66

789 60 43
                                    

@aneczka1027 to specjalnie dla Ciebie ;)  Wiesz z jakiego powodu ;)   Motywacja...



Cztery dni wcześniej...

Już od chwili kiedy go zobaczył w garażu, z łukiem w dłoni wiedział, że to będzie niezapomniana podróż.

W momencie, kiedy ich usta spotkały się w podzięce za prezent, zdał sobie sprawę, jak bardzo mu tego brakowało. Przez kilka dni po tym, jak prawie zostali nakryci przez Izzy, unikał go. Sam nie wiedział, dlaczego to robił. Panikował na samą myśl, że siostra mogłaby się dowiedzieć prawdy o nim. Nie miał pojęcia, dlaczego dopiero teraz ta świadomość siebie wywoływała w nim lęk. Wcześniej, w bunkrze, kiedy zorientował się, że pociągają go mężczyźni, przyjął to spokojnie. W końcu była to część jego osoby i nic na to nie mógł poradzić. Skąd więc takie nagłe obawy? Może przez to, że wtedy sądził, że Izzy nie żyje i nie będzie go osądzać...

Tak czy inaczej, w tym momencie liczył się dla niego tylko Magik i chwile, które mieli razem spędzić. No i łuk... swój pierwszy stracił, a ten wydawał się o wiele bardziej profesjonalny niż poprzedni. Już nie mógł się doczekać chwili kiedy go wypróbuje. Stało się to niedługo później.

Zaraz po tym, gdy minęli bramę strzegącą rezydencji. Kiedy nikt nie mógł już ich dostrzec, Alec jadący za Azjatą na motorze objął go ciasno w pasie. Niemal do niego przylgnął całym ciałem. Pogrążył się w przyjemnym cieple i obezwładniającym zapachu.

Czuł ekscytację na samą myśl o tym, że będą sami i nie będą musieli się ukrywać. Te kilka dni z dala od innych, będzie należeć tylko do nich. Tylko czy tego właśnie chciał? Kilka chwil razem siłą wyrwanych z pozostałej reszty samotnych dni i nocy?

Niebawem dojechali do miejsca docelowego, którym okazał się hotel w miasteczku. De facto ten sam, w którym był z siostrą tuż przed zamachem na nich. Właściwie nie bardzo był tym faktem zdziwiony, bo to był jeden z nielicznych zdatnych do użytku budynków w tym mieście. Reszta była całkowicie zdewastowana. Po zaparkowaniu w podziemnym garażu i ukryciu pojazdu, zaczęli po cichu przemierzać korytarze. Zombiaki dość często się tutaj pałętali i niemal za każdym razem, gdy Magik się tutaj pojawiał, musiał najpierw oczyścić teren. Nie inaczej było tym razem. Zaraz po przejściu na drugie piętro z jednego z pokojów wyłoniła się gnijąca postać. Alec nawet jej się dokładnie nie przyjrzał co miał w zwyczaju, zbyt zaaferowany tym, że nadeszła chwila na chrzest bojowy swojej nowej broni. Sprawnie naciągnął strzałę i w kilka sekund później bełt rozłupał czaszkę nieproszonego gościa.

Azjata tylko bacznie obserwował Snajpera, z zadowoleniem rejestrując, jak w kilka sekund z zagubionego chłopaka zmienia się w nieustraszonego wojownika. Działo się z nim coś jeszcze... ale to nie było niczym nadzwyczajnym. Za każdym razem, kiedy widział go z łukiem w dłoniach, czuł rozdzierające go na strzępy pożądanie. Zanim dotarli na ostatnie piętro, po drodze eliminując jeszcze piątkę truposzy, Magik był jednym wielkim bałaganem. Z trudem trzymał ręce przy sobie, a najchętniej umieściłby je zupełnie gdzie indziej. Po otwarciu drzwi do wybranego przez Azjatę pokoju, Alec zaniemówił. Wyraz zaskoczenia na twarzy chłopaka, był dla Magika największą nagrodą za trud, jaki włożył w przygotowanie dla niego tej niespodzianki.

Nawet nie wiedział, ile czasu spędził, zjeżdżając miasteczko wzdłuż i wszerz w czasie ostatniego samotnego wypadu, by zdobyć wszystko to, co znajdowało się teraz w tym miejscu.

Ogromne łóżko miało na sobie czerwoną satynową pościel. W kącie stało radio, a obok zapas baterii, które mężczyzna musiał chyba wygrzebać spod ziemi. Na stoliku, stała butelka szampana, (co prawda ciepła, ale to i tak rarytas, jak na te warunki). Dwa talerze i równo ułożone przy nich sztućce oraz świece, które poza stolikiem zajmowały wszelką możliwie bezpieczną powierzchnię w tym pokoju. W kącie po lewej stronie tuż obok wejścia do łazienki, stała przenośna kuchenka turystyczna i schludnie ułożony stosik puszek z gotowymi daniami. Jednak nie to zszokowało Aleca najbardziej, a fakt, że ten apartament wyposażony był w kominek, a w jego wnętrzu czekało już drewno, by je podpalić. Przed nim na podłodze leżała ogromna biała skóra z jakiegoś zwierzęcia, którego chłopak z nadmiaru emocji nie potrafił nazwać, a na niej kilkanaście poduszek i koc złożony w kostkę.

Plaga ( Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz