18

413 13 4
                                    

Obudziłam się i od razu chciałam przekręcić się w prawo, jednak w tym miejscu moje łóżko się skończyło i spadłam na Rose. Blondynka jęknęła, jednak dalej spała mrucząc coś pod nosem.  Ja zaśmiałam się i wróciłam na swoje miejsce. Gdy spojrzałam w lewo, ujrzałam śpiącego Luke'a. Wyglądał przeuroczo. Przygryzłam wargę.

Nie, stop. Ja mam chłopaka.

Właśnie! Alec. Od razu rzuciłam się po telefon i ujrzałam nieodczytane wiadomości właśnie od blondyna.

Alec: Co to ma być za zdjęcie na koncie Rose?!

Alec: Zapomniałaś, że masz kurwa chłopaka?!

Alec: Morgan, strasznie się na tobie zawiodłem...

Alec: Najlepiej do mnie nie pisz i nie dzwoń.

Alec: Z nami koniec...

Łzy same zaczęły spływać mi po policzkach. Zaczęłam pociągać nosem. Nie budząc nikogo pobiegłam z płaczem do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę i ubrałam ciuchy jakie wcześniej wzięłam z szafy. Dużo nie myśląc zbiegłam po schodach chcąc pobiec do Alec'a, jednak zastałam w salonie Luke'a. opatrzył na mnie obojętnym spojrzeniem i wstał. Stanął tak blisko mnie, że nasze klatki stykały się ze sobą. Szybko go odepchnęłam. On zmarszczył brwi chwycił mnie za ramiona.

- Co się dzieje? - spytał skanując moją twarz.

- Alec widział to nasze pieprzone zdjęcie, które dodała Rose. - wykrzyczałam.

- Wczoraj ci się ono podobało. - puścił mnie i z obrażoną miną patrzył mi w oczy.

- Byłam pijana! Nie wiedziałam co robię!

- Kurwa, nie zwalaj wszystkiego na alkohol! - wykrzyczał.

Nie zwalaj wszystkiego na alkohol.

On miał rację. W zupełności miał kurwa pierdoloną rację. Broniłam się moim stanem, a przecież po pijaku mówi się i robi to, co się czuje - czyli prawdę. Wczoraj nie myślałam o moim - a raczej byłym - chłopaku. Myślałam o Luke'u. Tylko o nim. Przygryzłam wargę i rozpłakałam się. Sama nie wiem, czy dlatego, że skrzywdziłam blondyna, czy dlatego, że dałam mu nadzieję.

W sumie na jedno wychodzi.

Luke przyciągnął mnie do swojego torsu. Dałam upust emocją i z bezradności wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Biło od niego to przyjemne ciepło, które dobrze zapamiętałam. Czułam do niego wielki sentyment.

- Nie smuć się. - otarł moje zaschnięte już łzy i uśmiechnął się. - Obudzimy Rose i John'a i pojedziemy do galerii, co ty na to?

Przełknęłam nerwowo ślinę. Poczułam, że stanęłam właśnie między młotem a kowadłem. Mam dwa wyjścia:

1. Pójść do Alec'a i wszystko mu wytłumaczyć,

2. Pojechać z przyjaciółmi i Luke'iem na zakupy i oderwać się od szarej rzeczywistości.

Luke wiedział, że właśnie biję się z myślami, więc dał mi czas na zastanowienie. Patrzył na mnie natarczywym spojrzeniem. Przygryzłam wargę.

- Okej. - westchnęłam.

Szatyn nie krył swojej radości i pobiegł obudzić swoich znajomych. Usiadłam na kanapie. Wiedziałam, że nie wybierałam jak mam spędzić to popołudnie i z kim.

Wybierałam między Alec'iem a Luke'iem.

I wybrałam Luke'a.

Poszłam po chwili do łazienki aby poprawić swój wygląd. Po chwili usłyszałam głośne śmiechy i wyszłam z pomieszczenia. W salonie już wszyscy na mnie czekali. Przywitałam się z nimi i pobiegliśmy na przystanek aby zdążyć na autobus. Śmialiśmy się przy tym jak dzieci.

Future, not past.    ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz