- Zatańczysz ze mną? - spytał, gdy wypiliśmy wspólnie kieliszek szampana.
- Jasne. - uśmiechnęłam się.
Podążyliśmy na parkiet. Nie wiem jaka piosenka leciała, jednak była ona na pewno stara. Dałam swoją dłoń na jego ramię, a on chwycił mnie w talii i złączyliśmy ze sobą drugie ręce. Błogosławiłam się za to, że poszłam jednak na te lekcje tańca dwa lata temu. W końcu na coś się przydały. Gdy piosenka się skończyła chwycił mnie za dłoń.
- Musisz koniecznie kogoś poznać. - pokiwałam głową i ruszyłam za brunetem. - Odpowiada za wszystkie przemyty kokainy.
- Koki, jak dobrze cię widzieć! - rzekł puszczając moją rękę i przytulając się do brunetki.
To jest kurwa jakiś żart.
- Morgan, poznaj...
- Lily. - syknęłam. - Znam tą sukę.
Posłałam jej piorunujące spojrzenie, a ona patrzyła na mnie z przerażeniem.
- Nie wiedziałam, że tu będziesz. - rzekła nagle. - Widocznie to los tak chciał.
- Los tak chciał? - prychnęłam. - Możliwe. - zaczęłam powoli iść w jej stronę. - Ale nie przewidział jednego. - zaśmiałam się. - Że ty już z tego balu nie wyjdziesz.
Brunetka otworzyła szeroko oczy i nie zdążyła nawet złapać oddechu. Zaczęłam okładać ją pięściami. Moje ruchy były energiczne, a płynąca w moich żyłach złość dodawała im w sumie uroku. Dzięki treningom z Khalil'em wiedziałam, gdzie uderzać, by zadać ogromny ból. Przygryzłam wargę, gdy walnęłam tak mocno w jej rękę, że jej krzyk było słyszeć na drugim krańcu sali. Jej ręka zginała się w nienaturalnym miejscu i dziwnie dyndała.
Złamałam jej rękę.
Poczułam, jak Richard chwyta mnie za biodra i odciąga od dziewczyny. Nie protestowałam, ani się nie szamotałam. Lily mimo skrzywionej miny oraz ręki wstała i rzuciła w moją stronę łyżką. Zaśmiałam się, jednak to miało tylko odwrócić moją uwagę, bo po chwili ujrzałam lecącą w powietrzu popielniczkę.
Obudziłam się. Gdy otworzyłam oczy od razu spiorunował mnie ból głowy. Położyłam palce przy pulsującym miejscu i poczułam plaster. Przypomniał mi się wczorajszy bal i bitka z Lily. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że ta dziwka cierpiała. Bardzo jej tak dobrze.
- Rich. - szepnęłam widząc jego twarz. - Hejka.
- Hejka? Kurwa hejka?! - wrzasnął. - Zabiłaś wczoraj prawię Kokę a ty mi mówisz pierdolone hejka?!
- Cześć byłoby lepsze? - zaśmiałam się, a Harmon posłał mi mordercze spojrzenie. - Należało się jej. Szkoda, że jej karku nie złamałam. - syknęłam.
- Lily jest w szpitalu. Powiedziała, że nie pamięta jak to się stało. - powiedział, a ja otworzyłam usta ze zdziwienia. - I wytłumaczyła mi, dlaczego tak na nią zareagowałaś.
- Super. - klasnęłam dłońmi o uda. - Czyli wiesz, że wstrzykiwała mi narkotyki, a ty jeszcze kurwa na mnie naskakujesz?! - wrzasnęłam.
- Chodź. - rzekł i chwycił mnie za dłoń.
Ciągnął mnie w nieznanym kierunku. Dopiero teraz zorientowałam się, że byłam w samej białej, koronkowej bieliźnie. Przygryzłam wargę i zaczęłam się modlić, aby nigdzie nie spotkać Luke'a. Jest on ostatnią osobą, którą chciałabym teraz spotkać.
Richard wepchnął mnie do jasnego pomieszczenia. Na środku siedział jakiś mężczyzna. Był przywiązany do niego i zaśmiał się na nasz widok.
- Kto to jest? - zmarszczyłam brwi i podeszłam bliżej.
- Adrien McNamara. - skrzywił się. - Szef dość małego gangu na Boracay. - zamrugałam parę razy. - Tłumacz się, już! - krzyknął w stronę mężczyzny.
- Lily u mnie pracowała. - wysyczał. - Byłem wtedy na tej imprezie, gdy ty przyszłaś. Kazałem jej cię omamić, bo idealnie nadawałabyś się do mojego haremu. Przez chwilę się stawiała, ale nie miała zbyt dużo do gadania, bo groziłem jej siostrze. - zaśmiał się.
- Powiedziała mi to samo w szpitalu. - szepnął mi do ucha Harmon. - Od razu go sprowadziłem, żeby dowiedzieć się, czy to prawda.
- Czyli to przez ciebie, hę? - zwróciłam się do Adrien'a. - Tyle mi wystarczy.
Podeszłam do Richard'a. Zauważyłam, że ma broń schowaną za paskiem w spodniach. Szybko ją wyciągnęłam i strzeliłam w mężczyznę. Jego głowa opadła bezwładnie a ja oddałam spluwę brunetowi. Posłał mi dziwne spojrzenie, jednak ja pozostałam obojętna. Opuściłam pomieszczenie. Mijając salon ujrzałam Luke'a, który rozmawia z moim bratem. Mrugnęłam parę razy i totalnie ich zignorowałam. W swoim pokoju ubrałam się w biały stanik calvin'a klein'a, do tego czarne kabaretki i szare dresy. Wymalowałam się i włosy rozpuściłam. Na głowę ubrałam jasną czapkę i postanowiłam, że zrobię sobie zdjęcie i wstawię na instagrama.
Lubi to luqe.boy i 58 729 innych użytkowników
mor_gii G00d morning, bitches.
Zobacz wszystkie komentarze: 37 825
Opuściłam pokój i ponownie udałam się w stronę salonu. Zastałam tam wszystkich. Harmon przygryzł wargę na mój widok, a Luke cały się spiął. Gdy ich mijałam i mieli idealny widok na mój tyłek, specjalnie zaczęłam nim kręcić. Potem usiadłam obok brata i wszystkim, prócz szatyna posłałam uśmiechy.
- Morgan, zostaniesz dziś sama. - skrzywiłam się na słowa Richard'a. - Ja wraz z Bucky'im musimy jechać w obowiązki, a John i Luke jadą na wyścigi.
- To pojadę z nimi. - wzruszyłam ramionami.
- Sory siorka, ale auto Luke'a pomieści tylko dwie osoby. - zaśmiałam się.
- Ja mam swoje auto. - spojrzałam dyskretnie na bruneta, który uśmiechał się pod nosem.
- Dobra. - klasnął Rich w dłonie. - Zbieramy się.
Podążyłam za bratem i wszyscy zjechaliśmy windą do garażu. Harmon zatrzymał się na chwilę tłumacząc się, że musi coś sprawdzić, jednak ja wiedziałam, że chce po prostu zobaczyć miny chłopaków.
Luke wraz z moim bratem wsiedli do żółtego Lamborghini Gallardo, a ja przygryzłam wargę. Świetne auto. Wyciągnęłam kluczyki z kieszeni spodni, które dał mi Richard przed chwilą w windzie i podeszłam pod moje auto.
- To tw... Matko. - skomentował John, a ja wraz z Królem Królów zaśmialiśmy się.
- Poznajcie Adama! - pisnęłam.
- Nazwałaś auto Adam? - prychnął Barnes.
- Ja jestem jego Ewą. - wsiadłam za kierownicę. - Razem będziemy łamać zasady. - Zaciągnęłam się zapachem i westchnęłam.
- Nie wierze w tą laskę. - odrzekł śmiejąc się.
- Morgan, masz. - rzekł mój brat i rzucił mi słuchawkę. - Włóż ją do ucha i włącz. Będziemy przez nią gadać.
- Jasne. - uczyniłam to, co kazał i po chwili wyjechaliśmy na drogę.
Odsunęłam szybę i włączyłam muzykę. Wiatr machał moimi włosami, jednak moja czapka i tak trzymała je nieco w garści. Śpiewałam pod nosem piosenkę i napawałam się widokiem tych wszystkich ludzi, którzy patrzyli na mnie i na moje cacko.
Kocham cię, Adam.
CZYTASZ
Future, not past. ✓
RomanceMorgan. Siedemnastolatka. Dumna obywatelka Stanów Zjednoczonych, zamieszkująca Los Angeles. Dowiaduje się szokującej prawdy o swoim bracie i jego przyjacielu. Jej życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Czy na lepsze? ...