Tylko, proszę, nie mów, że mnie kochasz
Ponieważ mogę nie odpowiedzieć tym samym*Kolejne dni mijały im ekstremalnie normalnie. Na konkursach oboje pracowali, a później wracali do swojego domu i robili wszystko to, co ludzie w związkach zazwyczaj robią. Chodzili na spacery, jeździli razem do marketu, gotowali, a przynajmniej próbowali gotować, obgadywali szczegóły ślubu Nicole i Oliviera, zajmowali się Vincentem, który okazał się być arcyleniwym kotem i generalnie jeśli akurat nie spał, to domagał się napełnienia miski.
Tak naprawdę nie działo się nic specjalnego, poza zwykłym, normalnym życiem. I Laura miała poczucie, że wcześniej nie doceniała tego wystarczająco, dlatego zadecydowała, że będą z Constantinem wykorzystywać każdy dzień, jaki jest im dany. Urozmaicali tą normalność krótkimi wypadami na obrzeża Wiednia, zabierali Sophie na sanki i łyżwy na lodowisko, gdzie rok wcześniej się poznali, Laura próbowała nauczyć Constantina paru zdań po polsku, zmusiła go w końcu do obejrzenia paru oper, a on w odwecie zdecydował, że po konkursach w Willingen jadą w Alpy na narty.
Na dzień przed wyjazdem do Sapporo żadne z nich nie mogło usiedzieć w miejscu. Oboje byli niezwykle podekscytowani, każde jednak ze zgoła innych powodów. Laura, bo pierwszy raz, jeśli nie liczyć Niżnego Tagiłu, miała odwiedzić Azję, a Constantin dlatego, że w Chinach będą testowali obiekt, na którym będą odbywać się Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2022.
Starał się o tym zbyt wiele nie myśleć, ale miał nadzieję, trener powoła go do składu właśnie na igrzyska. Wiedział, że ma jeszcze dużo czasu, ale czuł się naprawdę zdeterminowany, żeby pojechać w 2022 do Pekinu. Nie liczył, że stanie na podium, bo znał siebie i swoje możliwości, ale sam udział w igrzyskach to już było coś. Chociażby miał zająć ostatnią pozycję, w co oczywiście wątpił, i tak wróciłby do domu jako olimpijczyk. Na razie jednak należało się skupić na tym, żeby zapoznać się z obiektem i zrobić to, co ma się do zrobienia, potem będzie czas na snucie marzeń.
Laura natomiast generalnie skupiała się na tym, żeby zobaczyć tutaj jak najwięcej, bo przecież nie było wiadomo kiedy następnym razem będzie miała okazję przelecieć się do Azji. Domyślała się, że pewnie w przyszłym roku na igrzyska, ale na razie nie brała tego za pewnik, dlatego w wolnych momentach kręciła się po Sapporo, czasem sama, czasem z Constantinem, a czasem z Gregorem Schlierenzauerem, któremu także Japonia bardzo przypadała do gustu.
— Nie rozumiem dlaczego wy zawsze tak narzekacie — stwierdziła, gdy wieczorem przemierzała ulice z Austriakiem. — Przecież tutaj jest super!
— Ja nigdy nie narzekam — parsknął Gregor, poprawiając aparat, zawieszony na szyi.
To był ich ostatni wieczór w Sapporo, a Laura chciała porobić trochę ciekawych zdjęć, a więc Gregor zaproponował, że skoro zna to miasto właściwie na wylot to mógłby jej pokazać. Oczywiście się zgodziła, ale widziała, jak na te słowa mina Constantina rzednie, jednak postanowił udać, że wcale nie był zazdrosny i stwierdził, że nie ma nic przeciwko.
Laura mogła jednak przysiąc, że zbyt często mijali się na ulicy z Richardem i Piusem, którzy z jakiegoś powodu także wybrali się dzisiaj do miasta.
— Przestawienie się na ten czas rzeczywiście jest męczące, ale później jest już dobrze — powiedziała.
— Zaczekaj aż będziemy wracać — zaśmiał się, a Laura wzniosła oczy do nieba. — Słyszałem, że od razu po powrocie lecicie z Constantinem na jakąś imprezę, więc życzę wam powodzenia...
— A ty skąd niby o tym wiesz? — zdziwiła się, unosząc brwi. — Nie uwierzę, że Constantin ci powiedział.
— Pius czasem głośno gada, a Philipp jakimś cudem wyłapuje wszystkie plotki — odparł, wzruszając ramionami.
CZYTASZ
wieder alleine | c. schmid ✔
Fanfiction[opis zawiera spoilery części pierwszej] Czasami spotykają nas rzeczy, których nigdy byśmy się nie spodziewali. Codziennie wystawieni jesteśmy na pastwę losu, licząc, że nie spotkają nas te najgorsze, najtrudniejsze wersje naszych historii, a jednak...