej żegnając się ze wszystkimi. Wchodzimy do środka i już po chwili jesteśmy w mieszkaniu Zalewskiego.
   Zostawiamy rzeczy w korytarzu. Biorę żel do mycia, szampon, nową bieliznę i krótką nocną koszulę. Biegnę do łazienki wziąć ciepły prysznic.
   Znam łazienkę Krzyśka, jak własną kieszeń, więc bez problemu znajduję ręczniki.
   Kiedy wychodzę z toalety, od razu wchodzę do sypialni Krzyśka. Zalewski przygotowuje łóżko do spania.
   Odkładam rzeczy na stolik i staję za nim. Kładę dłoń na jego plecy, czym zwracam jego uwagę na siebie.
   -Idź się umyj, ja tu dokończę-uśmiecham się, a on mnie przytula.
-Kocham cię-szepcze.
-Wiem, mówiłeś już to-śmieję się.
-Oczekiwałem czegoś bardziej w stylu " ja ciebie też" albo "ja ciebie mocniej"...-mruczy i się odsuwa.
-Kocham cię-całuję go w usta i odpycham od łóżka.
   Krzysiek zabiera jakieś dresy z szafki, po czym wychodzi. Kończę przygotowywać łóżko, po czym kładę się na nie i zasypiam prawie od razu.
   Po chwili wraca muzyk i kładzie się w swojej ulubionej pozycji. Tradycyjnie, wplatam palce w jego włosy i śpimy.
   Następnego dnia budzę się przed Krzyśkiem, jednak nie wstaję.
   W nocy zmieniliśmy pozycję i spaliśmy twarzą do siebie. Znaczy, tak jakby twarzą do siebie, bo Zalewski wtulił się we mnie.
   Wplatam palce w jego włosy i się nimi bawię, na co ten wydaje pomruk zadowolenia.
   Po chwili budzi się. Obraca się na plecy.
   -Dzień dobry-wita się ze mną uśmiechem.
-Dzień dobry-odpowiadam i składam na jego ustach delikatnego całusa.-Jak się spało?
-Cudownie. Podobnie, jak poranek. Marzenia jednak się spełniają. Właśnie obudziłem się przy boku najpiękniejszej, najcudowniejszej, najkochańszej dziewczyny na świecie-przyciąga mnie do siebie, a ja kładę dłoń na jego nagiej klatce piersiowej, i patrzę mu w oczy.
-A bo to pierwszy raz?-pytam.
-Pardon, mojej dziewczyny-uśmiecha się i jeszcze bardziej mnie przytula.
   Ogarniamy się, jemy śniadanie i idziemy do salonu.
   -Jako, że w takich, a nie innych okolicznościach zostaliśmy parą, zabieram cię na randkę-mówi, uśmiechając się.
-A gdzie?-pytam szczęśliwa.
-Na łyżwy.
-Nie-zmienia mi się cały nastrój.
-Dlaczego?-pyta zdziwiony.
-Nie umiem-mówię cicho.
-Nauczę cię-łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę wyjścia z mieszkania.-To jest naprawdę łatwe.
-Uhh... No dobra-rezygnuję i się zgadzam.
   Po trzydziestu minutach jesteśmy na lodowisku.
   Krzysiek wszystko załatwia, po czym zakładamy łyżwy.
   -Boję się-mówię cicho, zapinając łyżwy.-Chyba źle zapiełam.
-Pokaż-Krzysiek kuca przede mną i poprawia to, co trzeba.
-Już?-pytam.
-Tak.
   Wstaje i podaje mi rękę. Idziemy powoli na lodowisko.
   -Nie, Krzysiek, ja jednak nie chcę-jęczę, gdy mamy wchodzić.
-No Ula, chodź-uśmiecha się.-Krzywda ci się nie stanie, będę obok.
-Na pewno? Nie zostawisz mnie?-pytam przed samym wejściem na lód.
-Nigdy.
***
W czwartek pierwszy raz byłam na łyżwach. Pierwszy raz, przez 15. lat,  miałam łyżwy na nogi. Fajne, tylko jeszcze nie umiem jeździć.

Zboża//Krzysztof Zalewski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz