Po udanej walce z mężczyznami, leżeli oni teraz na ziemi z kulami w brzuchu. Richard stał w tym samym miejscu co wcześniej i nawet nie drgnął na dźwięk strzałów. Zapaliłam światło i dopiero teraz ujrzałam całe pomieszczenie. Na ścianach wisiały zdjęcia jakiś facetów i napisane na czerwono obok nich daty. Zmarszczyłam brwi, gdy Richard stanął niebezpiecznie blisko mnie, jednak się nie cofnęłam.
- Myślałam, że twoi ludzie są wyszkoleni. - prychnęłam i zerknęłam na ciała mężczyzn.
- To zwykli ochroniarze. Właśnie kończyła im się umowa. - wzruszył ramionami.
- Spodziewałeś się mnie, prawda Harmon? - syknęłam.
- Owszem Johnson. - zaśmiał się. - Usiądź, a wszystko ci opowiem. - rzekł siadając na fotelu za biurkiem.
- Co to są za daty? - zignorowałam jego polecenie i rzuciłam okiem na czerwone napisy na ścianach.
- Zapisuje je, aby pamiętać kto i kiedy zginął z mojej ręki. - odparł z widocznym uśmieszkiem na ustach. - Wszystkich szczerze nienawidziłem, jednak mieli mój szacunek, dlatego tu zawiśli.
- Mnie też masz zamiar umieścić na swojej ścianie? - spytałam siadając na fotelu.
- Mamy wspólnego wroga, Morgan. - zmarszczyłam brwi, gdy nie odpowiedział na moje pytanie. - Możemy sobie nawzajem pomóc.
- Ty mi? Ja tobie? - zaśmiałam się. - Jesteśmy z innej bajki, kolego.
- Mamy wspólnego wroga. - powtórzył. - Wysłuchaj do końca, a może cię zaciekawię.
- Może. - syknęłam.
- Jestem bratem Harry'ego. - powiedział pewnie.
Bez zastanowienia ponownie wyciągnęłam spluwę z tyłu spodni i skierowałam ją w stronę bruneta. On miał kamienną twarz, jednak widziałam, że się w cale nie boi. Trzymałam palec na spuście, aby w odpowiedniej chwili oddać strzał, jeśli byłaby taka potrzeba.
- Przyszedł do mnie parę dni temu i prosił o pomoc. - kontynuował. - Jednak odesłałem go z kwitkiem.
- I ja mam ci uwierzyć? - zaśmiałam się. - Twoje słowa są puste jak i twoja głowa. Nie nabiorę się.
- Jak mam tolerować kogoś, kto zabił moją siostrę i matkę? - syknął. - Tak, dobrze słyszysz. Idiota jechał autem z Jessicą i Lucy. - podrapał się po karku. - Chciał wyprzedzić pojazd i wpadł pod tira. - przygryzłam wargę. - Los chciał, że ten dupek przeżył. Może one również by żyły, gdyby zadzwonił na pogotowie, a on miał to w dupie. Uciekł, gdy tylko wydostał się z samochodu. - dodał, a ja opuściłam broń.
- Wiem, co to znaczy stracić wszystko. - odpowiedziałam po chwili. - On zabił również moją matkę.
- Dlatego chciałem się z tobą spotkać. - rzekł i oparł się łokciami o mebel. - Musimy wspólnie go zniszczyć, a wiem, że bardzo tego pragniesz.
- Tak, to prawda. - mruknęłam. - Ale musisz mi odpowiedzieć na parę pytań i musisz być szczery. Nienawidzę kłamców. - dodałam z cynicznym uśmiechem, a mężczyzna kiwnął głową, że rozumie. - Czy Luke i Bucky wiedzieli o tym wszystkim?
- Tak. - odparł. - Zabroniłem cię informować, choć nalegali.
- Dlaczego?
- Wolałem sam ci wszystko wytłumaczyć. Nie chciałem, żebyś mnie pochopnie oceniła. - uśmiechnął się.
- Czy przyjadą tutaj?
- Z tego co wiem, to już są w samolocie. - zerknął na zegarek.
- Kto dokładnie do nas dołączy?
- Ale jesteś ciekawska. - zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami. - Smith, Barnes i twój brat. - zmarszczyłam brwi.
- A Rose? - skrzywiłam się.
- Jest w ciąży! Nie może przecież walczyć.
- I jest również w niebezpieczeństwie! - krzyknęłam. - Harry chce zniszczyć wszystkich, na których mi zależy.
- On chce zniszczyć tylko naszą dwójkę. - odparł szybko. - Mnie za to, że jestem dla niego zbyt wielkim zagrożeniem, a ciebie, bo wie, że łączy cię coś z Luke'iem, a jego też nie lubi.
- Nic mnie z nim nie łączy. - szepnęłam.
- Mój brat uważa, że twoja śmierć będzie dla Luke'a wystarczającą karą. - zignorował moje zdanie.
- To w takim razie gdzie teraz jest?
- Jest z ludźmi Barnes'a. Jest bezpieczna. - zapewnił mnie.
- To masz jakiś plan? - spytałam.
- Zaatakować, zabić, wyjść bez szwanku. - wzruszył ramionami.
- Okej, czyli planowanie zostaw mi i reszcie. - przewróciłam oczami, a on się zaśmiał.
- Chodź, pokażę ci twój pokój.
Ruszyłam za Richard'em. Byłam lekko zdezorientowana całą tą sytuacją. Miałam ochotę kogoś uderzyć. Bardzo mocno. Tak, aby nie wstał już nigdy więcej. Nie wiem czemu, ale tą osobą był Luke.
Nigdy nas nic nie łączyło.
Przygryzłam wargę i potrząsnęłam głową. Było wiadome od początku, że Smith nie bawi się w związki. Ale nawet nie o to mi chodziło. Mi by wystarczył fakt, że jest obok i mam u niego wsparcie. A tym czasem mówiąc, że dla niego to nie zabawa, zabawił się mną. O ironio.
Stanęłam przed białymi drzwiami. Richard machnął ręką sugerując, abym weszła do środka. Gdy to uczyniłam, zaniemówiłam. Pokój był w jasnych odcieniach. Wielka szafa, komoda i toaletka były nieco ciemniejsze. Dość spory, czarny żyrandol zwisał z sufitu. Łóżko było postawione w rogu, jednak nie to wszystko było najpiękniejsze. Miałam piękny widok na całe miasto z wielkich okien, które były zamiast dwóch ścian.
- Wow. - rzekłam podchodząc bliżej. - Niesamowite. - szepnęłam.
- Dlatego tobie przyrządziłem ten pokój. - uśmiechnął si.ę - Chłopaki nie będą mieć takich widoków. - dodał, a ja się zaśmiałam.
- Dziękuję, za wszystko. Myślę, że raz na zawsze zniszczymy Harry'ego. - położyłam dłoń na jego ramieniu.
- Też mam taką nadzieję. - podniósł lewy kącik do góry.
- Jednak, mam pewne wątpliwości. - skrzywiłam się. - Czy będziesz zdolny do zabicia własnego brata?
- Tak. - odparł z widoczną pewnością siebie na twarzy.
- Co to jest? - spytałam po chwili wskazując na drzwi. - Wygląda jak winda. - zmarszczyłam nos.
- Bo to jest winda. - zaśmiał się. - Prowadzi do mojego podziemnego garażu.
Od razu weszłam do środka, a za mną podążył szatyn. Przycisnęłam przycisk, który kazał mi Harmon i po około minucie byliśmy na miejscu. Moje oczy od razu urzekł przepiękny Hennessey Venom GT. Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Widzę, że już wybrałaś. - skwitował, a ja z otwartymi ustami popatrzyłam się na bruneta. - Taki mały prezent, na początek znajomości. - mrugnął do mnie, a ja przygryzłam wargę.
CZYTASZ
Future, not past. ✓
RomanceMorgan. Siedemnastolatka. Dumna obywatelka Stanów Zjednoczonych, zamieszkująca Los Angeles. Dowiaduje się szokującej prawdy o swoim bracie i jego przyjacielu. Jej życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Czy na lepsze? ...