6

1K 95 52
                                    

Witam i zapraszam na rozdział.

Mam dla Was niespodziankę, a właściwie dwie.

Pierwsza.
Jeszcze dziś pojawi się kolejny rozdział. Potem postaram się być bardziej systematyczna i postanowiłam dodawać jeden rozdział tygodniowo. Jak z tym będzie? Okaże się 😂
Druga niespodzianka. Nastąpi zmiana okładki. Autorem jest SuzanneLSJ ja osobiście jaram się. Ale sami ocenicie 😁 Zapraszam do czytania

Był zmęczony zły i głodny. Dlatego, kiedy w oddali zobaczył cel swojej podróży, odetchnął z ulgą.

Już nawet nie chodziło o towarzystwo, które z każda mijająca chwila stawało się bardziej irytujące. Nawet jego ględzenie i niewybredne żarty był w stanie puścić mimo uszu. Chęć zamordowania go przy pierwszej możliwej okazji odsuwał od siebie dość skutecznie, w końcu ludzkość była na wymarciu i nawet taki wsiowy głupek jak go w myślach nazywał, stanowił zasób ludzki. Mógł się przydać choćby do sprzątania latryn.

Zazwyczaj był opanowanym człowiekiem, naprawdę. Wybuchał maksymalnie raz dziennie. Nie było powodu, by się temu dziwić. Był przywódcą, wszyscy przychodzili do niego z problemami i oczekiwali, że magicznie je rozwiąże.

W świecie pogrążonym w chaosie nic nie było takie jak trzeba, błahe sprawy urastały do rangi życia i śmierci. I on naprawdę się starał, żeby wszystko było tak, jak należy.
Dziura w płocie "no problem" zaraz łapał się za jej łatanie.
Ktoś napaskudził w miejscu do tego nieprzeznaczonym, znalazł delikwenta i surowo karał.
Bójki z byle powodu, a i owszem; był jednocześnie sędzią i katem. Kończyły się zapasy, zaraz wyruszał na poszukiwania, by je uzupełnić.

Nie było chwili, by ktoś czegoś od niego nie chciał. To było meczące, ale z biegiem czasu popadł w rutynę.
A Wszystko to przez to, że zaraz po wybuchu zarazy uratował kilka osób. A oni jednogłośnie ogłosili go przywódca. Grupa rosła, a jego pozycja nie zmieniła się.
Nie dlatego, że tego nie chciał. Wręcz przeciwnie. Nie zabiegał o to, o wiele prostsze byłoby jego życie, gdyby nie dźwigał na sobie ciężaru odpowiedzialności za innych.

Nie miał w sobie cech przywódczych. Robił to tylko dla dobra swoich podopiecznych, bo wszyscy oni nadawali się do tego jeszcze mniej niż on.

Większość to byli nastolatkowie, którzy musieli dorosnąć zbyt szybko. Niewielu miało więcej niż dwadzieścia kilka lat.

Jedyną osobą która, aż paliła się do zajęcia jego miejsca, była Żmija, ale jej nie powierzyłby nawet własnego kota, a co dopiero grupę przesyconych hormonami dzieciaków.

Nie zmieniało to faktu, że często korzystał z jej chętnego ciała. Bez zobowiązań. W tym świecie przywiązanie do kogokolwiek oznaczało tylko jedno: cierpienie. Kiedy ta osoba zginie lub co gorsze zamieni się w chodzącą śmierć.

Dlatego teraz nie marzył o niczym innym jak szklance whisky ze wciąż topniejących zapasów i szybkiego prysznica. Nie pogardziłby też chętną osóbka do spędzenia z nim nocy. Nie ważne dziewczyna czy chłopak. Nigdy nie był wybredny pod tym względem. Byleby tylko choć na chwile zapomnieć o dręczących go koszmarach. A po upojnej nocy te rzadko się pojawiały. I choć najczęściej budził się sam. Nie narzekał. Takie były realia dzisiejszego świata.

- ... I wtedy. Wiesz. Zamachałem się mieczem – relacjonował jego towarzysz – myślałem, że go trafie, a wtedy ostrze utknęło w tym czymś, wiesz tym dinksie ...

- Nie wiem, czy zauważyłeś, ale byłem przy tym – przerwał mu Magik.

- Taaa... I szarpie za ten miecz, a on ani drgnie. A zombiak jest coraz bliżej – kontynuował niestrudzenie, żywo przy tym gestykulując – i nagle sru łeb rozpada mu się na części pierwsze. Do tej pory wyciągam kawałki jego czaszki z włosów.

- Jak wspomniałem byłem przy tym. I to ja rozjebałem mu czerep, więc mówienie o tym po raz pięćset sześćdziesiąty czwarty nie ma sensu. Zachowaj tą niesamowita historie na powrót do bazy. Może któraś na nią poleci – próbował zgasić go Magik.

- Chyba kpisz – spojrzał na kierowcę z wyższością – jakie może. Na sto procent i to nie jedna – zaśmiał się lubieżnie.

Plaga ( Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz