XXXIII. Wymarzony tatuś

373 26 214
                                    

Juliet

Nie wiem jakim cudem, ale w całości odprowadziliśmy Freda i Paule do jednego z apartamentowców, po czym położyliśmy ich spać. Nie sądziłam że to tak gładko pójdzie.

Kiedy chciałam pogadać z Rogerem, na korytarz wyskoczyła Susan. Była cała roztrzęsiona.

- Co się stało? - pytam, a ona krytycznie patrzy na Rogera.

Ignoruje moje pytanie i zwraca się do niego:

- Już nie miziasz się z tą swoją larwą? - warczy.

- To nie tak! - Roger wręcz krzyczy. - Gdzie jest Tori? Muszę z nią porozmawiać.

- Żadnych rozmów, co tu jest grane Roger? - pytam i obdarzam go wyczekującym spojrzeniem.

Mówi nam o całej sytuacji tak szybko, że ledwo za nim nadążam.

- Jak mi nie wierzycie, to idźcie do tego barmana! Na pewno wszystko widział! - ukrywa twarz w dłoniach, Cały się trzęsie.

- Już spokojnie - kładę mu dłoń na ramieniu.

- A ja się tam do niego przejdę, nie zostawię tak tego - mówi Susan i wściekłym krokiem zmierza na dół. Nawet nie próbuje jej powstrzymać. Jej hormony skaczą i gdybym próbowała ją zatrzymać, jeszcze bardziej bym ją wkurzyła. Niech idzie.

- Wiesz może gdzie jest Victoria? - Roger ponawia pytanie. Odkrywa twarz i zauważam że jego oczy są wilgotne.

- Na pewno w waszym pokoju, chodź - biorę go za ręke.

Wchodzimy cicho i zauważamy Victorię, która siedzi skulona przed oknami, zapatrzona w panoramę. Uwielbia takie widoki.

Kiedy podchodzimy do niej, w końcu unosi głowę. Nic nie mówi, po prostu patrzy a jej oczy są napuchnięte i zapełnione smutkiem po brzegi.

- Victoria - uklękam przed nią i ściakam jej dłoń - Czy możemy ci to wytłlumaczyć?

- A co tu tłumaczyć? - prycha i wściekle spogląda na Rogera.

- Słuchaj, to nie tak. Jeśli wysłuchasz Rogera, wszystko się wyjaśni. Susan poszła jeszcze sparwdzić jego alibi - słabo się uśmiecham.

Jej spojrzenie łagodnieje.

- No dobrze - mówi w końcu.

Siadamy w trójkę na kanapie, a Roger prawie płacząc, mówi jej wszystko na jednym tchu.

W pewnym momencie Victoria kładzie mu ręke na dłoni i mówi:

- Ufam ci, Roger.

Obaj patrzą sobie w oczy, a mnie ogarnia upragniony spokój. Pogodzili się, z tego co widzę Susan z nią również a dwójka naszych pijanych przyjaciół leży smacznie w łóżkach. Czuje ulgę tak wielką, że aż się uśmiecham.

- Zostawie was samych, John pewnie na mnie czeka - mówię z uśmiechem.

- Juliet, możesz jeszcze chwilę poczekać? Mam ważną sprawę - mówi Victoria, a na jej twarzy maluje się niepokój, co mi bardzo się nie podoba. Siadam ponownie.

- Co się stało?

Nagle ni stąd, ni zowąd ktoś puka do drzwi.

- Proszę! - krzyczy Roger.

- Tak się spodziewałem, że cie tu zastanę - John wchodzi i się uśmiecha - Nie przeszkadzam wam?

- Nie John, siadaj. Długo mi to nie zajmie, potem od razu ci ją oddamy -śmieje się Victoria.

☆ 𝙰 𝙺𝚒𝚗𝚍 𝙾𝚏 𝙼𝚊𝚐𝚒𝚌 ☆ | 𝚁𝚘𝚐𝚎𝚛 𝚃𝚊𝚢𝚕𝚘𝚛 - 𝚃𝙾𝙼 𝙸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz