3.

333 26 7
                                    

W końcu się rozpadamy i łamiemy sobie nawzajem serca
Jeśli chcemy żyć młodą miłością, lepiej zacznijmy już dziś*

Trzecia godzina, a ona prawie w ogóle nie czuła już ręki i zastanawiała się jakim cudem kiedyś potrafiła przećwiczyć tyle godzin i nawet się za bardzo nie zmęczyć. Fakt, odzwyczaiła się, szczególnie od czasu, kiedy zaczęła pić. Wtedy przez prawie półtora roku nie wzięła skrzypiec do ręki. Wróciła do grania dopiero w trzeciej klasie liceum, a regularnie ćwiczyła dopiero od wyprowadzki do Wiednia, czyli mniej więcej od dwóch lat, z tym, że jej regularność nie polegała na graniu każdego dnia nieludzką liczbę godzin. 

Teraz jednak miała jasny cel i musiała wrócić do właściwie morderczej pracy nad sobą, bo wiedziała, że w Konserwatorium Wiedeńskim na jej miejsce będzie kilkaset innych osób i musi się naprawdę przyłożyć, żeby spośród tylu osób mieli wybrać właśnie ją. Tak, Laura miała do udowodnienia sobie parę rzeczy, ale nie robiła tego tylko dlatego. 

Ona naprawdę chciała iść na te studia, chciała się dalej kształcić muzycznie, tylko wcześniej po prostu... Nie czuła się wystarczająco dobra, ani wystarczająco silna psychicznie, by się tego podjąć. Miała poczucie, że nic nie robiąc straciła naprawdę sporo czasu, który mogła inaczej zagospodarować. No ale nikt jej tego czasu nie odda, więc mogła iść tylko do przodu. 

Nadal nie była pewna co powinna zrobić w kwestii dla Austriackiego Związku Narciarskiego, bo z jednej strony to mocno ograniczałoby jej czas, ale z drugiej widziała w tym coraz więcej plusów. W końcu jakaś stabilna praca, gdzie nie musiałaby sobie dorabiać, nowy kawałek świata do odkrycia, ale właściwie... Głównym powodem dla którego to wszystko rozważała, był Constantin. 

Laura chciałaby być znów lekkomyślną szesnastolatką, której problemy dorosłości zupełnie nie dotyczą. Chciała robić wszelkie rzeczy wbrew zasadom i nie mieć wyrzutów sumienia, chciała być brawurowa i przede wszystkim choć raz nie musieć znosić tego konsekwencji. Brakowało jej tego elementu nieostrożności swojego nastoletniego życia i chociaż nie było ono zbyt szczęśliwe, to zachowało się w jej głowie i sercu parę wspomnień, które wywoływały u niej uśmiech na twarzy. 

Miłość ma to do siebie, że drwi sobie z logiki, wyśmiewa racjonalność i gardzi rozsądkiem. Miłość jawi się jako ogromna, abstrakcyjna siła, której nie pojąć idzie umysłem, ani żadnymi innymi metodami naukowymi, jakie mądrzy ludzie wymyślili. Wśród setek tysięcy pytań, na które jako ludzkość jeszcze sobie nie odpowiedzieliśmy, odpowiedzi na te o miłości poszukujemy najbardziej. Dlaczego kochamy tych, których kochamy? Dlaczego kochamy ich nawet jeśli nas ranią? Dlaczego nas ranią, jeśli nas kochają? Miłość jest jak wielka niewiadoma, jak ogromny iks w wielkim równaniu tego świata, a my nie możemy przypisać mu określonej wartości. W świecie miliardów obcych, niepasujących iksów, zdawać się mogło, że jakimś cudem, Laura odnalazła ten jeden iks, który pasował do jej równania świata. 

Z tym, że miłość nie jest matematyką, gdzie wszystko zawsze się zgadza. Miłość jest jak cygańskie dziecko, które nie zna żadnych praw**, pomyślała, uśmiechając się smutno pod nosem. 

Istotnie, gdyby miłość znała jakiekolwiek prawa, z pewnością wiedziałaby, że nie powinno się łączyć dwójki ludzi, których dzieli świat. 

Chciała wrócić do dalszego grania, już właściwie chwytała za smyczek, ale z równowagi wytrącił ją dźwięk przychodzącego połączenia. Czy wszyscy naprawdę muszą mi zawracać głowę cały czas? Zmarszczyła brwi, widząc na wyświetlaczu numer Markusa Eisenbichlera.

Cóż, nie byli jakimiś wielkimi przyjaciółmi i Markus zazwyczaj do niej nie dzwonił, no chyba, że miał jakiś konkretny powód. W ubiegłym sezonie najwięcej ich rozmów dotyczyło tych podejrzanych wypadków, które przytrafiały się Constantinowi, ale odkąd sprawa była zamknięta Eisenbichler rzadko się odzywał. Telefon od niego nie mógł zwiastować niczego dobrego, a przynajmniej miała takie przeczucie. 

wieder alleine | c. schmid ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz