12

1.1K 96 248
                                    

Witam. Zapraszam na kolejny rozdział. Ostrzegam nie był sprawdzany.
Pozdrawiam 😉

Plotki. Zaraza szerząca się porównywalnie szybko, o ile nie szybciej niż wirus, który pustoszył ziemię. Nie inaczej było w tym przypadku.

Ktoś gdzieś coś podsłyszał i w przeciągu kilku godzin cały obóz, aż huczał.

Ciąża Żmiji, połowę obozu przyprawiła o mikro zawał, druga połowa to były kobiety. No i Alec. Bezpieczny w swym dziewiczym ciele, a dodatkowo nie skażony tymi nowinkami.

Nie było osobnika płci męskiej, który nie zachodził w głowę czy może być sprawcą tego niefortunnego zdarzenia. Żmija posiadała wybitnie urozmaicone życie seksualne.

Jednak po początkowym szoku i skrupulatnych obliczeniach jakaś mądra głowa wydedukowała trzech potencjalnych tatusiów.

Pierwszym był niekoronowany król tego przybytku, drugim dostarczyciel używek wszelakich, a trzecim blond włosy błazen. Plejada osobistości, a co za tym szło był to niezwykle gorący temat.

Nowym członkiem azylu interesowali się wszyscy, niczym dziecięciem z rodziny królewskiej, w czasach przed wyżarciem sobie nawzajem twarzy.

Na nic były rozkazy Magika by przestać siać niepotwierdzone informacje.
Na nic zapewnienia Znachorki, że takie symptomy mogą wskazywać na wiele innych dolegliwości. Banda złakniona taniej sensacji wiedziała lepiej.

Jedyną osobą, poza rzecz jasna Lightwoodem, która nie zdawała sobie sprawy z prowadzonych zakładów o ojcostwo była sama zainteresowana.

Snuła się jak cień po obozie, co jakiś czas ozdabiając okoliczne krzaczki, ożywiała się wyłącznie na czas posiłków, by zaraz po nich oddawać naturze to co do niej należało.

Właśnie w czasie obiadu, na którym o dziwo pojawił się również Alec (zazwyczaj jadał sam w namiocie, strawę którą przyniósł mu Jace) po raz pierwszy usłyszał o tych rewelacjach.

Doniósł mu o tym sam Donald, nie wiedzieć czemu bardzo zadowolony, że znalazł się tak wysoko w typowaniu.

Mało tego, jak zdążył się mu pochwalić sam postawił na swoje zwycięstwo dwie butelki szamponu zwiększającego objętość włosów.
Lightwood był zszokowany.

Nie tyle samym zakładem co możliwością, że jego przyjaciel znalazł się w rankingu. Żałował, że owy szampon nie zwiększył mu objętości szarych komórek.

Nienawidził Żmiję od chwili, kiedy pierwszy raz ją zobaczył. Uważał ją za pustą, nie wartą zachodu laskę i nie rozumiał co skłoniło Jace'a do takiego wyboru.

- Gdybyś nie był prawiczkiem wiedział byś o co chodzi -zakpił z niego.

Tak. O tym również szerzyły się plotki. Jednak znacznie mniej osób o tym wiedziało.

Jego słynna kłótnia ze Zmorą powtarzana była przez wielu, jednak jak to często bywa w „głuchym telefonie" zmieniały się istotne fakty. Poza tym jednym.

Ludzie z dziką niezrozumiałą satysfakcją łączyli jej słowa z sytuacją sprzed kilku dni ze Żmiją w roli głównej.
Ale chociaż był wolny od podejrzeń o ojcostwo.

Siedział więc, wraz z kompanem przy jednym z dwóch długich stołów, które służyły jako jadalnia dla obozowiczów i z nieodgadnionym wyrazem twarzy sunął wzrokiem po zgromadzonych.

Napotkał spojrzenie Magika, nie spodziewał się, że będzie tak bezceremonialnie się w niego wpatrywał.

Speszył się nieco ale nie zamierzał odwrócić oczu. Zlustrował go ponownie tym razem mniej dyskretnie i w tym momencie do niego dotarło, że mężczyzna próbuje mu coś bezgłośnie przekazać.

Plaga ( Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz