76

688 53 88
                                    

Magnus nie wierzył, że to się dzieje na prawdę. Był tak szczęśliwy, kiedy zobaczył w swoim pokoju Aleca. Roznosiła go euforia, gdy z jego ust padły tak długo wyczekiwane przez niego słowa. Pocałunek, zachłanny i gorący, który prawie spalił go na popiół. Niewiele brakowało, bardzo niewiele, by dali się porwać namiętności, nie zważając na nic i na nikogo. 

A jednak pierdolony los potrafi być przewrotny. Zamiast kosztować tych słodkich warg do utraty zmysłów, był zmuszony... Nawet teraz nie potrafił o tym myśleć bez wzdrygnięcia się z obrzydzeniem.

Snajper, ucieleśnienie jego marzeń. Adonis w ludzkim ciele, JEGO CHŁOPAK zrobił coś, co niekoniecznie kiedykolwiek chciał oglądać.

Kiedy robiło się już naprawdę gorąco, a Magik wił się z przyjemności przyciśnięty silnym, umięśnionym ciałem do ściany, Alec nagle odskoczył od niego, jak oparzony. Jego zamglone pożądaniem, niemal granatowe oczy przepełnione były przerażeniem. 

Przycisnął dłoń do ust, ale nie wiele to pomogło. Spożyte przez niego śniadanie wątpliwej jakości, majestatyczną strugą wychlusnęło z jego gardła, po to, by przyozdobić odzienie Magnusa.

Mężczyzna zamarł, podobnie jak chłopak tuż przed nim. Gdyby zrobił to ktokolwiek inny, zapewne skróciłby delikwenta o głowę, ale to był JEGO ALEXANDER. Walcząc z odruchem wymiotnym, pognał do łazienki po miskę, którą wręczył Snajperowi, a sam błyskawicznie wskoczył pod prysznic, modląc się w duchu, by nie zemdleć od tego zapachu. Wyszedł z łazienki po kilkunastu minutach, wcześniej upewniwszy się, że żadna niepowołana substancja nie znajduje się już na jego ciele.

- Coś ty kurwa jadł? - wyrzucił z siebie, zanim zdążył porządnie wejść do pokoju, przez co nie zauważył, w jak podłym stanie znajduje się Alec. Zażenowanie było najdelikatniejszym określeniem tego, jak się w tej chwili czuł. Obrzygał Magika! 

Myślał, że zapadnie się pod ziemię. Wstyd wypalał jego skórę od środka, która płonęła nienaturalną czerwienią i pokrywała każdy możliwy fragment jego twarzy, z uszami włącznie. Nie to jednak było najgorsze, a fakt, że rewolucje w jego żołądku jeszcze nie ustąpiły, a wzmogły się na sile.

Obejmował miskę, którą Magnus mu przyniósł i miał wrażenie, że wstąpi z nią w związek na dłużej. Szara breja, którą w siebie wcisnął podczas śniadania, postanowiła powrócić, w stanie niemal nienaruszonym, chociaż i wtedy wyglądała jak rzygi.

Spojrzał na Magika wzrokiem zbitego psa. Nie miał pojęcia, co ma powiedzieć i jak go przeprosić za to, co się stało. Przekonany, że żadne słowa nie są w stanie tego zrobić, postanowił odpowiedzieć na jego pytanie.

- Izzy ugotowała śniadanie — sapnął i powrócił do uzewnętrzniania się.

- I ty to zjadłeś! - wrzasnął porażony jego wyznaniem Azjata. Do Aleca z trudem docierały jego słowa, zagłuszał je szum w uszach i donośne bulgotanie w żołądku — życie ci niemiłe! - Magnus nie wierzył w to, co słyszał. Czyżby nikt nie ostrzegł Snajpera przed zdolnościami kulinarnymi jego siostry? Dlaczego nikt go nie powstrzymał? Toć o jej kuchni krążyły historie obrosłe już w legendę, jakoby miały uśmiercać nawet zombie.A tak właściwie kto do cholery dopuścił ją do garów?! Przecież miała dożywotny, zakaz po tym, jak przez nią pół obozu nabawiło się biegunki!

Alec nie miał sił na żadne tłumaczenia. Jego żołądek ściskał się boleśnie, a jedyne, o czym marzył to zniknąć z powierzchni ziemi. Wstyd palił jego policzki. Ze wszystkich dostępnych ludzi w rezydencji musiał obrzygać akurat Magika? Magnusowi zrobiło się go żal. Widział, że cierpi. Nie tylko fizycznie. Jego zażenowanie biło od niego jak łuna.

Plaga ( Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz