𝒱ℐℐ. 𝒮𝒽ℯℯ𝓇 ℋℯ𝒶𝓇𝓉 𝒜𝓉𝓉𝒶𝒸𝓀 - 𝒸𝓏ℯ̨𝓈́𝒸́ 𝓅𝒾ℯ𝓇𝓌𝓈𝓏𝒶

572 30 72
                                    

SPOILER ALERT: Ten rozdział może być mega ckliwy.

Roger

Od dwóch godzin siedzimy w małej klitce - na początku ta łazienka, wydała mi się dość duża ale teraz przypomina małą klatkę.

Jednak nie przeszkadza mi to ani trochę, kiedy mam przed sobą najpiękniejszą i najcudowniejszą istotę na ziemi.

Takie ckliwe myśli, nigdy się u mnie nie pojawiały, a teraz to jedyne co wypełnia mój umysł po brzegi.

- Nie wiem kiedy to się stało, ale jestem najszczęśliwszą osobą na świecie wiedząc że je mam - Victoria opowiada o tym jak poznała Susan, Juliet i Pauline. Sama zaczęła ten temat, pytając mnie jak z chłopakami założyliśmy Queen.

* Dziewczyny znają się kawał czasu - Susan i Tori spotkały się pierwszy raz w przedszkolu, gdzie uwielbiały bawić się wspólnie kucykami. Los przydzielił je razem do pierwszej klasy podstawówki.

Tam natomiast poznały Juliet. Z opowieści Victorii wynika, że raz były bliżej, raz dalej ale czuła że nic nie może ich rozłączyć.

Jednak pod koniec trzeciej klasy, zapadła decyzja o przeniesieniu Vicy na profil sportowy- dziś widzę że to najwidoczniej jedna z jej pasji, bo ma pięknie wyrzeźbione nogi.

Czuje się co najmniej dziwnie. Ja nigdy nie miałem dużo widocznych mięśni - musiałbym przytyć, ale jakoś mi się to nie udaje.

Po prostu nie chce być patykiem, przy wdzięcznych kształtach Victorii. Jak by to w ogóle wyglądało?

Wracając do historii, nie trzeba być Einstanem żeby wiedzieć że nowa klasa, to nowi przyjaciele. Victoria w dalszym ciągu utrzymywała kontakt z dziewczynami, ponieważ były dla niej bliskie i bardzo ważne.

Taką osobą stała się dla niej również Pauline, która podobno bardzo wpłynęła na jej charakter, lecz nie w tak dużym stopniu.

Stało się tak że utrzymywała kontakt ze wszystkimi - w pewnym momencie dziewczyny, przyjaźniły się nawet w czwórkę ale nie było to w tak zaawansowanym stopniu jak teraz.

Juliet i Susan poszły razem do gimnazjum, tak samo jak Victoria i Pauline, tylko do innego.

Z każdym miesiącem i dniem, ich przyjaźń rosła i poszły wszytkie razem do liceum. W taki sposób zostały " siostrami" i nie pozwolą do swojej czwórki, dopuścić kogoś więcej.

Dech zapierał mi w piersiach - przyjaźń od przedszkola, aż do stania razem na rozdawaniu dyplomów po studiach.

Uśmiecham się, kiedy nagle widzę że po policzku Victorii spływa samotna łza.

- Nie płacz- mówię i nie udaje mi się powstrzymać chęci, żeby przybliżyć się do niej i kciukiem pozbyć się łzy. Po tym zastygam w bezruchu.

Jej skóra jest taka ciepła i delikatna. Jej oczy patrzą głęboko w moje. Czuje jak przyspiesza się jej oddech.

- Nareszcie! - drzwi otwierają się z hukiem i do pomieszczenia wpada Brian.

Jednak my nie ruszamy się ani trochę.

Po chwili Tori wstaje i wybiega z łazienki przez wszystkich się przepychając, a Susan i Juliet biegną za nią, wołając jej imię.

Ja za to nadal siedzę, ze wzrokiem wbitym w podłogę . Nikt się nie odzywa, ale czuje na sobie ich spojrzenia.

Victoria

Potrzebowałam chwili oddechu, więc następnego dnia, zostałam w domu zupełnie sama.

Lubię takie chwilę - czasami fajnie jest pobyć samemu, ba, nawet jest to potrzebne. Wstałam o dziesiątej, zrobiłam sobie smoothie z płatkami owsianymi, poszłam pobujać się na hamaku czytając książkę, a potem poćwiczyłam na świeżym powietrzu.

☆ 𝙰 𝙺𝚒𝚗𝚍 𝙾𝚏 𝙼𝚊𝚐𝚒𝚌 ☆ | 𝚁𝚘𝚐𝚎𝚛 𝚃𝚊𝚢𝚕𝚘𝚛 - 𝚃𝙾𝙼 𝙸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz