LX. Zamknięty rozdział

270 19 171
                                    

Rozdział zadedykowany osóbce, która jest ze mną od samego początku! 🙈❤

Drogi Bubble...

Podczas ostatniego koncertu, wyglądałeś jak mała spocona świnka, ale to i tak nie odbierało Ci uroku... Chociaż nie, czekaj, nie chcę Ci pompować ega, które i tak jest już wielkie. Więc nie, wyglądałeś jak mała spocona świnka, z roczochronymi włosami i na pewno cuchnęło od Ciebie na kilometr.

PS. I tak mnie kochasz ♥         

                                                                                                                                    Twoja Kettle

Victoria

Gdy widzę tą dwójkę, coś skręca mnie w żołądku. Nie wiem czy to z obrzydzenia czy po prostu tak bardzo mnie to boli, ale zaczyna mi się robić niedobrze. Natychmiast ściskam Davida za ręke, a on posyła mi pokrzepiające spojrzenie.

- Zmywamy się? - pyta cicho, ale i tak go chyba słychać bo w studiu zapada perfekcyjna cisza. Przerywa ją dopiero Emily, która krzyczy:

- Wujek Roger!

Na dźwięk jego imienia, coś we mnie pęka. Nie wiem czy długo wytrzymam, dlatego kiwam twierdząco głową i nie puszczając się, obaj wstajemy.

- Będziemy się zbierać - mówię drżącym głosem i posyłam moim przyjaciołom wymuszony uśmiech, jednak po chwili natychmiast spuszczam wzrok. Wiem jak muszą niekomfortowo czuć się w tej sytuacji i wcale się im nie dziwię.

- Do potem - David również się do nich uśmiecha. Odwzajemniają ten gest, ale wychodzą z tego bardziej grymasy niż uśmiechy.  Widzę również minę Susan i jej wcale do uśmiechów nie jest. Jest tak wściekła że jej dolna warga drga i obrzuca mojego ex oraz Dominique pogardliwym spojrzeniem.

Znów spuszczam wzrok i pozwalam się prowadzić Davidowi do wyjścia. W pewnej chwili mam wrażenie że zaraz stąd wyjdę, bez problemów, uwolnię się. Ale kiedy mój towarzysz niedoli otwiera drzwi, On łapie mnie za ręke.

- Zostaw ją - warczy David i przyciąga mnie do siebie. Odwracam się w stronę Rogera i jego nowej " miłości jego życia". Na to że ja uwierzyłam mu w te słowa, chcę mi się śmiać w niebogłosy. 

On sam w sobie nic się nie zmienił - jego blond włosy są zmierzwione, oczy lekko zapadnięte i z daleka, ale wyczuwam zapach truskawek. Kiedyś ta mieszanka, działała na mnie obezwładniająco, teraz przyprawia mnie o wymioty. Czuje jak jeszcze bardziej się duszę.

- Nie ty, będziesz, kurwa, decydować - cedzi każde słowo przez zaciśnięte zęby i patrzy na niego gniewnym spojrzeniem. Gdy przenosi wzrok na mnie, łagodnieje jak baranek - Victoria...

- Nie mów tak do mnie - zaciskam pięści i czuje jak paznokcie wbiają mi się w skórę.

- Ale... - próbuje żałośnie ze zbitą minką.

- Skoro nie on, to ja zadecyduje. Spierdalaj do swojej dziuni Roger - zakładam ręce na piersi, udając niesamowicie bezwględną i wściekłą. Tymczasem zbiera mi się na płacz - I to w podskokach - biorę Davida za ręke, odwracam się na pięcie i obaj wychodzimy.

Nie mam pojęcia do czego tam dojdzie, czy wejdą w to jakieś rękoczyny. W tym momencie mnie to nie obchodzi.

Dla mnie mogą go zabić.

Tak jak motocykl zawsze przynosi mi ulgę i chwilę uniesienia, tak tym razem wybuchłam przeraźliwym płaczem i David musiał się zatrzymać, aby mnie uspokoić. Fat Boy  to przecież jednoosobówka i muszę się mocno trzymać kierowcy, a cała gdy cała dygoczesz i drżysz, może się to skończyć upadkiem.

☆ 𝙰 𝙺𝚒𝚗𝚍 𝙾𝚏 𝙼𝚊𝚐𝚒𝚌 ☆ | 𝚁𝚘𝚐𝚎𝚛 𝚃𝚊𝚢𝚕𝚘𝚛 - 𝚃𝙾𝙼 𝙸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz