12

454 13 3
                                    

Ja:

Ja: Patrz co mi zrobiłeś 🤯

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ja: Patrz co mi zrobiłeś 🤯

Alec: Na pamiątkę 😘

Moje całe szczęście wyparowało wraz z przyjściem ojca. Od razu usłyszałam jego krzyki. Był pijany. Postanowiłam nie wychodzić z pokoju, aby przypadkiem go nie zdenerwować moją obecnością.

- Ty suko! - usłyszałam po chwili wielki huk.

Uderzył mamę. Ponownie. Łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. Byłam bezradna. Nie miałam odwagi go uderzyć, czy zadzwonić po pomoc.

Postanowiłam zejść na dół. Moja rodzicielka leżała na ziemi i łkała. Ojciec stał i ciężko oddychał. Zacisnęłam pięści i przełknęłam ślinę.

Muszę być silna.

- Zostaw ją! - krzyknęłam tym samym zwracając jego uwagę na siebie.

Następnym razem bardziej przemyśle mój ruch.

Ojciec zaśmiał się i podszedł do mnie. Jednym, zwinnym ruchem uderzył mnie w policzek. Zacisnęłam szczękę i oczy. Nie chciałam płakać, jednak gdy uderzył mnie pięścią w brzuch, łzy same wytrysnęły z oczu. Upadłam na ziemię. Mężczyzna krzyczał coś do mnie, lecz moją uwagę przykuła moja mama. Rozmawiała z kimś przez telefon. Ojciec był tak zainteresowany moją osobą, że nawet tego nie zauważył.

Dzwoniła na policje.

Uśmiechnęłam się do niej, aby dodać jej otuchy. Robiła dobrze. W końcu odważyła się.

- Masz czelność się śmiać?! - swoim gestem rozwścieczyłam ojca.

Chwycił on wazon i bez zastanowienia rozbił go o moją głowę.

Potem była już tylko ciemność.

Luke's pov.

Siedziałem w domu wkurwiony na cały świat. Gdy zobaczyłem te jebane malinki, miałem ochotę pojechać do tego blondaska i pokazać mu gdzie jest jego miejsce.

Usłyszałem dzwonek swojego smartfona. Przewróciłem oczami, gdy ujrzałem, że dzwoni John. Od wycieczki rzadko z nim rozmawiam i szczerze, to nie mam nawet zamiaru. Gdyby nie on, Morgan miałaby te malinki spowodowane moimi ustami.

Czekaj, stop.

Warknąłem, gdy nie przestawał dzwonić. Chwyciłem telefon i odebrałem.

- Luke kurwa odbiera się. - syknął a ja przewróciłem oczami.

- Po co dzwonisz?

- Chodzi o Morgan. - powiedział a ja spiąłem wszystkie mięśnie. - Jest w szpitalu.

Więcej nie potrzebowałem wiedzieć. Wziąłem kluczyki do motoru i jak najszybciej pojechałem do szpitala. Parę razy przejechałem na czerwonym świetle. Gdy dojechałem na miejsce, wbiegłem do środka jak oparzony. Pytałem się o Morgan i jedna z pielęgniarek powiedziała mi gdzie mam jej szukać. Pobiegłem po schodach na drugie piętro. Przy sali siedział już John, Rose oraz jej matka. Podbiegłem do płaczącej blondynki i przytuliłem ją.

Future, not past.    ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz