Epilog

652 12 4
                                    

*Pov. Dagmary*

Od ostatnich wydarzeń minął aż trzy miesiące. A ja się zaczęłam źle czuć. Mam jakieś dziwne przeczucie. Że jednak w stu procentach zapomniałam wziąć tabletki. Dlatego też dzisiaj podjęłam, że udam się do lekarza. Niestety okazało się, że mam rację. Zabiję chyba Kacpra. Gdy wróciłam od lekarza. To niestety wszyscy się domyślili o co chodzi a mój narzeczony. Od razu uciekł do swojego pokoju. Chociaż ostatni raz tam przebywał trzy miesiące temu. To oznacza jedno oni już wiedzą co wyszło. I takim też sposobem dostaliśmy wykład. Myśląc, że nic innego się dzisiaj nie wydarzy. Planowałam wraz z innymi. Oglądać film. Ale po jakimś czasie mój ojciec przyniósł kopertę. Po jego minie wraz z innymi domyśliłam się że jest coś z nią nie tak. I okazało się że jednak mam niestety rację, ponieważ list nie posiadał nadawcy. To oznaczało że ktoś ją musiał podrzucić. Dlatego też gdy tylko ją otworzyłam. To od razu zrozumiałam po zapoznaniu się z tym tekstem. Że jednak spokój się niestety skończył. A zaczyna się coś o wiele gorszego, ponieważ list brzmiał tak:


Lepiej nie szukaj tych co są uznawani za zmarłych. Bo źle to się dla ciebie i reszty może skończyć. To nie jest jedyny sekret z którym się zmierzysz gdy zaczniesz szukać odpowiedzi, ponieważ wtedy ruszy lawina. Ale to od ciebie i reszty zależy. Co zrobicie.


Pozdrawiam Przyjaciel


Po przeczytaniu tego nagłos wszyscy byliśmy w szoku. O jakie tajemnice chodzi. I nie tylko. Wiem teraz jedno chęć dojścia do prawdy może doprowadzić do lawiny zagadek, przygód i niebezpieczeństwa. Ale jedno pytanie mi się nasuwa. Czy to oznacza, że to nie mój wujek tak naprawdę nam zagraża. Tylko ktoś inny. Teraz to już w ogóle mam więcej pytań niż odpowiedzi. Tak samo jak reszta. I na domiar złego wmieszałam to już własne dziecko.


KONIEC

Nowe życie, nowa ja (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz