27

1K 84 56
                                    

Wyjechali właśnie z miasta.

Alec dziękował głośnemu warkotowi silnika, dzięki niemu mógł choć częściowo zagłuszyć swoje myśli. A było ich sporo. To, co przypuszczał, że będzie rozwiązaniem jego problemu, okazało się go tylko zaognić.

Siedział za Magikiem, starał się nie dotykać go więcej, niż to było konieczne. Przez większość drogi próbował utrzymywać jakoś równowagę, jednak kiedy mężczyzna przyspieszał, musiał obejmować go w pasie, by nie spaść. Było to dla niego bardzo niekomfortowe.

Bliskość z nim była zgubna. Łapał się w pułapkę uplecioną z jego ciepła i zapachu. Ciągnęło go do niego jak muchę do miodu, chociaż wiedział, że to do czego między nimi doszło, nic nie znaczy. A przynajmniej nie miało znaczyć.

Miał to być tylko jeden niezobowiązujący seks, mający na celu zdjęcie z niego brzemienia niewinności, a przy okazji pobyciem się upierdliwych myśli o Azjacie. Nie pomogło. Mężczyzna wrył się w jego głowę i nie chciał jej opuścić. Ganił się za to, wyzywał i przeklinał w myślach. To było tak nieodpowiedzialne. Nie chciał niczego do niego poczuć.

Obarczał winą za to Klechę, w końcu to on podsunął mu ten pomysł. Miał pomóc rozwiązać mu problem, a tymczasem ewidentnie go pogłębił.

Wiedział, że nie będzie to proste, ale musiał wyzbyć się tego, co dopiero kiełkowało.
Starał się nie dopuszczać do siebie myśli, jak bardzo jest zawiedziony. Po raz pierwszy w życiu poczuł coś takiego i doskonale zdawał sobie sprawę, że to nie ma racji bytu. Był świadomy tego, w jaki sposób Magik podszedł do tematu. Zrobili, co mieli zrobić, a potem przeszedł z tym do porządku dziennego.

Alec tak nie potrafił. Gdyby wiedział, czym to się skończy, nigdy by nie wziął alkoholu do ust. Tylko czy to faktycznie whisky była powodem, dla którego oddał się mężczyźnie?

Sprawy nie ułatwiało to, że nadal cierpiał. Miejsce, gdzie plecy traciły swą szlachetną nazwę, wciąż dawało się we znaki, a jazda motorem po wyboistej drodze dodatkowo potęgowała ból.

Starał się wymazać z pamięci te namiętne chwile, ale nie potrafił. Nawet myśli o siostrze, która go potrzebuje, nie potrafiła zatrzeć wspomnień o uczuciu, które nim wtedy zawładnęło.

Zaciskał zęby, powstrzymując zbierające się pod powiekami łzy. Dyskomfort, który odczuwał był niczym w porównaniu, z tym, co czuł, przypominając sobie poranek po upojnej nocy.

Pierwsze co go zabolało i to dosłownie był przeszywający ból dupy. Magik poinformował go, że niebawem minie. To było jedyne zdanie, które od niego usłyszał. Nie, żeby spodziewał się czegokolwiek od niego. Wiedział jakim typem człowieka jest. Jednak i tak sprawiało mu to cierpienie. Do tego stopnia, że przez pozostałe dni, które spędzili na dachu, a było ich trzy. Nie odezwał się do niego nawet słowem.

Każde pytanie przez niego zadane kwitował wzruszeniem ramion albo grymasem twarzy. Do niczego więcej nie był zdolny. Bał się, że gdyby użył głosu, ten zdradziłby jego największy sekret. Coś, co nigdy nie miało ujrzeć światła dziennego. Chciał Magika dla siebie, z trudem przyjmował ten fakt do wiadomości. Wiedział, że to nigdy nie będzie miało miejsca.

Drugie co bolało równie mocno, była totalna obojętność Azjaty. Tak jakby dostał to, co chciał i potem miał już na niego wyjebane. Widząc, że Alec nie wykazuje ochoty do rozmowy, zwyczajnie go olał. Przysypiał sobie co chwilę na swoim kocyku i tylko od czasu ruszał się sprawdzić, jak wyglądają sprawy przed budynkiem. Czasem wyjmował prowiant ze swojego schowka i niedbałym gestem przekazywał go Alecowi.

To było ponad siły chłopaka, chciał znaleźć się jak najdalej stąd, a tymczasem utknął ze swoim dręczycielem. Prześladował go nieustannie, jednak nie swoją osobą, a wizjami w głowie czarnowłosego. Większość czasu spędzonego na dachu, snuł w głowie fantazje, co by mogło być, gdyby sprawy potoczyły się inaczej.

Plaga ( Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz