Nie jest idealna, ale się stara
Jest dobra, ale zdarza się jej kłamać
Wiele od siebie wymaga
Jest na dnie, ale nie poprosi o pomoc*Witamy w Słowenii. Połączenia głosowe, SMS-y i MMS-y do Austrii oraz lokalnie są rozliczane tak jak w kraju do innych sieci. Połączenia przychodzące bez opłat. Połączenia z nr 112 bez opłat. Więcej informacji o roamingu w Słowenii - wyślij bezpłatny SMS o treści "E" na nr 115 lub zadzwoń na darmowy nr...
Laura przetarła zmęczone oczy wierzchem dłoni, po czym skasowała wiadomość. Dochodziła szósta rano, a oni siedzieli na krawężniku przy stacji benzynowej, próbując doprowadzić się do stanu używalności.
Miała tłuste, okropnie wyglądające włosy, mimo wypsikania się dezodorantem nadal śmierdziała, ledwo widziała na oczy i miała wrażenie, że zaraz odpadną jej nogi. Makijaż, który miała już od ponad dwudziestu godzin również nie wyglądał najlepiej, ale prawdę mówiąc miała już to gdzieś. Nie była na pokazie mody, tylko na autostradzie.
Markus z kolei patrzył na nią przekrwionymi oczami i sączył już którąś z kolei kawę, przeklinając pod nosem swój genialny pomysł.
Był dość wczesny ranek, a Laura przespała może dwie godziny w samochodzie, a więc bliżej jej było teraz do zwłok, niż do żyjącej osoby.
Prawdę mówiąc, ona też przeklinała Markusa za ten pomysł i prawdopodobnie gdyby nie była tak zmęczona to zrobiłaby mu awanturę. Ale nie miała na to ani czasu, ani ochoty. Czekała ich jeszcze droga do miejscowości Dolenja Vas, gdzie mieszkał potrzebny im Słoweniec, więc musieli się zbierać. Czasu było ekstremalnie mało, bo musieli wyjechać w drogę powrotną jeszcze tej nocy, jeśli chcieli dotrzeć na czas do Garmisch-Partenkirchen.
Kiedy Eisenbichler skończył pić swoją kawę, bez zbędnego marnowania czasu wsiedli do auta i pokierowani GPS-em ruszyli w dalszą drogę.
Markus prowadził, bo Laura już pod Salzburgiem miała dość i zupełnie nie ogarniała drogi. Chciała przestać myśleć, kontaktować, położyć się pod ciepły koc i obudzić się pod domem Petera Prevca, ale zamiast tego na zmianę przysypiała, jadła, obracała się na fotelu, wzdychała ciężko, nuciła coś pod nosem i przede wszystkim dużo myślała.
Większość jej myśli oscylowała nie wokół Domena i jego śmierci, jak rozsądnie byłoby przypuszczać, ale wokół Constantina.
Constantina, którego szalenie kochała, a którego bez przerwy musiała okłamywać. Była zła nie tylko na całą tę sytuację, ale także na siebie. Gdyby na początku powiedziała mu o wszystkim, to być może siedzieliby w tym w trójkę, a ona nie musiałaby niczego ukrywać, ściemniać czy naginać rzeczywistość dla korzyści tej sprawy. Miała świadomość, że ciągnięcie tego w nieskończoność nie było możliwe i któregoś dnia Constantin będzie musiał poznać prawdę.
Skoro prawda rani, to czy nie powinniśmy żyć w świecie utkanym z kłamstw? — spytała samą siebie, patrząc przez szybę samochodu, jak ośnieżone drzewa pojawiają się na horyzoncie, by za chwilę zniknąć za nimi.
Często myślała o kłamstwach. Swojego czasu towarzyszyły jej na każdym kroku i niemal każde słowo, które wypowiadała, było kłamstwem. Nic mi nie jest, Nie chcę twojej pomocy, Nie będę już piła, Obiecuję, że wrócę trzeźwa, Idę tylko do koleżanki, Kocham cię...
Kłamstwo było najcudowniejszym lekarstwem, na najokrutniejszą rzeczywistość. Długo zastanawiała się, czy to sam akt kłamstwa jest bolesny, czy to poznanie prawdy rani bardziej, ale nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. Osobiście wydawało jej się, że wolałaby dowiedzieć się najokropniejszej prawdy, niż być okłamywana.
CZYTASZ
wieder alleine | c. schmid ✔
Fanfiction[opis zawiera spoilery części pierwszej] Czasami spotykają nas rzeczy, których nigdy byśmy się nie spodziewali. Codziennie wystawieni jesteśmy na pastwę losu, licząc, że nie spotkają nas te najgorsze, najtrudniejsze wersje naszych historii, a jednak...