Wstałam lewą nogą. I to dosłownie. Od rana miałam parszywy humor, na pewno spowodowany wczorajszymi wydarzeniami.
Zerknęłam na telefon i ujrzałam wiadomości od Rose. Zrobiło mi się przykro, że rodzice nawet nie napisali do mnie czy żyje. Zawsze mieli mnie w dupie, no może nie mama. Na pewno by napisała, jednak ojciec wywiera na nią taki wpływ, że boi się wstać bez pozwolenia z kanapy. Miałam wyrzuty, że ją zostawiłam samą z tym psycholem, ale tyle razy jej mówiłam, żeby od niego odeszła. Mogła tyle razy to zakończyć, a teraz ojciec trzymał ją pod kluczem.
Odpisałam przyjaciółce i postanowiłam zejść na śniadanie, bo byłam strasznie głodna. Kostka była dalej zabandażowana i stwierdziłam, że zajmę się nią po jedzeniu. Nie bolała mnie już wcale, więc doszłam do łazienki, wymyłam się, wymalowałam i ubrałam w bluzkę odkrywającą pępek i krótkie spodenki.
Pójdę później zrobić jakieś ładne zdjęcie i wstawię na insta.
Zjechałam windą z trzeciego na zerowe piętro i ruszyłam w stronę jadalni. Na talerz nałożyłam sobie parówki, ketchup i kromki i poszłam do wolnego stolika.
Gdy byłam w połowie mojego śniadania ujrzałam dziewczynę i chłopaka, którzy szukali wolnego miejsca. Moje spojrzenie i spojrzenie brunetki spotkały się. Pomachałam jej zachęcając ją do przyjścia. Powiedziała coś do blondyna i z uśmiechami podeszli do mnie.
- Cześć. Jestem Emma. - rzekła zasiadając do stołu. - A to mój młodszy brat, Jace. - podałam im ręce i również się przedstawiłam.
- To ile macie lat? - zagadałam.
- Ja dwadzieścia, ona dwadzieścia jeden. - powiedział chłopak.
- Ja siedemnaście.
- I jesteś tu sama? - zapytała ze zdziwieniem.
- Nie, z moim starszym bratem i z jego kolegą. - mruknęłam ostatnie słowo.
- Skąd jesteś?
- Los Angeles. - rzekłam opierając się o krzesło. - A wy?
- Nowy Jork, jednak często jesteśmy w LA u mamy. - posłałam im pytające spojrzenia. - Nasi rodzice się rozwiedli. Na co dzień mieszkamy z tatą, bo mama miała... - zacięła się. Zauważyłam, że jest to dla niej trudne.
- Em, spokojnie. - powiedział z troską Jace. - Nasza mama miała problemy z alkoholem i jest na odwyku. Stara się, na prawdę widać postępy. Ojciec nadal ją kocha, więc mamy nadzieję, że do siebie wrócą.
- W takim razie też będę miała nadzieję. - odpowiedziałam, aby dodać im otuchy.
Jace, przystojny blondyn cały czas ukradkiem się na mnie patrzył, jednak mi to nie przeszkadzało.
- Morgan, tutaj jesteś. - usłyszałam głos brata. Zajął wolne miejsce i posłał wszystkim uśmiechy.
- To mój starszy brat, John. - przywitał się z wszystkimi. Zauważyłam, że jego oczy zalśniły blaskiem, gdy ujrzał Emmę.
- Chciałeś coś? - spytałam przerywając chwilową ciszę.
- Luke'a zabrała karetka.
- Co kurwa?! - krzyknęłam podskakując na krześle.
- Pobił się z dwoma typami. Wszyscy w stabilnym stanie, jeden ma złamaną rękę.
- Musimy jechać do szpitala. - poderwałam się z miejsca i stanęłam na równe nogi.
- Autobus dopiero za godzinę...
- My mamy auto wypożyczone, mogę was podwieźć. - rzekł Jace.
CZYTASZ
Future, not past. ✓
RomanceMorgan. Siedemnastolatka. Dumna obywatelka Stanów Zjednoczonych, zamieszkująca Los Angeles. Dowiaduje się szokującej prawdy o swoim bracie i jego przyjacielu. Jej życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Czy na lepsze? ...