Luke's pov.
- Skazany? Na dwadzieścia lat?! - krzyknąłem uradowany tuląc się do Rose. - Słyszysz Morgan? Twój ojciec jest za kratami!
- Rose zachowała się jak bohaterka. - powiedział John do dalej śpiącej brunetki. - Gdybyś widziała, jak zmieszała tego adwokata! - zaśmiał się.
- Nie przesadzaj. - rzekła zawstydzona blondynka. - Tylko broniłam przyjaciółki.
- Chciałabym ci podziękować Rose, wam wszystkim. - dodała mama Morgan ze łzami w oczach.
John ją przytulił i z uśmiechem zaczęli opowiadać Morgan całą rozprawę sądową.
Cztery dni później.
Jebany Alec cały czas przychodził do Morgan i nie zniechęcały go nawet moje gadki jak i lodowate spojrzenia. Byłem totalnie zirytowany jego osobą i miałem go po dziurki w nosie. Czasami po prostu chciałem wyjść i pójść do domu, aby nie widzieć jego gęby, jednak nie mogłem zostawić brunetki. Tak długo już jej z nami nie ma. Wszyscy chodzimy jak na szpilkach. Lekarze robią co mogą, jednak to nie zależy od nich, kiedy się obudzi.
Nagle monitor wydał z siebie długi dźwięk. Spojrzałem na mechanizm i ujrzałem długą, czerwoną linię. Otworzyłem szeroko oczy i od razu zacząłem resuscytację. Nerwowo uciskałem jej klatkę piersiową i spoglądałem na urządzenie. Dalej wydawało z siebie ten cholerny dźwięk. Zrobiłem jej wdech i miałem nadzieję, że jej serce zacznie bić, jednak tak się nie stało. Po chwili do środka wbiegli lekarze i odsunęli mnie od niej. Nie zorientowałem się nawet, gdy stałem już na zewnątrz gapiąc się w drzwi do jej sali. Usiadłem na wolnym krzesełku. Po chwili wszystko do mnie dotarło. Wplątałem dłonie w swoje włosy i poczułem, jak moje policzki robią się mokre.
Płakałem.
Ja na prawdę płakałem. Ostatnio to robiłem gdy złamałem nogę w siódmej klasie. Wizja zmarłej Morgan mnie przerosła. W głowie dudnił mi pusty dźwięk maszyny. Trząsłem się jak cholera. Byłem bezradny.
Tak strasznie chciałem wejść do środka i ujrzeć jej twarz.
Tak strasznie chciałem, aby się do mnie uśmiechnęłam.
Tak strasznie chciałem, żeby na mnie nakrzyczała.
Tak strasznie chciałem, żeby na mnie spojrzała.
Tak strasznie chciałem, żeby przygryzła wargi.
Tak strasznie chciałem, żeby mnie zwyzywała i pobiła.
Byleby była żywa.
Alec chodził w kółko po korytarzu obgryzając paznokcie i mrucząc coś pod nosem. Nie miałem siły wstać i mu przywalić za to, że istnieje, więc dalej siedziałem trzymając się za włosy. Byłem zdruzgotany. Z chwilowego amoku wyrwał mnie dźwięk telefonu. Spojrzałem na ekran i ujrzałem, że dzwoniła Rose. Przygryzłem wargę i biłem się z myślami. Po chwili odebrałem z trzęsącą ręką.
- Luke, czemu nie odbierasz, pajacu? - zaśmiała się.
- Rose...
- O mój boże, Luke. Co się stało? - spytała teraz przerażona.
- Morgan... Ona... Morgi... - jąkałem się.
- Co? Co z Morgan? Luke kurwa mów! - jej krzyk pomieszany z rozpaczą powrócił mnie do świadomości.
- Morgan zatrzymało się serce - odrzekłem szeptem. - Robią reanimacje. - Usłyszałem, jak blondyna zaczyna płakać i się rozłączyła.
Nie. To nie może się tak skończyć! Nie teraz, kiedy jest dla mnie ważna.
CZYTASZ
Future, not past. ✓
RomanceMorgan. Siedemnastolatka. Dumna obywatelka Stanów Zjednoczonych, zamieszkująca Los Angeles. Dowiaduje się szokującej prawdy o swoim bracie i jego przyjacielu. Jej życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Czy na lepsze? ...