XVII. Bohemian Rhapsody- część pierwsza

436 29 113
                                    

Juliet

To były najlepsze urodziny w moim życiu- miałyśmy z Victorią dwie imprezy. Jedna była z naszymi rodzinami i przyjaciółmi na sali, gdzie było mnóstwo dobrego jedzonka, zabawy, tańców a do tego dwa filmy które przygotowali dla nas z całego naszego życia. Ryczałyśmy jak dzieciaki.
Druga odbyła się w studiu u chłopaków gdzie odbył się prywatny koncert, sami przygotowali jedzenie i ozdobili salę balonami. Były podpisane " Kochamy Victorie i Juliet".

Wszytko, rzecz jasna, odbyło się w tajemnicy.
Dziewczyny zrobiły nam również cudowny prezent - narysowały nas, zamiast chłopaków na okładce " Sheer Heart Attack" . Wiedziałam że od dziś, będzie to mój ulubiony obraz, który chyba powiesze sobie nad łóżkiem. A zdjęcia z tych wydarzeń, nad biurkiem, tak aby przypominały mi o tych cudownych osobach jakie mam.

Minęło kilka miesięcy- nauka szła nam świetnie, jedynie z kilkoma załamaniami nerwowymi z Panią Mack lub ścisłymi przedmiotami, z którymi pomagał nam Brian.

Nasi rówieśnicy stali się dla nas niemal obcy. Z ludzi obchodzili nas tylko nasze rodziny, chłopaki i niektórzy ich znajomi. Rzecz jasna mieliśmy w szkole kolegów czy koleżanki, ale nie spoufalaliśmy się z nimi tak bardzo. Aż tak nam na tym nie zależało, tym bardziej że to ostatnie kilka miesięcy razem.

- Mama, ouuu - Freddie od kilku tygodni, nuci tą samą piosenkę pod nosem, ale na razie mówi że woli zachować ja dla siebie. Ma to być coś spektakularnego i wszystkich zżera ciekawość. 

- Przestań! - karci go Roger.

Siedzimy w studiu. Jest kwietniowe, słoneczne popołudnie i w powietrzu idzie wyczuć wiosnę.

Chłopaki mają przerwę w graniu, a my - w nauce. Wszystkie bardzo stresujemy się maturą i bardzo przykładamy się do sprawdzania naszej wiedzy czy czytania streszczeń lektur - Pauline podchodzi do tego luzacko, ale często udaje nam się ją przekonać, żeby chociaż coś przeczytała.

- Cholera jasna, że też możemy zabrać się do tego dopiero pod koniec lipca - Fred wypija szklankę whisky z colą i nerwowo odstawia szkło na blacie. Podryguje nogą, a jego twarz wyraża zniecierpliwienie.

- Przecież chyba możemy wcześniej to przećwiczyć i podzielić się pomysłami? - proponuję Brian, tuląc do siebie Susan. Obaj jedzą te pyszne cynamonowe drożdżówki.

- Nie! - Freddie jeszcze bardziej się denerwuje - Tej piosenki wam nie pokaże! Dzwonię po Mary - i wychodzi na korytarz.

- Oszalejemy z nim. Mam nadzieję że to będzie warte czekania  - burka Roger.

- Nie bądź tak negatywnie nastawiony - mówi Victoria - To tylko dwa miesiące.

Po tych słowach, Roger znowu się uśmiecha.

Victoria
4 miesiące wcześniej...

Kilka dni po moich urodzinach, rozmawiam z moją siostrą, która wyraża swe obawy dotyczące spotykania się z chłopakami i że w końcu prawda będzie musiała wyjść na jaw. Mam ją również zabrać na jeden z koncertów, co jest nieuniknione.

Z początku strasznie podobała mi się ta doza tajemniczości, tej tajemnicy jaką ukrywamy z dziewczynami. Ale gdy patrzę na to wszytko z perspektywy przyszłości, zaczyna mnie to przerażać. Ile kłamstw będzie musiało wypłynąć i ile osób zostanie zranionych.

Veronica uświadomiła mi że tak nie może być. Przecież sama mówiłam że nie można żyć w kłamstwie, po prostu nie.

I nie mogę się z tym ociągać, bo jedna głupia decyzja może zniszczyć moje życie.

☆ 𝙰 𝙺𝚒𝚗𝚍 𝙾𝚏 𝙼𝚊𝚐𝚒𝚌 ☆ | 𝚁𝚘𝚐𝚎𝚛 𝚃𝚊𝚢𝚕𝚘𝚛 - 𝚃𝙾𝙼 𝙸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz