Obudziłam się około szóstej rano, lecz nie chcąc budzić rodziców pobawiłam się w ciszy moimi lalkami. Jednak szybko mnie to znudziło i zaczęłam wpatrywać się w dom naszych sąsiadów z okna mojego różowego pokoju. Nie wiem czemu państwo Keen nie mają żadnych dzieci! Mamusia mówi, że są oni starsi i ich dzieci są większe ode mnie, ale ja jej nie wierze. No bo w końcu każdy kto ma dzieci, to one wyglądają podobnie do mnie - oprócz mojego brata.
Jest on podobny do taty, jest wyższy ode mnie i rozumie wiele więcej niż ja - jak to mówi mama. Chciałabym być już taka jak John. Zawsze go podziwiałam i brałam z niego przykład. Często mówił również takie słowa, których znaczenia nie znałam. Denerwowało mnie to, ale zawsze mnie pocieszał mówiąc, że gdy podrosnę wszystkiego mnie nauczy i będę mądrzejsza od niego. Bardzo go kochałam, jednak nie lubiłam zbytnio jego kolegów ze szkoły. A szczególnie Luke'a. Był on bardzo niegrzeczny i niewychowany i moim zdaniem może źle wpłynąć na mojego braciszka. Westchnęłam głośno. Z jednej strony dziękowałam mu, bo poznałam dziewczynkę. Blondynkę o niebieskich oczkach. Była bardzo ładna i wesoła - w przeciwieństwie do kolegi John'a. Często bawiliśmy się w trójkę u nas w piaskownicy.
*
Czekałam na mojego brata przed szkołą po zajęciach. Spóźniał się już dwadzieścia minut - standard. Westchnęłam i usiadłam na murku obok wejścia. Wyciągnęłam z plecaka batonika i zaczęłam go jeść. Usłyszałam jakieś śmiechy i ujrzałam trzech chłopaków z trzeciej gimnazjum. Schyliłam głowę, aby na nich nie patrzeć.
- Co paszteciku, teraz rzuciłaś się na batoniki? - zaśmiali się, a ja nawet nie drgnęłam. - Mówię coś. - wyrwał mi jedzenie z ręki, które wylądowało po chwili na ziemi. Popatrzyłam się na nich z mordem w oczach. - Robię ci przysługę, serio. - wybuchnęli śmiechem.
- A ja wam radzę stąd uciekać. - uśmiechnęłam się patrząc za nich. - Mój brat nie lubi, gdy się mnie obraża.
Odwrócili się i od razu ujrzeli John'a. On rzecz jasna poradził sobie z nimi w trymiga i chłopaki leżeli na ziemi i jęczeli. Przytuliłam się do brata i zaśmiałam się.
- Moja siostra jest nietykalna, jasne? - warknął na odchodne i weszliśmy do auta.
*
- Ale zawaliłem. - złapał się za głowę John. - Luke, jestem najgorszym bratem.
- Nie mów tak stary. - poklepałem go po plecach. - Morgan nic nie będzie.
- Może i tak, ale gdybym po nią przyjechał, nie zaatakowałby jej ten cholerny pies. - warknął i przetarł dłońmi o swoją twarz.
- John, nie zadręczaj się. - westchnąłem.
- Luke, jestem jej starszym bratem. - zaczął. - Jestem jej opiekunem. Miałem ją chronić za wszelką cenę...
- John...
- To się już więcej nie powtórzy. - przerwał mi. - Będę ją chronił przed wszystkimi i wszystkim. Nawet przed samym sobą. - powiedział, a ja się skrzywiłem.
- Nie powiesz jej o gangu?
- Nie. - rzekł stanowczo. - Byłaby narażona. Tak to przynajmniej będzie bezpieczna. - uśmiechnął się. - Nie opuszczę jej nigdy, ale nie będzie znała całej prawdy. Tak będzie lepiej dla niej.
- Jak wolisz. - wzruszyłem ramionami.
*
- Nie chce mi się z tobą gadać! - krzyknęłam do brata wychodząc z jego pokoju.
- Morgan, wracaj do cholery! - wrzasnął wybiegając za mną. - Nie bądź zła! Zasłużył drań! - dodał.
- Ale to mój chłopak! Raczej już były. - mruknęłam. - I wszystko dzięki tobie. Zajebisty z ciebie brat. - usiadłam w salonie na sofie i włączyłam telewizor.
- On cię wykorzystywał. - westchnął i usiadł obok, lecz szybko wstałam. - Nie drocz się.
- Spierdalaj mi z oczu. - mruknęłam.
- Nie tym tonem do brata! - wrzasnął i podniósł rękę.
Zasłoniłam twarz dłońmi obawiając się, że mnie uderzy. Pisnęłam cicho i zamknęłam oczy.
- Myślałaś, że cię uderzę? - spytał przytulając mnie mocno. - Nigdy nie zrobiłbym ci krzywdy siostrzyczko. - odwzajemniłam gest.
*
- Na prawdę się wyprowadzasz. - westchnęłam, gdy weszłam do pustego pokoju brata.
- Chodź do mnie. - powiedział i rozłożył ręce. - Też będę tęsknić.
- Będziesz czasem do mnie wpadał? - przygryzłam wargę aby się nie rozpłakać.
- Oczywiście i ty do mnie również. - posłał mi ciepły uśmiech. - Kocham cię siorka. - rozczochrał mi włosy.
- Ja ciebie też braciak. - uderzyłam go w ramię.
CZYTASZ
Future, not past. ✓
RomanceMorgan. Siedemnastolatka. Dumna obywatelka Stanów Zjednoczonych, zamieszkująca Los Angeles. Dowiaduje się szokującej prawdy o swoim bracie i jego przyjacielu. Jej życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Czy na lepsze? ...