92

1K 59 231
                                    


Moi kochani czytelnicy, dziś nadeszła wiekopomna chwila. Przed Wami ostatni rozdział Plagi. Tak wiem, sama jestem zaskoczona, bo przecież miała trwać w nieskończoność, ale plany mi się nieco zmieniły.

Zanim mnie zlinczujecie, zapraszam na rozdział, oraz na notkę, która znajdzie się pod nim.

W mediach utwór, który nieodmiennie kojarzy mi się z Plagą ;)

Miłego czytania



Magnus stał ramię w ramię z Aleciem. Nie mógł uwierzyć, że jeszcze kilka godzin temu spędzali czas tak beztrosko. Oczywiście dopiero po tym, jak wszyscy przyjęli do siebie fakt, że są razem, albo zwyczajnie znieczulili się już wystarczająco mocno, by nie robiły na nich wrażenia drobne czułości, jakimi się między sobą wymieniali. Atmosfera oczyściła się zupełnie, kiedy Jo z Ruby wyprowadziły pijaną w sztok Lydię, która nie mogła się pogodzić z zaprzepaszczonymi planami i bardzo dobitnie to okazywała.

Potem było tylko lepiej. Po raz pierwszy legalnie udali się na spoczynek do pokoju Magnusa. Ten, który Lightwood dzielił z Jimmym, został mu oficjalnie przekazany przez chłopaka, z zapewnieniem, że następnego dnia zabierze z niego wszystkie swoje rzeczy. O dziwo mężczyzna niespecjalnie ucieszył się z tego powodu.

Dlaczego, okazało się kilka minut temu. Był zbyt zaaferowany odkryciem, którego dokonał razem z Jace'em, by okazać, choć odrobinę radości. Czuł, że nadchodził kres ich chwilowego spokoju. Wiedział, że ten nie mógł trwać wiecznie. Jednak pomimo tego przepełniał go niewyobrażalny strach i ból.

Może nie pamiętał swojego dawnego życia, ale miał porównanie między tym, jak mu się żyło u Valentina a jak w rezydencji. Nie wyobrażał sobie, że miałby teraz egzystować gdziekolwiek indziej. Był przerażony i w takim właśnie stanie przybył rano, a właściwie w okolicach południa do sypialni Magika i Snajpera. Nie chciał ich budzić wcześniej, bo jak wszyscy inni mieszkańcy położyli się nad ranem.

On sam nie zasnął tej nocy. Spędził ją razem z Donaldem, sprzątając pozostałości po przyjęciu i zastanawiając się jak przekazać Przywódcy informacje o tym, co odkryli. To było makabryczne, ale nie tutaj tkwił największy problem. Tym, co powodowało, że drżał, jak liść na wietrze było to, że wśród nielicznej garstki ludzi, z jakimi dzielili życie, znajdował się kolejny intruz. Ktoś, kto z nimi obcował na co dzień, a jednocześnie knuł za ich plecami. Ktoś, kto był tak dobrym aktorem, że pomimo dokładnych analiz, rozbierania na czynniki pierwsze zachowań każdego z mieszkańców nie doszli do tego, kto jest wrogiem, chociaż spędzili nad tym większość nocy i sporą część poranka.


Aż w końcu nadeszła pora by poinformować o swym znalezisku Magika, reszta mieszkańców jeszcze spała, dawało im możliwość, by zrobić to niezauważonym, co zwiększało szansę na to, że wróg nie dowie się, że znaleźli dowody na to, że jest wśród nich.

Jimmy cicho zapukał do drzwi sypialni. Wbrew swym przypuszczeniom mężczyzna natychmiast otworzył. Tak, jakby w ogóle nie spał, albo jakby jego sen był na tyle lekki, że od razu się zbudził. Wpuścił go do środka, informując, że Alec bierze prysznic. Wiedział, że mężczyzna nie przyszedł bez powodu. Zdradzały to jego oczy. Były puste, przygaszone, niemal martwe.

Snajper od razu po wyjściu z łazienki domyślił się, że coś jest nie tak, już na tyle dobrze znał swojego przyjaciela, by jedno spojrzenie na jego postawę powiedziało mu wszystko. A dokładnie to zobaczył. Plecy Jimmy'ego były przygarbione, jakby dźwigał na nich ogromny ciężar, a kiedy się do niego odwrócił, na moment zapomniał, jak się oddycha. Coś się stało... coś okropnego.

Plaga ( Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz