53

261 12 0
                                    

Gdy w końcu dojechaliśmy na miejsce i opuściłam limuzynę, zaczęłam się rozglądać po okolicy. Chciałam chociaż wiedzieć gdzie jestem. Nie znalazłam żadnego znaku czy czegoś innego, co mogłoby mnie naprowadzić. Otworzyłam lekko usta gdy ujrzałam w oddali wielki, biały dom. Widziałam flagę USA, która wesoło tańczyła na wietrze.

Już wiedziałam gdzie się znajduję.

Byliśmy w Waszyngtonie. Może i nie jestem pewna na sto procent, ale biały dom mówi sam za siebie. Ruszyłam za Harry'm i po chwili znaleźliśmy się w środku. Wszystko tutaj było czarne i brązowe. Wnętrze było dosyć mroczne. Skrzywiłam się. Wszystko się ze sobą zlewało i nie mogłam odróżnić drzwi od ścian. Chciałam zapamiętać jakieś szczegóły, które mogłyby mi oraz Rose pomóc w ucieczce - jeśli będzie to możliwe, jednak nic tutaj nie było. Ściany były puste, na ziemi były ciemne panele. Nie było żadnych ozdób, jedynie złote żyrandole zwisające również z czarnego sufitu. Nie dawały one zbyt dużo światła.

- To twój pokój. - wskazał na brązowe drzwi. - Obok mieszka Brown. - powiedział, a ja się uśmiechnęłam.

Najpierw weszłam do mojego pokoju. Na szczęście był on w kolorach bieli z dodatkami srebra. Zmarszczyłam brwi, gdy odwróciłam się i ujrzałam bruneta. Stał oparty o blat kuchenny i spoglądał się na mnie. Skrzywiłam się i posłałam mu pytające spojrzenie.

- Mam dla ciebie propozycję. - powiedział oblizując wargi. - Jeśli będziesz grzeczna, pozwolę ci zabić Khalil'a. - dodał a ja rozwarłam lekko usta. - Wiem, że pewnie wolałabyś strzelić do mnie, ale to musi ci wystarczyć. - zaśmiał się.

- Dlaczego miałabym to zrobić? - usiadłam na fotelu.

- Bo Khalil porwał twoją przyjaciółkę i niezbyt delikatnie się z nią obchodził. - rzekł i wyszedł z pokoju.

Zacisnęłam pięści i odczekałam chwilę. Gdy się nieco uspokoiłam od razu poszłam do pokoju blondynki. Przed drzwiami stał uzbrojony mężczyzna, jednak wpuścił mnie bez problemu.

Weszłam do środka. Moja przyjaciółka siedziała na krześle tyłem do drzwi. Cała drżała i słyszałam jak płacze. Podeszłam parę kroków, a ona cała się spięła i wyprostowała.

- Nic ci nie powiem. - syknęła nie odwracając się.

- Nie będziesz musiała. - przygryzłam wargę.

Rose od razu wstała i się odwróciła. Miała podbite oko i rękę w gipsie. Zmarszczyłam nos patrząc na nią. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Ze łzami w oczach podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła. Słona ciesz zaczęła strumieniami spływać po moich policzkach. Przytulałyśmy się bardzo mocno.

- Morgan. - załkała. - Przykro mi, że cię złapali. - powiedziała łamiącym się głosem.

- Tak szczerze, to dałam się złapać. - odpowiedziałam cicho kreśląc kółka palcami na jej plecach.

- Jak to? - spytała odrywając się ode mnie.

- Nie pozwolę, aby ktoś jeszcze za mnie umarł. - szepnęłam i spuściłam głowę.

- Kochana, mama nie odeszła przez ciebie. - zaczęła. - Została zamordowana, a ty nic nie mogłaś na to poradzić. - zapewniła mnie.

Popatrzyłam na nią. Uśmiechała się smutno do mnie, oczy miała czerwone od płaczu i łzy nadal spływały po jej twarzy. Zorientowałam się, że nie wie nic o John'ie. Zacisnęłam powieki. Złapałam ją za rękę i poprowadziłam do kanapy. Usiadłyśmy tam i od razu złapałam ją za dłonie. Widziałam, że była przygotowana na złe wieści, ale nie miała pojęcia, że one będą aż takie tragiczne.

- Czy z John'em i Luke'iem wszystko dobrze? - spytała gdy milczałam.

- Rose, tak mi przykro. - wybuchnęłam płaczem. - Zawiodłem ciebie i mojego brata. - spuściłam głowę.

- Jestem pewna, że John nie jest na ciebie za nic zły i jest bardzo dumny, że ma taką wspaniałą siostrę. - powiedziała spokojnym głosem.

- Tego niestety się nie dowiem. - wzięłam głęboki oddech i popatrzyłam jej w oczy. - John nie żyje.

To jest okropne uczucie. Strasznie trudno jest powiedzieć swojej najlepszej przyjaciółce, że zginął przyszły ojciec ich dziecka, który był zarazem moim bratem. Czuję, jak całe życie mi się wali w jednej sekundzie, gdy Rose zaczyna krzyczeć. Zalała się łzami i schowała twarz w dłoniach. Mamrotała coś pod nosem jednak nic nie rozumiałam. Jedyne co mogłam w tej chwili zrobić to ją przytulić. Objęłam ją mocno ramionami i zaczęłam nami kołysać delikatnie w lewo i prawo. Uważałam na jej rękę, aby za mocno jej nie ścisnąć. Momentalnie przypomniały mi się słowa Harry'ego 'pozwolę ci zabić Khalil'a'. Teraz wiedziałam, że na pewno skorzystam z tej oferty.

- Powiedz mi jak do tego doszło. - przymknęłam oczy i odtworzyłam całe wydarzenie w moich myślach.

Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami. Nie było sensu jej okłamywać - i tak by się dowiedziała prędzej czy później. Ominęłam jedynie to, że pocałowałam się z Luke'iem. Jest to drobny szczegół, który nic nie wnosi do naszej relacji.

Spędziłam z nią cały dzień. Starałam się ją nieco rozweselić, lecz wiedziałam, że będzie musiała się z tym zmierzyć sama. Zostawiłam ją dopiero gdy usnęła na kanapie. Przykryłam ją kocem i udałam się do własnego pokoju. Niestety zastałam tam bruneta, który siedział na sofie i oglądał telewizję.

- Nie mam ochoty z tobą teraz rozmawiać. Jestem wykończona psychicznie. - przyznałam i nalałam sobie wody do kubka.

Mężczyzna poklepał miejsce obok siebie, na co westchnęłam. Usiadłam jednak na fotelu i skrzyżowałam ręce na piersiach. Wyłączył on telewizor i popatrzył się na mnie.

- Chyba powinnaś wiedzieć, jak dostaliśmy się na wasze piętro w Chrysler Building. - zaczął, a ja kiwnęłam głową. - Taylor Lautner był naszym szpiegiem. Gdy tylko wyszłaś wraz z Luke'iem i moim bratem, on zaczął potajemnie działaś. On nas wpuścił używając głównego komputera. Twój brat... - zaczął, a ja spięłam swoje mięśnie. - kiedy się zorientował co on robi, chciał mu przeszkodzić i wtedy strzelił. Nie żył, jak już weszliśmy.

Spuściłam głowę. Pierwsze co mi przyszło na myśl to to, żeby go zabić wraz z Khalil'em. Muszę się tylko dowiedzieć, kto to jest i jak wygląda - później samo pójdzie.

Harry wstał i zatrzymał się obok mnie. Położył swoją dłoń na moim ramieniu.

- Odpocznij, jutro zaczniemy. - powiedział i opuścił mój pokój.

Szybko udałam się do łazienki i wzięłam zimny prysznic. Potem położyłam się na łóżku i przykryłam kołdrą, jednak długo nie mogłam usnąć. Około drugiej w nocy zmęczenie wygrało i opłynęłam.

Future, not past.    ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz