44. Zgubiłem go

2K 89 42
                                    

Obudziłem się koło 9, a tak właściwie to obudził mnie ten gupek zwany moim chłopakiem.

- Maruś no wstawaj - chciał zabrać moją kołdrę, ale dzielnie o nią walczyłem - o 10 mamy wyjeżdżać.

- Spadaj Wawrzyniak - rzuciłem i szarpnąłem kołdrę, aby się nią przykryć - daj spać.

Prawie od razu pożałowałem słów, że Łuki ma spadać. Chłopak złapał za moje kostki i pociągnął mnie do brzegu łóżka, tak że tyłek już mi się zsuwał z materaca. Objąłem bruneta nogami w talii i korzystając z jego nieuwagi pociągnąłem go tak, że gdyby nie zaasekurował się ręką, to by na mnie upadł.

Roześmiałem się, a Łukasz chciał się podnieść, ale uniemożliwiłem mu to. Trochę potarzaliśmy się na łóżku, a gdy brunet podjął kolejną próbę wstania, zsunąłem się z łóżka upadając na podłogę. Przez to, że dalej trzymałem Łukiego, to on poleciał razem ze mną, przygniatając mnie.

- Złaź kretynie! - krzyknąłem i próbowałem zepchnąć z siebie chłopaka, ale nic to nie dało.

- Najpierw nie chcesz mnie puścić, a teraz złaź? - zaśmiał się - Oj Maruś okres masz?

- Tak - odpowiedziałam, bo chciałem zobaczyć jego reakcję.

- Czyli tydzień lodzika - ucieszył się, a ja wybuchnąłem śmiechem - a dobrze się czujesz? nic cię nie boli?

- Wszystko mnie boli debilu! - krzyknąłem. Łukasz w końcu nadal na mnie leżał.

- Wymasować ci brzuszek? - wymruczał mi do ucha.

- Wystarczy, że ze mnie zejdziesz - westchnąłem, a chłopak musnął moje usta.

Ja również musnąłem usta chłopaka, co wywołało serię pocałunków, którą Łukasz pogłębił.                                           

Ponownie tego ranka oplotłem nogami biodra bruneta i przyciągnąłem go do siebie bardziej (o ile to możliwe).

Nasze czułości przerwało pukanie do drzwi, a po chwili stojący w nich Błażej.

- Emm nie chcę wam przeszkadzać, ale o 10 wyjeżdżamy i radzę się szybciej ogarniać - poinformował i wzrokiem zeskanował scenę w której nas zastał. W końcu łózko było w nieładzie, a my leżeliśmy na podłodze. Mogło to śmiesznie wyglądać.

- Dobra daj nam 5 minut - powiedział Łukasz.

- Zdążycie w 5 minut? - uniósł brwi zszokowany, a ja się roześmiałem, tak samo jak brunet.

- Łuki to normalnie struś pędziwiatr - wydusiłem przez śmiech, a Łukasz schował twarz w zagłębieniu mojej szyi próbując uspokoić niepohamowany wybuch śmiechu.

- Okej, to nie przeszkadzam - zaśmiał się i puścił mi oczko, przekazując, że załapał żarcik, po czym wyszedł z pokoju.

Kiedy w końcu się uspokoiliśmy, brunet nareszcie postanowił ze mnie zejść. Poczułem ogromną ulgę i wziąłem głęboki oddech.

- No nie przesadzaj słonko, taki ciężki nie jestem - podał mi rękę, żeby pomóc mi wstać.

- Jesteś - odpowiedziałem, kiedy byłem już w pionie i poszedłem zabrać telefon z szafki.

- Pff proszę cię - prychnął i przewrócił oczami.

- Tak? - wziąłem jego rękę i przycisnąłem do swojego brzucha - czujesz? Tu powinna być wątroba, a przez ciebie wszystko mi w środku chlusta.

- Ojj przepraszam kruszynko - przytulił się, obejmując mnie w talii.

- Dobra już, przeżyję - zaśmiałem się - Idę na śniadanie zanim padnę z głodu.

Move out  (KxK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz