W tą środę byłem na komisariacie z rodzicami. Wszystko poszło zgodnie z planem i póki co, mam spokój z tą sprawą.
Z tego co wiem, to jego starzy mają problemy, że puścili niepełnoletniego syna aż do Szczecina. Nie chcę w sumie w to wnikać, wolę żyć teraźniejszością i zapomnieć o nim całkowicie.
Ten tydzień spędziliśmy u moich rodziców i mogę powiedzieć, że było fajnie. Wszyscy razem bardzo dobrze się dogadywaliśmy, a moi rodzice traktują Łukiego jak syna.
Nie spodziewałem się, że będzie tak dobrze, a ten tydzień był dosłownie jak kabaret. I nawet mój ojciec się napił z Łukaszem. Czyli oficjalnie jest już w rodzinie.
Też chciałem się napić, ale ojciec by nie pozwolił. Nadal myśli, że ja nie piję alkoholu. Nie ważne, że mam 14 lat i nie jestem prawiczkiem, ważne, że nie mogę pić alkoholu.
Aktualnie razem z brunetem wjeżdżaliśmy na posesję. Po tygodniu w końcu wróciliśmy do znajomych. Ale coś za szybko ten czas leci, bo jest już sierpień, a ja czuję się jakby minął dopiero tydzień wakacji.
Po drodze zahaczyliśmy o większe miasto, żeby zrobić zakupy na najbliższe parę dni. Wiem, że Błażej mógł podjechać do sklepu w czasie naszej nieobecności, ale co szkodzi też zrobić małe zakupy na wszelki wypadek.
- Pomóc ci coś kochanie? - zapytałem bruneta, który niósł 2 torby zakupów i jeszcze do tego nasze torby z ubraniami.
- Drzwi możesz otworzyć - puścił mi oczko, a ja się tylko uśmiechnąłem i poszedłem otworzyć drzwi.
- Jesteśmy! - krzyknąłem wchodząc do salonu, a Błażej schodził akurat po schodach.
- Siema - przywitał się ze mną i Łukim.
- Hej, hej, pomożesz z tymi zakupami? - zapytał mój chłopak.
- Ej! - zrobiłem skwaszoną minę - ja ci chciałem pomóc a ty, że nie.
- Nie będziesz się słonko przemęczał - musnął ustami moje czoło i poszedł zostawić nasze torby przy schodach.
- Po co wy robiliście te zakupy? - odezwał się po chwili Błażej - wczoraj byliśmy w sklepie.
- Na wszelki wypadek - powiedział Łukasz, chowając chipsy do szafki.
- Aa właśnie - zaczął blondyn - doszły mnie słuchy, że ten tydzień spędziliście u Mareczka, prawda?
- No tak - potwierdziłem.
- To w takich okolicznościach, mam dla was prezent - uśmiechnął się i poszedł do swojego pokoju.
Wrócił po niecałych 2 minutach i wręczył nam ładnie zapakowane pudełko.
Rozdarłem kolorowy papier i otworzyłem czarne pudełeczko, a w środku znajdowało się... No właśnie.
- Co to ma być?! - zapytałem retorycznie Szczepańskiego.
- Knebel. Spędziliście tydzień z rodzicami Marka, więc pewnie nie mieliście kiedy, a ja w nocy chcę spać - skwitował i posłał do nas ciepły uśmiech, a ja w tym samym czasie płonąłem ze wstydu.
Kiedy blondyn opuścił kuchnię, ja spojrzałem na Łukasza, który zupełnie nie przejął się zaistniałą sytuacją. To ja się zbyt przejmuję, czy to on ma za bardzo wywalone na wszystko?
- Ale my mamy dobrego kumpla - zaśmiał się brunet - miałem ci kiedyś kupić, ale najwyraźniej Błażej mnie uprzedził.
- Co za zboczeńcy - prychnąłem i poszedłem do sypialni, biorąc po drodze nasze torby.
CZYTASZ
Move out (KxK)
Fanfiction"Gdy usłyszałem to z jej ust, byłem w szoku... Nie wiedziałem wtedy, że te trzy słowa zmienią moje życie na zawsze" Co się stanie, gdy Marek zacznie swoje życie od nowa? Czy odkryje siebie w nowym mieście? Czy niebieskooki brunet zawróci mu w głowie...