LIV. Jak obcy...

245 20 57
                                    

Ona

On robi sobie ze mnie żarty.

" Moje miejsce jest przy Niej, my to pomyłka " - tak powiedział mi naszej ostatniej nocy.
Jego miejsce jest przy Niej?
Ciekawe czy potrafiłby mi to powiedzieć, patrząc w moje oczy, kiedy jęczał jak mu dobrze, jak kochał się ze mną prawie co wieczór i oddawał mi się w całości.
Potrafiłby?
Wątpię, bo jest facetem, którego nigdy nie zrozumiem, ale chyba właśnie to pociąga mnie w nim najbardziej. Czasami maskuje uczucia, zgrywa twardziela i Cassanovę, ale potrafi być czuły i kochany. Ma wiele twarzy, a ja kocham każdą z nich.
Dlatego nie odpuszczę. Mówią że dla miłości można zabić, więc skoro są tacy którzy są w stanie posunąć się tak daleko, czemu ja mam odpuszczać?

Victoria

Gdy Roger pojechał do chłopaków do studia, postanowiłam wybrać się do Juliet. Nie mam pojęcia co mną pokierowało, po prostu wewnętrznie czułam że musimy dogadać się jak najszybciej, inaczej ból zeżre mnie od środka. Wyszłam z Cookiem, dałam mu jeść i pojechałam do domu mojej przyjaciółki i Johna.

Gdy znalazłam się pod wiktoriańską posiadłością, naszły mnie wątpliwości i kolejne piętnaście minut, przesiedziałam w samochodzie. Nagle jednak nie wytrzymałam i z hukiem opuściłam samochód. Miałam w tym momencie gdzieś co mówiła o Rogerze, co ja jej powiedziałam i to co wydarzyło się tamtego wieczoru.

Po zadzwonieniu, drzwi otworzyły się niemal natychmiast, ale zamiast Juliet w drzwiach stanęła Susan. Od razu wzięła mnie w objęcia.

- Już myślałyśmy że nie przyjedziesz! - krzyczy.

- Co? Przecież... 

- Spodziewałyśmy się ciebie - odkleja się ode mnie i posyła uśmiech - Chodź, mamy niesamowite wieści!

Ciągnie mnie za ręke w głąb domu. W salonie siedzą Paula i Juliet. Kiedy na nią spoglądam, łzy momentalnie zbierają mi się w oczach.

- Victoria - mówi i wstaje. Po chwili już jest przy mnie i przytula. Ściskam ją z całej siły i pozwalam łzom popłynąć.

- Przepraszam - szepcze i zamykam oczy. 

- To ja przepraszam, my nie chcieliśmy go oskarżać - mówi, po czym uwalnia uścisk, aby na mnie spojrzeć. Jej oczy również są mokre, co u niej również zdarza się bardzo rzadko. To przeważnie ja i Susan beczymy.

- Beksa lala, pojechała do szpitala... - zaczyna Paula siedząca na oparciu kanapy, ale Susan szybko ucisza ją walnięciem w głowę - No co?!

- Jeśli się nie zamkniesz, to nawet nie myśl o tym że podzielimy się z tobą pizzą - grozi jej, a my z Juliet się z nich śmiejemy.

- Jak możesz zadawać tak wielki ból, swojej prawie że siostrze? - Pauline łapie się za serce, odchylając teatralnie głowę. Tym razem wszystkie się śmiejemy.

- Wiecie jak okropnie się wczoraj czułam na tym lotnisku? - wyznaje i opadam na kanapę obok Pauline. Susan i Juliet robią to samo.

- Zapomnijmy o tym. Obiecałyśmy sobie że żaden facet nas nie poróżni - kiedy Paula zsuwa się obok nas, Susan obejmuje nas ramieniem. Jestem tuż obok niej, więc całuje mnie w policzek.

- Zgodne z nas sunie - podsumowuje Pauline.

- Sunie? Naprawdę Pauline? - śmieje się Juliet.

- A jak Susan mówi na nas Bitches, to jest dobrze - przewraca oczami - Czy w końcu możemy ogłosić tą ważną nowinę? 

☆ 𝙰 𝙺𝚒𝚗𝚍 𝙾𝚏 𝙼𝚊𝚐𝚒𝚌 ☆ | 𝚁𝚘𝚐𝚎𝚛 𝚃𝚊𝚢𝚕𝚘𝚛 - 𝚃𝙾𝙼 𝙸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz