Zaparkowałam auto na swoim miejscu i ruszyłam do budynku. W salonie ujrzałam dawnych przyjaciół. Luke od razu się poderwał na nogi i z miną mówiącą: masz problem, młoda podszedł do mnie. Oparłam się o ścianę i byłam gotowa przyjąć reprymendę.
- Morgan, gdzieś ty była?! Wiesz jak się martwiliśmy?! - przewróciłam oczami. - Nie dość, że mamy problemy, to ty sobie znikasz i robisz co chcesz! Wydoroślej!
- Skończyłeś? - prychnęłam i spytałam po chwili ciszy.
- To nie jest zabawne. - zmarszczył brwi.
- Byłam pod moim domem. - przygryzłam wargę. - I widziałam Harry'ego. Jak na kogoś, kto oberwał kulą, dobrze się trzyma.
- Niemożliwe. - szepnął Luke. - Osobiście w niego kurwa strzeliłem!
- Mówię tylko co widziałam. - podniosłam ręce w geście obronnym i odeszłam. - Patrząc na resztki mojego domu, uśmiechał się. - zacisnęłam pięści na blacie. - To na pewno jego sprawka. - odrzekłam biorąc jabłko do ręki.
- Zajmę się tym. - szepnął i wyszedł.
- Trzymasz się? - spytał Khalil podchodząc do mnie.
- Musisz mnie dalej uczyć. - zignorowałam jego pytanie i wyrzuciłam ogryzek na podłogę. - Choć. - chwyciłam go za nadgarstek i pociągnęłam w stronę siłowni.
- Popatrz na swoje ręce. - skwitował zatrzymując mnie na pustym korytarzu. - Masz knykcie w ranach, nie możesz tak walczyć.
- Słuchaj. - westchnęłam. - To pomaga mi zapomnieć o... tym wszystkim. - machnęłam rękami. - Jeśli nie będę walczyć, to znajdę inny sposób, aby zapomnieć.
- O czym ty mówisz? - spytał marszcząc brwi i kładąc dłonie na biodrach.
- Jeśli mi nie pomożesz, zacznę brać w żyłę. - otworzył szeroko oczy.
- To jest szantaż. - przewróciłam oczami.
- Proszę. - rzekłam cicho i przygryzłam wargę. Khalil westchnął i kiwnął głową. - Jestem ci dłużna.
- A żebyś wiedziała. - zaśmiał się ściągając w siłowni koszulkę. - Zdejmuj to.
- Co? Chcesz mnie przelecieć na siłowni? - otworzyłam lekko usta.
- Sama powiedziałaś, że jesteś mi dłużna. - wzruszył ramionami. Westchnęłam.
- Okej. - przewróciłam oczami i chwyciłam za bluzkę.
- Woah, stój. - zaśmiał się. - Ja tylko żartowałem, Boże. - uderzyłam go w ramię. - Idź ubrać jakiś stanik sportowy czy coś. - ponaglił mnie, a ja pobiegłam do Rose.
Weszłam do jej pokoju bez pytania. Na moje nieszczęście, zastałam ją w środku. Uśmiechnęła się do mnie z nadzieją, jednak ja tylko wyjęłam z jej szafy stanik sportowy i chciałam wyjść, lecz mnie zatrzymała.
- Morgan, długo będziesz się dąsać? - spytała cicho trzymając mnie za ramię.
- Jak przestanę, to się dowiesz. - uśmiechnęłam się do niej cynicznie i wybiegłam z pokoju.
- Złamałam paznokcia! - pisnęłam trzymając się za rękę. - Wiedziałam, że walka bez rękawic to zły pomysł.
- Zachowujesz się jak pieprzona księżniczka. - mruknął. - Gdy będziesz się bić z ludźmi Harry'ego, oni nie będą patrzeć na twoje świeżo zrobione pazurki. - przewróciłam oczami.
- Dostaniesz za to. - pokazałam mu złamany paznokieć i zaatakowałam.
Obudziłam się przez kontakt z zimną wodą. Zerwałam się na równe nogi i ujrzałam śmiejącego się Khalil'a.
- Co ty odpierdalasz?! - jęknęłam. - Tak mi się dobrze spało.
- Trudno. - zaśmiał się. - Ubieraj się a nie świecisz mi tu gołym tykiem.
- Mam majtki! I stanik. - przewróciłam oczami.
- Po prostu się ubierz, nie chcę na to patrzeć.
- Gdybyś nie był takim chujem, może bym na ciebie poleciała. - skwitowałam ubierając nową bluzę Khalil'a i szare dresy.
- Ten chuj właśnie bierze cię na zakupy i do kosmetyczki. - zatrzymałam się i popatrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Kocham cię! - pisnęłam i pocałowałam go w policzek. - Spoko, dotrzymam twojego sekretu.
- Jakiego? - spytał prowadząc mnie do łazienki obok.
- Że jesteś gejem. - wzruszyłam ramionami i weszłam do środka.
- Skąd takie przypuszczenia? - usłyszałam po drugiej stronie drzwi.
- Widziałeś mnie w bieliźnie i nawet nie przygryzłeś wargi! - krzyknęłam.
- Może po prostu twój, ekhem urok na mnie nie działa? - uśmiechnęłam się.
- Chcesz powiedzieć, że nie jestem seksowna?
- Ani trochę. - skwitował a ja prychnęłam i otworzyłam drzwi posyłając mu spojrzenie mówiące serio mam ci wierzyć? - Eh, masz mnie. - klasnął dłońmi o uda. - Jestem gejem.
- Wiedziałam! - pisnęłam i weszłam ponownie do łazienki. - Nie ma się co wstydzić. - dodałam zaczynając myć zęby.
- No nie wiem... - zmarszczyłam brwi. - Nie dość, że czarny, to gej. - skrzywiłam się wypluwając pozostałości miętowej pasty.
- Nie mów tak. - opuściłam pomieszczenie i złapałam Khalil'a za ramiona. - Nie jestem rasistką, ani nie przeszkadza mi orientacja kogoś. Chyba, że zaczniesz się lizać z jakimś chłopem przy mnie. - skrzywiłam się, a on się zaśmiał.
- Dobra, chodź bo się spóźnimy.
- Niezła ta twoja kuzyneczka. - rzekłam patrząc na swoje nowe pazurki.
- Jak wy możecie z takimi długimi żyć? Jak wy sobie robicie palcówki?
- Zdziwiłbyś się. - szepnęłam, jednak on to usłyszał i zrobił dziwną minę.
- Na pewno kupiłaś wystarczającą ilość ciuchów? - spytał spoglądając na torby, które niosłam.
- Tak, za dużo. Czuję, że cię wykorzystałam. - przygryzłam wargę.
- Mam sporo kasy. - zaśmiał się a ja pokazałam mu język.
- Khalil, wiesz, że teraz będziesz na mnie skazany?
- Niestety wiem. - szturchnęłam go a on zachichotał. - Dalej jesteś na nich zła?
- Oczywiście, że tak. - przewróciłam oczami. - Okłamywali mnie. - zmarszczyłam brwi.
- Dałaś im chociaż wytłumaczyć, dlaczego to ukrywali przed tobą? - spytał a ja przygryzłam wargę. - No właśnie, jak wrócimy, masz pójść do Luke'a i z nim pogadać.
- Ale dlaczego do niego? - warknęłam. - Na niego jestem najbardziej wkurzona.
- Właśnie dlatego. - skwitował.
- A co jeśli nie posłucham?
- To nie będę cię uczył, nie będę brał cię na zakupy i do kosmetyczki.
- Cwany jesteś. - zmarszczyłam brwi. - Jak na czarnucha.
- To było rasistowskie! - krzyknął, a ja się zaśmiałam.
- To jest szantaż. - wróciłam do tematu.
- A przypomnieć ci, kto pierwszy mnie zaszantażował? - przewróciłam oczami.
- Jak tylko przyjdziemy, to do niego pójdę, obiecuję. - westchnęłam.
- Zuch dziewczynka. - uśmiechnął się i rozmierzwił mi włosy.
CZYTASZ
Future, not past. ✓
RomanceMorgan. Siedemnastolatka. Dumna obywatelka Stanów Zjednoczonych, zamieszkująca Los Angeles. Dowiaduje się szokującej prawdy o swoim bracie i jego przyjacielu. Jej życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Czy na lepsze? ...