9. Zdrada i rozmowa telefoniczna.

216 35 3
                                    

W ciągu ostatnich kilku dniu nie spotkałam się z Krzysztofem, ponieważ wyjechał w trasę z Brodką. Ale codziennie rozmawiamy przez telefon. Kiedy powiedziałam o tym moim siostrom, to myślałam, że zaraz zaczną organizować nasz ślub! Nie obyło się bez "o jaaa!... A o czym gadacie?" albo "ooo... jak słodko!"
Dzisiaj umówiłam się o osiemnastej z Sarą w naszej ulubionej kawiarni.
Oczywiście, położyłam się przespać, ale zaspałam.
-Boże, spóźnię się!-krzyczę zakładając sweter.
Nagle dostaję wiadomość.

Od: Sara
Spóźnię się jakieś 20 minut. Przepraszam, później Ci wyjaśnię.

Odetchnęłam z ulgą. Uśmiechnełam się i odpisałam jej.

Do: Sara
Ufff... Ja też się spóźnię, bo zaspałam. Także spokojnie.

Spokojnie ubrałam się, uczesałam i pomalowałam. Spakowałam potrzebne rzeczy do torebki. Założyłam buty i płaszcz i wyszłam.
Dzisiejszy wieczór jest wyjątkowo chłodny. Cały dzień śnieg pada, a teraz dochodzi wiatr.
Otulona szalikiem brnę przez ten okropny śnieg, który skrzypi pod moimi stopami. Klnę cicho pod nosem na warunki pogodowe, aż w końcu docieram do kawiarni.
Jest tu ciepło i przytulnie. Na regałach leżą książki, w każdym kącie znajdują się stojaki z płytami.
Podchodzę do baru i uśmiecham się do Daniela, mojego kolegi z liceum.
-Siemka!-całuje mnie w policzek.-To, co zwykle?
-Oczywiście.
-Przy tym samym stoliku, co zawsze?-pyta, przygotowując moją ulubioną herbatę.
-Niestety, jest zajęty...-patrzę na najbardziej oddalony stolik od wszystkich.-Ale tamten obok mi się podoba.
-Już się robi-puszcza mi oczko.
Idę do wyznaczonego miejsca. Zdejmuję kurtkę i siadam. Kiedy Daniel przynosi moją herbatę, pojawia się Sara.
-Zrób mi kawę-mówi do Daniela i całuje mnie w policzek.
-Ciebie też miło widzieć, Saro. Kawę mówisz? Już się robi-chłopak odchodzi od nas.
-Co ty taka zdenerwowana?-pytam. Znam na tyle Sarę, że wiem, że kiedy coś ją wkurzyło. I tak teraz jest.
Obserwuję ją, biorąc łyka herbaty.
-Zdradza mnie-mówi i bierze głęboki wdech.
Dławię się napojem. Wytrzeszczam na nią oczy.
-Cooo?! Kto? Jak? Z kim?-zadaję mnóstwo pytań.
-Nie wiem, z kim.
-Ale skąd wiesz?
Daniel przynosi kawę Sary.
-Dzięki-patrzy na niego i się uśmiecha.-Ostatnio na jego koszuli był ślad szminki. Nie mojej. Jak wraca z pracy, pachnie damskimi perfumami. Nie moimi. A jak ktoś do niego dzwoni z pracy, wychodzi z pomieszczenia, i dopiero wtedy odbiera. Kiedyś tak nie robił. Później wraca z pracy.
-O...-patrzę za okno. Po chwili, znowu jej się przyglądam.-I co teraz?
-Nie wiem-wzrusza ramionami.-Od jakiegoś czasu nam się nie układało, więc...
-No dobra, rozumiem. Ale żeby od razu zdradzać? Jesteście pięć lat razem, trzy lata małżeństwem. Macie syna-podnoszę lekko głos.
-Głośniej mów!
-Przepraszam, ale w tym momencie się zdenerwowałam-łapię ją za dłoń.-I co zrobisz?
-Nie mam pojęcia. Przecież, jak zapytam go wprost to się wyprze.
-Nie masz podejrzeń, kto to może być?
-Nie wiem, ale podejrzewam jego sekretarkę.
-Jak w jakimś filmie...-znowu odwracam wzrok i przyglądam się widokowi za oknem.
-Ale wiesz co? Mam wrażenie, że jesteśmy ze sobą z przyzwyczajenia. Ślub wzięliśmy, bo pojawił się Jaś, a nie z miłości. Ale mimo wszystko, boli, jak cholera. Przecież mógł mi powiedzieć, że chce się rozwieść. Bym zrozumiała i nie robiła problemów.
-Weźmiecie rozwód?-pytam.
-Yhm... Myślałam, żeby po prostu przyjść do niego do pracy, kiedy wcześniej mi powie, że wróci później.
-Dobry plan.
-Jeszcze mam do Ciebie prośbę. Wiesz, moi rodzice mieszkają bardzo daleko stąd, za to Michała dwie ulice dalej.
-Noo i?
-Kiedy już złożę papiery o rozwód, nie będą chcieli mnie znać, a czas rozwodu to będzie czas, kiedy potrzebna mi będzie pomoc przy Jasiu.
-Spokojnie, kochana! Tym się nie martw! Pomogę ci-zapewniam ją.
-Dziękuję-uśmiecha się.
-Ale spokojnie, nawet nie mamy pewności, że cię zdradza.
-Prawda-wzdycha.
Spędzamy jeszcze trochę czasu w kawiarni i wracamy do siebie. Sara jest taka kochana, że odwozi mnie do mieszkania.
Kiedy jestem w domu, biorę ciepły prysznic i przebieram się w cieplutką piżamę.
Ciągle myślę o Sarze i Michale. Martwię się. Są moimi przyjaciółmi, a zwłaszcza Sara. Nir chciałabym, aby podejrzenia Sary okazały się prawdą.
Kładę się do łóżka z książką. Zanim zaczynam czytać, biorę telefon. Mam nieodebrane połączenie od Krzyśka. Uśmiecham się i oddzwaniam do niego.
-Halo?-odzywa się pierwszy.
-Hej, przepraszam, ale brałam prysznic i no, rozumiesz.
-Rozumiem. Coś się stało?-pyta.-Masz taki dziwny głos. Jakbyś się czymś martwiła.
-Bo się martwię...-mówię cicho.
-Czym?
-Nieważne-przykrywam się kołdrą.
-Mów-jego ton głosu jest stanowczy i nieznoszący sprzeciwu.
-Ehh...-wzdycham głośno.
-Nie wzdychaj, tylko mów.
Opowiadam mu całą historię.
-Hmm...-mówi, kiedy kończę.-Na razie nie ma co się zamartwiać, skoro nawet nie wiadomo, czy podejrzenia twojej przyjaciółki są słuszne.
-Niby taa...
-Nie "niby", tylko na pewno. A powiedz mi, co robiłaś dzisiaj? Poza tym spotkaniem z przyjaciółką?
-W sumie too...-zastanowiłam się chwilę.-To nic konkretnego.
-Dlaczego mnie to nie dziwi?-śmieje się.
-Nie mam z kim oglądać filmów-mówię to tonem obrażonej księżniczki.
-Przepraszam bardzo za to, że jestem w trasie.
-Nie wiem, czy ci wybaczę...
-A co mam zrobić, żebyś wybaczyła?
-Hmm...-mruczę.-Dobra, wiem!
-Zamieniam się w słuch.
-Kiedy wrócisz z tej trasy, masz natychmiast do mnie przyjechać. Od razu.
-Z walizką i gitarą?
-No tak.
-Naprawdę?-mówi to tonem, jakby wątpił w to, co mówię.
-No naprawdę! Inaczej ci nie wybaczę tej trasy. Jak wolisz.
-Dobrze, od razu przyjadę do ciebie w środku nocy.
-Będę czekać.
Rozmawiamy jeszcze około pół godziny, po czym idę spać. Zasypiam z uśmiechem na twarzy.

Zboża//Krzysztof Zalewski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz