Minął tydzień od tamtego koszmaru. Koszmaru na jawie. Od tamtego dnia, próbuje pozbyć się myśli o tym człowieku.
On mnie już nie skrzywdzi, to koniec.
Ufam Łukaszowi na słowo, ale wciąż coś nie daje mi spokoju.
Myśl, że Łukasz mógł dla mnie złamać piąte przykazanie. Nie jestem jednak w stu procentach pewien czy to zrobił. Nie wiem co się tam wydarzyło, a Łukasz mi o tym nie opowiadał. Znaczy no, szczerze nie opowiadał
Temat został zamknięty definitywnie.
Próbuje trzymać się wersji opowiedzianej przez mojego chłopaka, aby nie zadręczać się negatywnymi myślami.
Gdybym znał prawdę, to by mnie na pewno przerosło.
– Maruś skarbie, chodź do sypialni – zawołał mnie Łuki.
Ja aktualnie stałem przy wyspie kuchennej i robiłem sobie tosty.
Gdy usłyszałem wołanie Łukasza musiałem się chwilę zastanowić, czy iść od razu do niego, czy czekać aż na tosterze zapali się zielona lampka.
W sumie mój chłopak zawsze mi powtarzał, że muszę więcej jeść, bo jestem za chudy i inne takie wywody, a teraz mam ochotę coś zjeść i tosty są ważniejsze, a Łukiś sobie poczeka.
W międzyczasie wyciągnąłem talerz z szafki i zaparzyłem sobie herbatę, a jedzenie dalej nie było gotowe.
No to Łuki sobie poczeka...
Zawsze jak woła mnie zwrotem "Maruś skarbie" to wiem, że chodzi o jedno. Już zdążyłem zauważyć.
No cóż, trochę poczeka sobie ze stojącą pałą, nic się nie stanie.
– Marek, no chodź! – zawołał znowu po jakiś pięciu minutach i akurat w tym samym momencie zapaliła się zielona lampka.
Wyciągnąłem tosty, wziąłem kubek i poszedłem do sypialni.
Dziś drugie śniadanko w łóżku, kto mi zabroni. Skoro mój chłopak nie wpadł na taki pomysł, to sam sobie zrobię.
Ostrożnie stawiałem każdy krok na schodach, ponieważ kubek z herbatą był prawie pełny i dosłownie jeden zły ruch i Mefedron razem z Nagini piłyby herbatę prosto ze schodów.
Wszedłem do sypialni i odstawiłem drugie śniadanie na szafce. O dziwo, spodziewałem się Łukasza w łóżku, a jego tu nie było.
Pewnie poszedł do łazienki albo garderoby.
Położyłem się na łóżku i wziąłem talerz z drugim śniadaniem, po czym zacząłem je jeść.
Ledwo zdążyłem ugryźć pierwszego tosta, a przed łóżkiem pojawił się Łukasz. Spojrzałem na niego jeszcze z pełnymi ustami i momentalnie moje oczy otworzyły się szerzej.
Prawie 23 lata na karku, dokładniej to za 9 miesięcy, a takie durne pomysły. Ręce opadają...
Chłopak był ubrany w różową piżamkę jednorożca, z tęczową grzywą, ogonem i brokatowym rogiem.
Faceci nigdy nie dorastają...
– Łukasz... – westchnąłem, a chłopak rzucił we mnie brokatowym confetti – idioto gupi! Nie w moje jedzenie!
Ten debil, zamiast grzecznie przeprosić, zabrał mi talerz i odłożył na szafkę, a następnie na mnie wskoczył.
– Złaź gruby koniu – próbowałem zrzucić chłopaka, ale ten był silniejszy i usiadł okrakiem na moich biodrach.
CZYTASZ
Move out (KxK)
Fanfiction"Gdy usłyszałem to z jej ust, byłem w szoku... Nie wiedziałem wtedy, że te trzy słowa zmienią moje życie na zawsze" Co się stanie, gdy Marek zacznie swoje życie od nowa? Czy odkryje siebie w nowym mieście? Czy niebieskooki brunet zawróci mu w głowie...