11

459 15 1
                                    

- Morgan, świetnie wyglądasz. - mruknął mi do ucha przed tym lustrując całe moje ciało.

- Ty za to masz wspaniały kolczyk. - przygryzłam ponownie wargę i posłałam mu uśmiech.

Po dwóch godzinach byliśmy lekko wstawieni. Tak jak obiecał, wszystkie drinki miałam za darmo. Tyle czasu przesiedzieliśmy przy barze rozmawiając, śmiejąc się, pijąc i flirtując. Bawiłam się z nim naprawdę super. Był bardzo uprzejmy i umiał rozbawić.

Po chwili usłyszałam jedną z moich ulubionych piosenek. Pociągnęłam blondyna prosto na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. Naturalnie, alkohol już robił swoje, więc chłopak położył dłonie na moich biodrach, a ja ręce zarzuciłam na jego kark. Stykaliśmy się klatkami. Ponownie czułam, że jesteśmy jedną kroplą wody, że jesteśmy jednością.

Popatrzyłam mu się w oczy. Mogłabym utonąć w jego niebieskich tęczówkach, chociaż to były na pewno soczewki. Przygryzłam wargę i dużo nie myśląc, wpiłam się w jego usta. Alec uśmiechnął się przez pocałunek, lecz nie przestał poruszać wargami. Przejechał swoim językiem po moich ustach, więc szybko dałam mu dostęp i nasze języki zaczęły się o siebie ocierać.

Zapomniałam gdzie jestem, zapomniałam, że otaczają nas inni ludzie i zapomniałam, że to miało być tylko zwykłe, przyjacielskie spotkanie. Jednak, nie przeszkadzało mi to. Czułam, że nie tylko przez alkohol tak się zachowuje. Coś mnie do niego ciągnęło, mimo, że widziałam go drugi wraz w życiu.

- Dalej masz ten pokój? - szepnęłam mu do ucha przygryzając jego płatek.

Nie odpowiedział. Złapał mnie za dłoń i pociągnął w dobrze znanym mi kierunku. Gdy otworzył mi drzwi, ja od razu udałam się w stronę łóżka, a Alec zamknął tym razem nas na klucz. Zaśmiałam się głośno.

- Dzisiaj nikt nam nie przerwie. - powiedział i rzucił się na mnie.

Po chwili nie miałam na sobie sukienki i zostałam w samej bieliźnie. Blondyn również był tylko w bokserkach. Całowaliśmy się. Jego dłonie z moich bioder poszły na plecy, gdzie odpiął mój biustonosz. Przygryzłam wargę, gdy chwycił moją pierś i zaczął mnie wszędzie całować.

Potem pamiętam tylko rozkosz i podniecenie.

Warknęłam, gdy obudził mnie głos mojego telefonu. Chciałam zobaczyć, kto się do mnie dobija, jednak ujrzałam Alec'a. Cały wczorajszy wieczór mignął mi przed oczami. Uśmiechnęłam się do siebie. Po chwili zorientowałam się, że jestem naga, tak samo jak blondyn. Miał zamknięte oczy, jego klatka swobodnie unosiła się. Spał. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam go całować po całej twarzy. Po chwili ujrzałam wielki uśmiech i śliczne dołeczki. Otoczył mnie ramieniami i mocno przytulił.

Leżałam na nim z dobre dwie minuty, i byłabym w tej pozycji dłużej, jednak ponownie usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Oderwałam się od blondyna i wyciągnęłam smartfona z torebki.

Luke: Hej Morgan. Nudzi mi się w domu, mogę wpaść na tą imprezę?

Luke: Czemu nie odpisujesz?

Luke: Morgan za chwilę będę u ciebie pod domem!

Luke: Otwórz te cholerne drzwi, Johnos!

Luke: Jeśli nie odezwiesz się do rana, przekopie całe miasto!

Luke: Niech no cię znajdę, dostaniesz takie lanie, że odechce ci się mi nie odpisywać!

Luke: Eh, Morgi. Zaczynam się martwić 😟

Luke: Zabije cie 💀

Otworzyłam szeroko oczy czytając te wiadomości. Przeanalizowałam je jeszcze raz i zebrałam myśli.

Ja: Żyje.

Nie wiedziałam co jeszcze mam mu napisać, więc wysłałam tylko jedno słowo, które powinno wystarczyć.

- Kto to? - spytał Alec wyrywając mnie z chwilowego amoku.

- Luke. - przygryzłam wargę. - Martwił się.

- Powinien wiedzieć, że jesteś już zajęta. - powiedział, a ja omal nie spadłam z łóżka.

Jesteś już zajęta.

Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na blondyna. Odłożyłam telefon na stolik obok i położyłam się tak, aby go widzieć. Uśmiechał się do mnie i patrzył mi głęboko w oczy.

- Nie chciałbym, abyś myślała, że przespałem się z tobą tylko z powodu alkoholu. - skwitował i westchnął.

- Ja też nie. - przygryzłam wargę i pocałowałam go.

Alec dał mi swoje inne ubrania, więc miałam na sobie za duże dresy i za dużą bluzę. Pachniała nim. Wiedziałam, że już jej nie odzyska. Jednakże musiałam mieć szpilki. Wyglądałam przekomicznie, jednam miałam to gdzieś. Byłam oszołomiona jego słowami. Nie wiedziałam, czy coś do niego czuje. Czy to nie przypadkiem za wcześnie, aby to stwierdzić? Znamy się z dwa tygodnie, może więcej i widziałam go dwa razy w życiu.

Wchodząc do domu obawiałam się, że będzie ojciec, jednak budynek świecił pustkami. Buty odłożyłam na półkę i pobiegłam do pokoju. Ubrałam moje ulubione kapcie - króliczki, włosy związałam w niedbałego koka i zmyłam resztki swojego makijażu. Planowałam dziś nie ruszać się z domu i oglądać netflix'a.

Jęknęłam, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zatrzymałam film i zeszłam na dół. Otworzyłam je i ujrzałam zdenerwowanego Luke'a. Uśmiechnęłam się do niego lekko przerażona. Nie musiałam go zapraszać do środka, bo sam już się rozgościł.

- Morgan kurwa. - bąknął, gdy zamknęłam drzwi. - Nie możesz tak znikać.

- A ty co? Bawisz się w mojego ojca? - skrzywiłam się na myśl o moim tacie. - Nie muszę ci się ze wszystkiego spowiadać. - syknęłam i ruszyłam w stronę pokoju.

Oczywiście szatyn ruszył za mną i usiadł obok mnie na łóżku. Postanowiłam nie protestować. Ponownie włączyłam film i oparłam się o ścianę. Luke cały czas mi się przypatrywał i zaczęło mnie to odrobinę irytować.

- To nie twoje ciuchy. - rzekł po chwili a ja zmarszczyłam brwi. - Ani twojego brata.

- To Alec'a. - wzruszyłam ramionami. - Nie chciał, abym wracała w tej sukience. - odpowiedziałam wskazując na ciuch, który leżał na krześle obok.

- Czyli przespałaś się z nim. - mruknął, jakby do siebie.

- Słucham? - spytałam niedowierzając swoim uszom.

- Przespałaś się z nim. - powtórzył.

- Co cię to kurwa obchodzi?! - krzyknęłam.

Luke patrzył na mnie z obojętnością, a ja posłałam mu mordercze spojrzenie.

- Obchodzi i to dużo. - syknął wbijając swoje spojrzenie w moje oczy.

- A to niby czemu? Ja się nie interesuje twoim bogatym życiem seksualnym. - przełknął nerwowo ślinę.

Mam cię skurwysynie.

- To nie ja wyglądam, jakbym przeruchał się z dwudziestoma facetami. - rzucił jakby od niechcenia.

Posłałam mu pytające spojrzenie a on chwycił mnie za górną część bluzy. Poczułam jego ciepłe palce na moim obojczyku i zadrżałam. Naciągnął materiał i gniewnie spoglądał na moje ramie i szyje. Ze zmarszczonymi brwiami schyliłam się, aby ujrzeć co tam jest takiego ciekawego.

Malinki.

Wiele malinek. Wyglądałam, jakby zassał mnie odkurzacz, dosłownie. Cały wieczór, cała noc i cały poranek przeleciały mi przed oczami. Przygryzłam wargę. Nie spostrzegłam nawet, kiedy opuścił mój pokój, a potem dom.

Future, not past.    ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz