25. Co on tu robi?

2.6K 93 26
                                    

Spałem sobie smacznie, wtulony w bruneta, aż nagle rozległ się donośny dźwięk budzika. Jak ja nienawidzę wstawać rano, ale przynajmniej początek dnia jest udany, gdy Łuki jest obok mnie.

W przeciwieństwie do mnie, chłopak wstał od razu. Mnie to nawet budzik nie może dobudzić.

- Kruszynko wstawaj - musnął ustami mój policzek.

- Mhm - mruknąłem i przekręciłem się na drugi bok.

- Marek ja nie żartuje, musisz iść do szkoły - mówił mi cicho prosto do ucha.

- Ja nie chceee - przeciągnąłem ostatnią literę.

- I codziennie ten sam cyrk - zaśmiał się i walnął sobie lekkiego face palma.

- Ty pewnie to samo odstawiałeś parę lat temu - westchnąłem.

- Każdy musi przez to przejść - wstał z łóżka - jeszcze parę lat i będzie spokój, a teraz wstawaj na śniadanie.

Niechętnie ruszyłem się z łóżka, a brunet podał mi rzeczy przez niego wybrane. Ubrałem je i szczerze mówiąc wyglądałem zajebiście. Widać, że chłopak ma gust.

Łukasz ubrał to, co miał wczoraj, bo niestety nikt nie przewidział tego, że chłopak zostanie u mnie na noc.

- Co chcesz na śniadanie? - zapytał gdy szliśmy do kuchni.

- Może jakieś kanapki? - zaproponowałem.

- Okej to zrobię, a ty zrób herbatę słonko - przejechał ręką po moim karku.

Kiedy Łukasz kończył przygotowywać kanapki, ja akurat nalewałem soku do herbat. I znowu tę spokojną chwilę przerwała moja matka. No któż by się tego spodziewał? Bo ja to w życiu. Normalnie taki szok. Czujecie ten sarkazm? Czujecie? To dobrze.

- Gówniarzu, kto ci pozwolił sprowadzać do domu kolejnego pedała?! - krzyknęła wkurwiona - Co on tu do cholery robi?!

- Robię kanapki mojemu Marusiowi - odpowiedział spokojnie, a ja stałem w szoku.

- Ty się nie odzywaj lepiej - warknęła - Marek, na 17 idziemy do psychiatry, zaczniemy terapię, aby wyleczyć cię z tej ehh choroby - powiedziała z obrzydzeniem ostatnie słowa i wyszła z domu. Pewnie czegoś zapomniała i dlatego się wróciła.

- Ukiś.. Ja nie chce tam iść - wtuliłem się w bruneta.

- Nie pójdziesz, spokojnie - głaskał mnie po plecach.

- Kiedy ona w końcu to ogarnie, że ja nie jestem chory? Nie musi tego akceptować, ale niech chociaż nie próbuje mnie zmieniać.. - łezka zakręciła mi się w oku.

- Wiesz.. Z moją pomocą może zrozumie - brunet uśmiechnął się jak psychopata.

- Łukasz nie! Odłóż tą patelnię! - krzyknąłem.

- Oj słonko, żartuję tylko - cmoknął mnie w nosek - chodź, zjemy w końcu to śniadanko.

Łukasz usiadł przy stole, a ja zabrałem kubki z blatu i położyłem je na stole. Usiadłem na krześle i..

- O cholera - krzyknąłem na pół domu.

- Boże Marek co się stało?! - wystraszył się Łuki.

- Moja dupa! - wykrzyczałem.

- Boli? - skrzywił usta w grymasie.

- Niee co ty, łaskocze - odpowiedziałem. Trochę chamsko powiedziałem, ale ból był niesamowity.

- Maruś no przepraszam - widać, że nie wiedział co powiedzieć i jednocześnie było mu głupio.

- Dobra, to nie twoja wina - próbowałem załagodzić jego poczucie winy.

Move out  (KxK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz