66. To już koniec.

1.8K 104 186
                                    

- Debilu jeden, alkoholiku! Nie dostaniesz ani kropli więcej alkoholu! - darł się Oskar - i celibat do końca miesiąca!

- Ciesz się Tomek, że luty ma tylko 29 dni i już większość minęła - śmiał się Błażej.

- Ty no faktycznie - zauważył Duszyński - w takim razie do końca zimy masz celibat i jeżeli tkniesz chociaż kroplę alkoholu, to przedłużam to do wiosny.

- Powaliło cię? - wybełkotał Tomek - śmieszny jesteś.

- Maruś chodź lepiej, bo za chwilę będzie ostro - szepnął do mnie Łukasz.

- Ty wiesz, co ty mówisz?! - wybuchł Oskar - tak nie będzie alkoholiku! Masz się zwracać do mnie z szacunkiem, a ty odwalasz za każdym razem jak wypijesz!

- Uspokójcie się chłopaki - próbował załagodzić sytuację Błażej.

- Nie! - krzyknął Oskar - od tego momentu mamy przerwę w związku!

- Boże co się dzieje... - szepnąłem do Łukasza, a on złapał mnie za rękę i poszliśmy do sypialni.

- Tomek zdecydowanie przesadza - westchnął i położył mnie na łóżku, sam kładąc się obok mnie - tylko żeby talerzy nie tłukli.

- Ja przecież przez ostatnie trzy dni nie mogę nic w spokoju zrobić... - spojrzałem na Łukasza.

- No wiem skarbie, ale ja niestety nic z tym zrobić nie mogę - skrzywił usta.

- Niedługo wyprowadzę się do mamy jak tak dalej będzie - zaśmiałem się.

- Ej Maruś, co ty gadasz, źle ci u mnie? - udawał oburzenie.

- Tak, od paru dni ciągle krzyki - schowałem twarz w poduszkę.

- My mamy tak samo jak u was jesteśmy, tylko że w nocy - śmiał się Błażej wchodząc do pokoju - próbowałem ich pogodzić, albo przynajmniej załagodzić sytuację, ale mnie się oberwało - wskazał na lekko rozciętą skórę na policzku.

- Jezu co ci się stało? - Łukasz trochę się przeraził, bo mimo że rana była niewielka, sączyła się z niej krew, aż do lini szczęki.

- Dostałem butelką po piwie - westchnął - Oskar taki niby niepozorny, ale jak przywali to o Boże.

- Czekaj, przyniosę plasterek i wodę utlenioną - wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki.

Sięgnąłem z szafki wacik i wodę utlenioną, a z opakowania wyciągnąłem plaster. Wróciłem do sypialni i opatrzyłem mu tą ranę. Jak wspomniałem, była nie za duża, ale trochę mocno krwawiła.

- Oni serio muszą się ogarnąć, bo jeszcze Markowi coś zrobią - powiedział lekko zdenerwowany Łuki.

- Może by ich nasłać na wiecie kogo? - zaśmiał się Szczepański - dwie godziny i po nim.

Łukasz tylko pokręcił głową na znak, że to nie jest dobry pomysł ani dobry żart.

Tak ogólnie, to trochę dużo się wydarzyło ostatnio. W sumie całe moje życie jest pokręcone, ale co zrobisz. Opowiedziałbym o wszystkim w skrócie, ale tak się nie da. Szczegóły odgrywają najważniejszą rolę.

Wyjazd do Holandii bardzo szybko minął i już od kilku dni siedzimy w domu. Plan Łukasza poszedł zgodnie z jego myślą, bo naprawdę wyluzowałem się na tym wyjeździe, a teraz jakoś tak mniej się obawiam Jego.

Natomiast jeśli chodzi o Tomka i Oskara... To już cięższy temat.

W przedostatni dzień naszych można powiedzieć wakacji, Tomek tak się nachlał, że na następny dzień zdychał na kacu. Ale to nie jest najważniejsze.

Move out  (KxK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz