31

379 13 0
                                    

Obudziłam się w ramionach Luke'a. Nie przeszkadzał mi jego widok z rana. Miałam nadzieję, że dzisiejszy dzień minie nam spokojnie, bez żadnych problemów.

I bez Harry'ego.

- Dzień dobry. - przygryzłam wargę, gdy usłyszałam jego poranną chrypkę.

- Cześć. - zakaszlałam i odwróciłam się tak, aby lepiej go widziała.

- Musimy porozmawiać. - rzekł patrząc na moje usta.

- O czym?

- O wczorajszej sytuacji. - mruknął.

- Jakiej? - ponownie przygryzłam wargę.

- No naszej. - przewrócił oczami.

- Nie wiem o czym mówisz. - zmarszczyłam brwi, choć doskonale wiedziałam co mu chodzi po głowie.

- Musimy porozmawiać o tym. - rzekł i złożył soczystego całusa na moich wargach.

- Ach no tak. Już mi się przypomina. - zaśmiałam się wraz z szatynem.

- Myślę, że chciałaś tego. - powiedział i zaczął jeździć palcem po moim ramieniu.

- A ty nie chciałeś?

- Nie wiesz nawet od jak dawna. - ponownie złączył nasze usta, a ja nie wytrzymałam.

Pogłębiłam znacznie nasz pocałunek. Po chwili siedziałam na jego udach. Luke trzymał swoje dłonie na moich biodrach i jeździł nimi w górę i w dół pod moją koszulką. Ściągnęłam jego spodnie, bo nie miał on t-shirt'u.

- Na pewno tego chcesz? - spytał przerywając. - Dla mnie to nie będzie zwykła zabawa.

- Dla mnie też nie. - uśmiechnęłam się do niego i zaczęła się zabawa.

- Nie ma to jak dobry seks z rana. - mruknął mi do ucha Luke.

Zaśmiałam się i przez co prawie upuściłam szklanki z herbatą. Pokój szatyna był większy do mojego czy Khalil'a. Posiadał kuchnię, co niestety mojemu brakowało. Zasiedliśmy do stołu i w spokoju jedliśmy przygotowaną przez szatyna jajecznice.

- Luke, mam do ciebie prośbę. - odezwałam się po chwili.

- Słucham.

- Jak wiesz, Khal uczy mnie walczyć. - kiwnął głową. - A czy ty mógłbyś mnie nauczyć strzelać? Widziałam wczoraj, że jesteś w tym zajebisty! Zastrzeliłeś typa, który trzymał Rose i nawet jej nie drasnąłeś!

- Pewnie, że cię podszkolę kotku. - mrugnął do mnie, a ja przygryzłam wargę.

Po śniadaniu postanowiliśmy się razem umyć pod prysznicem. Przez chwilę nawet się wstydziłam, jednak szybko odgoniłam te myśli. Później ubrałam się w ciuchy kupione przez ciemnoskórego. Wspólnie ruszyliśmy do salonu. Nie było na korytarzach trupów i śladów krwi. Tak jakby nic się wczoraj nie wydarzyło.

W pomieszczeniu zastałam wszystkie znane mi dobrze twarze. Dołączyliśmy do przyjaciół, którzy zawzięcie rozmawiali oczywiście o wczorajszych wydarzeniach. Blondynka miała plaster na szyi. Zacisnęłam pięści. Od razu do niej podeszłam i zaczęłam ją pytać czy wszystko w porządku.

- Więc pytanie, po co tu przyszli? - usłyszałam głos mojego brata.

- Myślę, że chcieli oszacować nasze możliwości i siłę. - odezwał się Khalil, z którym się przytuliłam.

- Na pewno jest jakiś powód ich wizyty. - zmarszczył brwi Luke. - Nie przyszli tu bez powodu.

Totalnie wyłączyłam się z nich rozmowy i zaczęłam myśleć. Mój mózg intensywnie pracował, co rzadko mi się zdarza. Popatrzyłam na monitor i ujrzałam foldery. Były one podpisane jako ważne, mniej ważnie, bardzo ważne i tym podobne. Otworzyłam szeroko usta.

- Morgan? Wszystko okej? - spytał szatyn patrząc na mnie z troską.

- Wszystko gra. - uśmiechnęłam się. - Ale mam pewne przypuszczenia...

- Jakie? - spytał zaciekawiony brat.

- Ile zginęło ludzi z gangu Harry'ego? - zmarszczyłam brwi.

- Około dwudziestu, naszych też coś około tego. - odpowiedział Khalil od razu udzielając mi informacji na pytanie, które chciałam zadać.

- I nic nie zginęło? - zmarszczyłam nos.

- Ile było kasy tyle jest, na autach nie ma nawet ryski, więc nie. - powiedział mój brat.

Ponownie popatrzyłam na monitor i na ikonki. Ujrzałam, że cały ekran był w folderach, prócz jednego miejsca. Wydawało się, że jednak coś tam jest, bo tapeta na pulpicie dawała taki efekt. Wstałam z kanapy i wskazałam palcem na puste miejsce.

- Jak mogłem tego nie zauważyć! - krzyknął John.

Zaczął coś klikać na tablecie i po chwili na telewizorze mogliśmy ujrzeć rejestry z kamer. Ujrzeliśmy siebie. Od razu przypomniała mi się sytuacja, w której stałam wraz z Luke'iem i John'em na przeciw trzech mężczyzn. Po chwili zastrzeliliśmy ich a mój brat opuścił pomieszczenie z blondyną, a szatyn objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w ich kierunku. Rose posłała mi spojrzenie mówiące będziesz mi musiała wszystko opowiedzieć. Westchnęłam i patrzyłam dalej na telewizor. Po chwili ujrzeliśmy jednego z fagasów Harry'ego. Szedł on zadowolony z pendrive'm w ręce. John klnął pod nosem oglądając całe zajście.

- Co dokładnie wzięli? - spytała Rose.

- Najważniejsze dokumenty. - syknął blondyn. - Mieliśmy tam wszystko! Miejsca wszystkich naszych kryjówek, dane wszystkich ludzi, którzy są w naszym gangu, raporty ze wszystkich misji. Wiedzą teraz o nas więcej, niż my o nich.

- Kurwa. - szepnęłam i ponownie usiadłam na kanapę. - Skąd wiedział, gdzie szukać tego cholernego pendrive'a i który to jest?

- Dobre pytanie. - odezwał się Luke. - Mamy kreta.

- Co? - otworzył szeroko usta mój brat. - Myślisz, że mamy szpiega?

- Ja to wiem. Nie możemy nikomu ufać. - dodał po chwili.

Popatrzyłam się na niego ze smutkiem w oczach. On położył swoją dłoń na moim kolanie i szepnął do ucha, że wszystko będzie dobrze. Przygryzłam wargę i położyłam swoją głowę na jego ramieniu.

Po rozmowie każdy udał się we własną stronę. Miałam zamiar pójść do swojego pokoju, lecz szatyn zaciągnął mnie do jego. Usiadłam na łóżku i po chwili położyłam się na nim głośno wzdychając.

- Luke. - mlasnęłam. - Nie jesteśmy tu bezpieczni.

- Wiem. - odrzekł kładąc się obok. - Ale jest pewno miejsce, które znam tylko ja i nie było go w dokumencie.

- Myślisz, że nas tam nie znajdą? - spytałam.

- Nie wiem, czy w ogóle nas przyjmą. - zachichotał.

- A to dlaczego? - położyłam swoją głowę na jego torsie.

- Kiedyś miałem dobre stosunki z gangiem Black, jednak. - westchnął. - Rok temu przespałem się z siostrą szefa tego gangu i złamałem jej serce. - zaczął jeździć palcami po moim ramieniu. - Ale to zanim zacząłem cię lubić. - dodał.

- Ale ja nie jestem zazdrosna. - zaśmiałam się. - Czekaj. - zmarszczyłam brwi. - To znaczy, że mnie lubisz?

- Mówiłem, że to nie zabawa. - pocałował mnie w czoło.

- Ja też cię lubię. - szepnęłam i poczułam, jak oblewam się rumieńcem.


Future, not past.    ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz