6.

272 19 1
                                    

Daj mi choć malutką pewność,
w świecie, w którym nie ma nic pewnego*

Laura czekała w salonie na Daniela, który miał zawieźć ją dzisiaj na lotnisko. Była kompletnie zapakowana i przygotowana do drogi, ale jednak w rzeczywistości czuła, jak stopniowo ogrania ją niepokój. Nie związany z jej pracą, rzecz jasna, bo na to była dobrze przygotowana. Bardziej martwiła ją kwestia śmierci Domena Prevca, bo chociaż minęło już tyle czasu, to wszystko nadal było niejasne.

W ciągu ostatnich czterech tygodniu była w tej sprawie w Berlinie już trzy razy, żeby rozmawiać z tamtejszą policją. Na szczęście Stefanie okazała się być zdecydowanie najlepszą osobą, której mogli powierzyć tę sprawę, bo jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem sezonu dowiedziała się, że FIS nałożył na organizatorów dodatkowe wymagania związane z ochroną, argumentując to "zaniedbaniami lat poprzednich, oraz próbą dążenia do stworzenia przestrzeni jak najbardziej bezpiecznej dla zawodników i kibiców". Na razie w mediach nie pojawiały się żadne spekulacje, powiązane ze śmiercią Domena, prawdopodobnie dlatego, że nowe zasady zostały wzięte za próbę zaprowadzenia nowego porządku przez nowych delegatów FIS, po tym jak po procesach w Słowenii kilkadziesiąt osób albo straciło swoje pozycje, albo zostało degradowanych.

Nowy dyrektor Pucharu Świata, znaczy nowe zasady i dla wszystkich było to jasne, więc na szczęście poważni ludzie nie roztrząsali powodów wprowadzenia nowych zasad, a jedynie prowadzili rozważania, czy okażą się one skuteczne i pomocne w podnoszeniu poziomu bezpieczeństwa.

Żadnych innych informacji na ten moment nie miała, ale mimo że policja i FIS byli już o wszystkim poinformowani, nadal była pełna obaw. Nie mogła jednak zrobić już nic więcej, więc próbowała się tym nie zadręczać.

Usłyszała przychodzącego esemesa, więc szybko zerknęła na telefon i widząc wiadomość od Daniela, głoszącą, że czeka już na nią pod jej klatką, wsunęła buty na stopy, omiotła swój dom wzrokiem ostatni raz i zamknęła za sobą drzwi.

Jej szwagier pomógł jej zapakować cały sprzęt i byli właściwie gotowi do drogi, jednak minęło kilka chwil, zanim w końcu zdecydowała się wsiąść do auta.

— Nie jesteś pewna decyzji — stwierdził mężczyzna, przekręcając kluczyk w stacyjce. — Mam rację?

— Trochę tak — westchnęła, zgodnie z prawdą. — Nie wiem, może powinnam siedzieć tutaj...

— Ja tam jestem z ciebie dumny — odparł Daniel, kiedy wyjechali na ulice.— Wiesz, próbujesz nowych rzeczy, ruszasz się z domu... Robisz się odważniejsza — posłał jej ciepły uśmiech, a ona odpowiedziała tym samym.

— Och, przesadzasz...

— Zdecydowanie nie — stwierdził, wszechwiedzącym tonem. — Gdyby ktoś mi powiedział kilka lat temu, że Laura Kruszyńska wyjedzie do Ameryki Południowej na trzy miesiące, a potem dostanie propozycję pracy od Austriackiego Związku Narciarskiego, to w życiu bym nie uwierzył.

— Taa, myślę, że kilka lat temu nikt nie wierzył, że dożyję osiemnastych urodzin — westchnęła cicho pod nosem. — Nie mam pojęcia jakim cudem to się wszystko tak potoczyło — przyznała szczerze, rozkładając ramiona. —Tyle razy myślałam, że to już będzie koniec, a tu nagle coś takiego... Jakby ktoś mi podarował drugie życie, serio...

— Wiesz, myślę, że musiałaś sięgnąć samego dna, żeby się odbić — odparł jej szwagier, zerkając na nią z ukosa. — Ale tak między nami, Luisa zawsze w ciebie wierzyła, wiesz? Nawet wtedy, a może szczególnie wtedy, kiedy ty sama przestałaś w siebie wierzyć. Szkoda, że nie może cię teraz zobaczyć...

wieder alleine | c. schmid ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz