Prolog

8K 180 23
                                    

2014
*Marek*
Siedziałem na murku popijając piwo i rozmawiając z kolegami. Niby nic dziwnego gdyby nie fakt, że właśnie skończyłem podstawówkę i opijam ten fakt z ziomkami. Każdy teraz pomyśli, że pochodzę z jakiejś patologicznej rodziny i jestem małym gówniarzem któremu niby wszystko wolno, ale tak nie jest. Pochodzę z porządnej rodziny, mimo że moi rodzice nie są bogaci to w miarę dają radę, aby zapewnić mi wszystko czego potrzebuję.

A wracając, rozmawiałem z kolegami o planach na resztę wakacji. Wszyscy mają zaplanowane wakacje za granicą bądź nad morzem. Wszyscy z wyjątkiem mnie. Ja wolę siedzieć w domu i spędzać czas grając w gry i leniuchując.
Miałem takie plany dopóki nie wróciłem do domu, wtedy wszystko się zmieniło...

Otworzyłem drzwi do mieszkania i od razu spostrzegłem na przedpokoju moją rodzicielkę, która na mnie czekała i wyraźnie była czymś przejęta.

– Marku chodź do salonu, ja i tata musimy ci coś powiedzieć – po tych słowach poczułem lekki niepokój, ale poszedłem za nią. Mimo że do salonu było kilka kroków, to w międzyczasie przez moją głowę przebiegło tysiące myśli o co może chodzić, przeskrobałem coś? Ktoś umarł? Po prostu nie wiedziałem.

Gdy już siedziałem na kanapie w salonie, czekałem aż ktoś się odezwie. Nie musiałem czekać długo, bo moja mama zabrała głos

– Kochanie, wyprowadzamy się – gdy usłyszałem to z jej ust, byłem w szoku... Nie wiedziałem wtedy, że te trzy słowa zmienią moje życie na zawsze.

Siedziałem przez chwilę w totalnym szoku próbując wydusić z siebie chociaż słowo, ale z trudem mi to wychodziło.

– D-dlaczego? – głos mi drżał, po prostu się bałem, bo nie wiedziałem jak daleko i dlaczego. Bałem się zmian i tego, że pewnie będę musiał porzucić dotychczasowe życie. Z jednej strony mi to pasowało, ponieważ moje życie nie było idealne, nie miałem nikogo, na kogo mógłbym liczyć. Koledzy z którymi dzisiaj się widziałem, nie liczą się. Są to osoby które przypominają sobie o moim istnieniu gdy czegoś potrzebują.

Z przemyśleń wyrwał mnie glos mamy.

– Skarbie wiem że to może być dla ciebie szok, ale tata znalazł nową pracę, bardzo dobrze płatną, więc nie myśleliśmy długo nad podjęciem decyzji. To jest dla nas wszystkich szansa na lepsze życie. Wiem ze pewnie nie chcesz zostawiać kolegów, ale jeżeli los daje nam taką szanse to musimy skorzystać. – po usłyszeniu o tym, szczerze nie interesowali mnie koledzy, może znajdę lepszych tam gdzie się mam wyprowadzić.. Ale chwila, ja nawet nie wiem gdzie.

– Gdzie my mamy się wyprowadzić? – zapytałem szybko.

– Do Szczecina – wtrącił się tata. No w końcu się odezwał.

– Spakuj się, bo wyjeżdżamy w niedzielę – powiedziała uradowana rodzicielka. No tak, mamy dzisiaj piątek więc mam 2 dni na spakowanie się. Dobrze że nie mam jakoś dużo rzeczy, więc nie zajmie mi to nie wiadomo ile czasu.

|Time skip| (Niedziela)

To właśnie ten dzień, dzień w którym mogę zacząć wszystko od nowa w nowym mieście.

Obudziłem się o 9, sam z siebie co było dziwne jak na mnie, bo zawsze w wakacje śpię do 12 jak nie dłużej. Może to ten stres nie dawał mi spać? No cóż, myślę że każdy na moim miejscu by się stresował.. Nie dość, że wyprowadzam się tak daleko, to jeszcze dowiedziałem się o tym 2 dni przed przeprowadzką.

Moje myśli wciąż nie dawały mi spokoju, z jednej strony radość ze zmiany otoczenia i życia, ale z drugiej strony cholernie się bałem. Co jeśli mi się tam nie spodoba? Jeżeli będzie tam jeszcze gorzej niż tutaj? Niestety decyzja już jest podjęta i nic nie mogę z tym zrobić. Teraz tylko mogę mieć nadzieję, że wszystko ułoży się tak jak będę chciał. Może poznam ciekawe osoby, może nawet dziewczynę? Co do tego drugiego nie jestem pewien, może to dlatego, że sam mam urodę lekko dziewczęcą? Gdybym tak zapuścił włosy i się pomalował to nikt by się nie zorientował. Aż na tą myśl cicho się zaśmiałem.

Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk budzika. No tak, jest już 10, a o 11 mamy wyjeżdżać. Z Poznania do Szczecina są jakieś 4h drogi, więc rodzice zdecydowali się wyjechać wcześniej, bo w końcu trzeba wprowadzić się do nowego mieszkania, a to trochę zajmuje.

Trochę byłem zły na rodziców że nie powiedzieli mi o tym wcześniej, a wiedziałem to stąd, że mieszkanie było już kupione, a z dnia na dzień takich "zakupów" się nie robi.
Chyba trochę za dużo myślę, muszę już wstawać bo mam tylko godzinę żeby się ogarnąć.

Wstałem leniwie z łóżka, wziąłem przygotowane wcześniej czarne rurki i białą koszulkę i poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Może on mnie obudzi.

Idąc do łazienki natknąłem się na rodzinkę która była cała zabiegana, w końcu wyprowadzka i w dodatku to innego miasta to nie jest żadna prosta rzecz. Organizacja tego jest lekko ująć skomplikowana.

– O hej synku, wstałeś już? – no jak widać wstałem mamo..

– Tak tak hej – niektóre rzeczy wolę powiedzieć w myślach żeby nie psuć nastrojów, a w dodatku czasem zdarza mi się być chamskim więc to dobra umiejętność, że nie mówię wszystkiego co mi ślina na język przyniesie.

– Zrobiłam kanapki, pośpiesz się z prysznicem, bo Robert wszystko zje – zaśmiała się.
(A no tak, mam młodszego brata Roberta, nie wspominałem? Jak nie to teraz mówię)

–  Dobrze to się pospieszę – odpowiedziałem i poszedłem prosto do łazienki.

Gdy już się ogarnąłem i zjadłem śniadanie była godzina 10.50. No to mam jeszcze 10 minut. Ubrałem buty i zabrałem swoje rzeczy. Idę od razu do samochodu bo pewnie tata tam jest, bo w sumie nie widziałem go w domu, chyba że jestem tak nie ogarnięty i tylko ja go nie widziałem.

Idąc do samochodu już widziałem, że ktoś się tam kręci.

– Hej tato – powiedziałem.

– Oo hej Marek, jak tam? Gotowy już do wyjazdu? – szczerze mówiąc nie wiedziałem co odpowiedzieć. Czy ja jestem gotowy do wyjazdu? Nie wiem, po prostu nie wiem. Widziałem w jakim dobrym humorze był mój starszy więc nie chciałem go psuć.

– Tak, gotowy jak nigdy – uśmiechnąłem się lekko.

– Cieszę się, ale mam prośbę, możesz iść po mamę? Jest już 10.59, za chwilę mamy wyjeżdżać, a wiesz jak to kobiety, szykują się godzinami, prawda synu? – zaśmiałem się

– Tak tato, już idę – odwróciłem się żeby wrócić do mieszkania, ale tata mnie jeszcze zatrzymał.

– Tylko nie mów o tym co mówiłem o kobietach – puścił mi oczko i się zaśmiał, na co ja przewróciłem oczami i poszedłem ten ostatni raz do mieszkania.

*w mieszkaniu*
– Mamoo idziemy już, tata już chce jechać – krzyknąłem wchodząc do mieszkania.

– Spokojnie synku już wychodzimy – po tych słowach ostatni raz spojrzałem na przedpokój w którym wcześniej wisiały tysiące rodzinnych zdjęć. No dobra, może nie tysiące ale z 15 to minimum. Poszedłem do samochodu i wsiadłem.

Gdy już wszyscy siedzieli w aucie, odjechaliśmy z parkingu, a po 15 minutach uciąłem sobie drzemkę.

I tak zaczyna się moja historia...

• • •
Moja pierwsza książka ☺️
Długo zastanawiałam się nad wrzuceniem tego, ale w końcu jest

Mam nadzieję, że książka się spodoba 💎

Nastepny rozdział : 24.12 ❤️

Move out  (KxK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz