45

954 66 23
                                    

Magik siedział bez ruchu. Bał się nawet oddychać, by nie obudzić śpiącego w jego łóżku chłopaka.

Patrzył, podziwiając jego spokojną twarz. Coś ścisnęło go w środku, gdy pomyślał, że przez własny upór naraża go na niebezpieczeństwo. Doskonale wiedział, że chłopak go nie zostawi samego.

W czasie snu wydawał się taki kruchy i niewinny. Zupełnie inny niż zazwyczaj. Wiedział, że to tylko pozory. A Alec jest w pełni wyszkolonym wojownikiem. Jednak nie zmieniało to niczego.

Wiedział, że gdy zostaną zaatakowani, nie będą mieli żadnych szans.

Ludzie z obozu byli bezbronni jak dzieci. Nawet posiadanie w swych szeregach kogoś takiego, jak Snajper nie dawało im żadnej gwarancji powodzenia.

Nie był cudotwórcą, by z kilkoma sztukami broni i niewielkiej ilości amunicji odeprzeć atak.

Nadal nie miał pojęcia, kto za ty wszystkim stoi. Za to, był pewny jednego. Kaelie nie mogła działać sama.

Kolejną rzeczą, która nie dawała mu spokoju, było to, że nie wiedział, co spowodowało, że dziewczyna postanowiła ich zdradzić.

Pamiętał dokładnie dzień, w którym trafiła do obozu. Była wtedy ledwo piętnastolatką. Spotkał ją zupełnie przez przypadek. W czasie wyprawy po zapasy pomylił uliczki. Zamiast dotrzeć do swojego auta, napatoczył się na małą grupę zombie. Otaczały samochód. Wybił je wszystkie, a ze środka wydostał przerażoną nastolatkę.

Później zabrał ją ze sobą do azylu. Było to jakiś rok wcześniej. W czasach, kiedy obóz przeżywał swoje najlepsze chwile.

Pamiętał, że od tamtego czasu, dziewczyna zawsze krążyła gdzieś obok. Sądził, że było to spowodowane tym, że czuła się niepewnie. A jego traktowała jako wybawiciela, który w razie potrzeby ponownie uwolni ją z opresji.

Z czasem przestał zauważać jej obecność. Obowiązki, które na siebie wziął, skutecznie zajmowały mu czas. A wieczory poświęcał na relaks w formie alkoholu lub seksu.

Jak przez mgłę pamiętał jedno wydarzenie. Wydawało mu się mało istotne, ale czyż ludzie z mniej błahych powodów nie skakali sobie do gardeł? To było jakoś, krótko po jej zamieszkaniu w obozie. Była wtedy impreza, zresztą jak co wieczór. Magik po raz pierwszy i ostatni pozwolił sobie na zapalenie zioła od Szulera. O tym, co później wyprawiał, dowiedział się następnego dnia od Klechy. I nie były to miłe dla niego informację. Poza tym, że biegał nago po obozie, nawołując do powrotu do natury, podobno; choć szczerze w to wątpił, został przez przyjaciela nakryty na całowaniu się z Kaelie. Mało tego, to ona zainicjowała ten pocałunek. Magika po dziś dzień odrzucała ta myśl. Dziewczynę traktował jak dziecko, kim właściwie dla niego była. Zrzucił to wszystko na karb upojenia alkoholowego i nie wracał do tematu. Nie było o czym rozmawiać, bo po pierwsze do niczego nie doszło. A po drugie to nic nie znaczyło.

Przynajmniej dla niego, bo teraz jak o tym rozmyślał, doszedł do wniosku, że ona mogła to odebrać zupełnie inaczej.

Odrzucił od siebie natrętne myśli. To nie był dobry czas na roztrząsanie spraw, na które nie ma wpływu. Spojrzał ponownie na śpiącego Aleca. Chłopak był piękny. Nie przystojny, a właśnie piękny. Niecodzienna uroda dodawała mu niezwykłości. Połączenie czarnych jak węgiel włosów, z bladą, niemal białą cerą. Do tego kształtne, ponętne usta. Jakby stworzone do całowania. Jednak wszystko to było niczym, w porównaniu z oczami. Miały niezwykły lazurowy odcień, który zmieniał się wraz z jego nastrojem. Były niczym barometr, idealnie odzwierciedlający jego nastrój.

Magika przeszedł dreszcz, na wspomnienie jego spojrzenia nad jeziorem. Przepełniające go pożądanie, nadało im barwy nieba przed burzą. Były granatowe niemal czarne, widział w nich ogień i potrzebę, którą tylko on mógł ugasić.

Plaga ( Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz