Juliet
Nie wiem jakim cudem, ale w całości odprowadziliśmy Freda i Paule do jednego z apartamentowców, po czym położyliśmy ich spać. Nie sądziłam że to tak gładko pójdzie.
Kiedy chciałam pogadać z Rogerem, na korytarz wyskoczyła Susan. Była cała roztrzęsiona.
- Co się stało? - pytam, a ona krytycznie patrzy na Rogera.
Ignoruje moje pytanie i zwraca się do niego:
- Już nie miziasz się z tą swoją larwą? - warczy.
- To nie tak! - Roger wręcz krzyczy. - Gdzie jest Tori? Muszę z nią porozmawiać.
- Żadnych rozmów, co tu jest grane Roger? - pytam i obdarzam go wyczekującym spojrzeniem.
Mówi nam o całej sytuacji tak szybko, że ledwo za nim nadążam.
- Jak mi nie wierzycie, to idźcie do tego barmana! Na pewno wszystko widział! - ukrywa twarz w dłoniach, Cały się trzęsie.
- Już spokojnie - kładę mu dłoń na ramieniu.
- A ja się tam do niego przejdę, nie zostawię tak tego - mówi Susan i wściekłym krokiem zmierza na dół. Nawet nie próbuje jej powstrzymać. Jej hormony skaczą i gdybym próbowała ją zatrzymać, jeszcze bardziej bym ją wkurzyła. Niech idzie.
- Wiesz może gdzie jest Victoria? - Roger ponawia pytanie. Odkrywa twarz i zauważam że jego oczy są wilgotne.
- Na pewno w waszym pokoju, chodź - biorę go za ręke.
Wchodzimy cicho i zauważamy Victorię, która siedzi skulona przed oknami, zapatrzona w panoramę. Uwielbia takie widoki.
Kiedy podchodzimy do niej, w końcu unosi głowę. Nic nie mówi, po prostu patrzy a jej oczy są napuchnięte i zapełnione smutkiem po brzegi.
- Victoria - uklękam przed nią i ściakam jej dłoń - Czy możemy ci to wytłlumaczyć?
- A co tu tłumaczyć? - prycha i wściekle spogląda na Rogera.
- Słuchaj, to nie tak. Jeśli wysłuchasz Rogera, wszystko się wyjaśni. Susan poszła jeszcze sparwdzić jego alibi - słabo się uśmiecham.
Jej spojrzenie łagodnieje.
- No dobrze - mówi w końcu.
Siadamy w trójkę na kanapie, a Roger prawie płacząc, mówi jej wszystko na jednym tchu.
W pewnym momencie Victoria kładzie mu ręke na dłoni i mówi:
- Ufam ci, Roger.
Obaj patrzą sobie w oczy, a mnie ogarnia upragniony spokój. Pogodzili się, z tego co widzę Susan z nią również a dwójka naszych pijanych przyjaciół leży smacznie w łóżkach. Czuje ulgę tak wielką, że aż się uśmiecham.
- Zostawie was samych, John pewnie na mnie czeka - mówię z uśmiechem.
- Juliet, możesz jeszcze chwilę poczekać? Mam ważną sprawę - mówi Victoria, a na jej twarzy maluje się niepokój, co mi bardzo się nie podoba. Siadam ponownie.
- Co się stało?
Nagle ni stąd, ni zowąd ktoś puka do drzwi.
- Proszę! - krzyczy Roger.
- Tak się spodziewałem, że cie tu zastanę - John wchodzi i się uśmiecha - Nie przeszkadzam wam?
- Nie John, siadaj. Długo mi to nie zajmie, potem od razu ci ją oddamy -śmieje się Victoria.
CZYTASZ
☆ 𝙰 𝙺𝚒𝚗𝚍 𝙾𝚏 𝙼𝚊𝚐𝚒𝚌 ☆ | 𝚁𝚘𝚐𝚎𝚛 𝚃𝚊𝚢𝚕𝚘𝚛 - 𝚃𝙾𝙼 𝙸
FanfictionVictoria to zwyczajna siedemnastolenia dziewczyna żyjąca w późnych latach siedemdziesiątych w Londynie. Uważa swoje życie za niemal perfekcyjne - kochająca rodzina, chłopak, trzy najlepsze przyjaciółki z dzieciństwa i wielka pasja do pisania. Za dni...