48

797 72 58
                                    


No i kolejny rozdział przed nami. Tym sposobem kończymy dzisiejszy maraton. Mam nadzieję, że wszyscy są zadowoleni ;) 



Świadomość powracała do niego powoli. Pierwszym zmysłem, jaki odzyskał, był węch. Zapach stęchlizny wdarł się w jego nozdrza, atakując nieprzyjemną wonią. Nadal nie docierało do niego, co się dzieje i gdzie jest. Właściwie nie byłby to pierwszy raz, kiedy przyszłoby mu nocować w takiej zatęchłej dziurze.

Potem usłyszał dźwięk, skądś kapała woda. Wraz z nim poczuł przemożny chłód. Zadrżał z zimna. Instynktownie próbował objąć się ramionami, by choć odrobinę rozgrzać skostniałe ciało. Nie udało mu się to. Ze zdziwieniem stwierdził, że nie może poruszyć rękoma.

Zdezorientowany otworzył oczy, a przynajmniej próbował. Pomimo tego, że uniósł powieki, nadal widział tylko ciemność. Uświadomił sobie, że ma coś na twarzy. Coś, co skutecznie zasłaniało mu widok.

Jęknął, gdy próbował uwolnić ręce. Ból przeszył jego poranione nadgarstki, kiedy sznur wgłębił się w jego skórę. Był związany, ale nie wiedział dlaczego. Nadal nie pamiętał, co się stało.

Czuł pulsujący ból z tyłu głowy. Chciał dotknąć miejsca, z którego się rozchodził. Ponownie szarpnął rękoma. Nic to nie dało poza syknięciem, kiedy krępująca go lina na nowo rozorała rany.

Ból głowy stawał się nieznośny. Nie miał wątpliwości, że jest tam ranny.

W ustach miał posmak krwi, opuchnięta warga zdradzała, że również jest uszkodzona.

Serce tłukło się w jego piersi. Zaczął popadać w panikę. Zaczerpnął głośno powietrza, by się uspokoić. Niestety zakończyło się to jego skowytem. Musiał mieć połamane żebra, bo każdy oddech palił go żywym ogniem.

Próbował się skupić, co nie było łatwe w obecnej sytuacji. Nadal nie mógł sobie przypomnieć, jak to się stało, że był tu, gdzie był. Do tego pobity i związany.

Przytłaczający ból głowy nie ułatwiał mu sprawy, każdy dźwięk wydawał mu się zwielokrotniony. Spadające krople wody, stały się drażniące. Miał wrażenie, że odbijają się wprost od jego zmaltretowanego umysłu.

Skrzypniecie otwierających się drzwi, wywołał na jego twarzy grymas ujawniający jego katusze.

Wiedział, że ktoś wszedł do pomieszczenia. Jego wyostrzony słuch wyraźne wyłapał odgłos kroków. Słyszał oddech. Ktoś przeszedł tuż obok niego i zatrzymał się w niewielkiej odległości. Jednak nie robił nic. Nie uraczył go nawet jednym słowem. Nie uwolnił go z więzów ani tym bardziej nie odsłonił mu oczu. Chwila przeciągała się w nieskończoność, a Alec czuł się coraz bardziej nieswojo.

Z trudem znosił mękę związaną z obolałym ciałem. Dodatkowo ta milcząca postać dręczyła jego umysł. Kto to był? I czego chciał? Zastanawiał się gorączkowo, jednak nie znał odpowiedzi, a nikt nie kwapił się, by mu jej udzielić.

Kiedy ten ktoś, postanowił w końcu go opuścić. Lightwood wypuścił wstrzymywane do tej pory powietrze. Nie wiedział, czego może się spodziewać. Czy za moment nie spadną na niego kolejne ciosy? Sprawiając, że jego nędzny żywot będzie torturą.

Ciekawe gdzie jest Magik? Pomyślał i wtedy wszystkie ostatnie wydarzenia wróciły, uderzając w niego z taką siłą, że zabrakło mu tchu.

Pamiętał, jak wrzeszczał do Azjaty. Jak modlił się w duchu, by go posłuchał. Jak ignorował kolejne uderzenia, chociaż sprawiały mu niewyobrażalne męczarnie. Wytrzymał do chwili, kiedy usłyszał silnik motoru Magika. Wiedział, że go posłuchał, że chociaż spróbuje uciec. Wtedy pozwolił sobie odpłynąć w nieświadomość, odcinając się od tej katorgi.

Plaga ( Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz