29.

215 16 4
                                    

Wracam do domu, by odetchnąć
By zacząć od nowa.
Wracam do domu
Ze wszystkich miejsc, w których już byłam*

Austriacka część turnieju minęła bez żadnych komplikacji. Prawdę mówiąc Laura opuszcza Bischofshofen w o wiele lepszym humorze, niż się spodziewała. Okazało się, że jadą prosto do Titisee-Neustadt, bo właściwie nie byłoby sensu, żeby wracali do domów. To akurat niezbyt się jej podobało, ale innego wyjścia nie mieli. 

Titisee okazało się mniej szczęśliwe, niż przypuszczali, bo z powodu warunków odwołano niedzielny konkurs, a podczas sobotniego Niemcy i tak nie zaprezentowali się z najlepszej strony, a więc kiedy ten weekend dobiegł wreszcie końca wszyscy odetchnęli z ulgą. 

A najbardziej Laura, która nie mogła się doczekać powrotu do domu chociaż na te kilka dni przed wyjazdem do Polski, gdzie mieli kolejne konkursy. 

— Nie ma to jak w domu — powiedziała, wkładając klucz do zamka. 

Constantin stojący obok zaśmiał się krótko, po czym wszedł za nią do mieszkania, ciekawy czy ich nowe dziecko, czytaj Vincent, umiało się zachować, czy też mieli tu zastać istne pobojowisko. 

Na szczęście wyglądało na to, że ich kocurek był zbyt leniwy, żeby rozrabiać, bo poza czterema zbitymi bombkami, wywróconym kwiatem doniczkowym i podrapaną zasłoną nie doliczyli się żadnych poważnych strat, jednak mimo wszystko Laura nalegała, żeby pojechali gdzieś do sklepu po nowy komplet firanek i przede wszystkim drapak. 

— Jeśli myślisz, że będę wchodził na krzesło i ściągał ci karnisz to się grubo mylisz — stwierdził Constantin, gdy wracali ze sklepu. — Naprawdę musieliśmy kupować te zasłony? Nie mamy innych? 

— Jakbyśmy mieli, to bym nie kupowała — wywróciła oczami. — Tylko takie tam pasują, nic na to nie poradzę. I tak, będziesz je zawieszał. 

— A niby z jakiej racji? — obruszył się. 

— Z takiej, że cię proszę — odparła, uśmiechając się do niego zalotnie, a on jedynie pokręcił głową z rezygnacją i wrócił spojrzeniem z powrotem na drogę. 

Już miał coś odpowiedzieć, ale w aucie rozbrzmiał dzwonek telefonu Laury, więc dziewczyna szybko zerknęła na wyświetlacz. 

— To Olivier — wyjaśniła, szybko odbierając. — No cześć, właśnie wracamy z Constantinem ze sklepu, a co? Dzisiaj? No dobra, na siódmą? Pewnie, nie ma problemu, do zobaczenia. 

Constantin spojrzał na nią z uniesionymi brwiami, jakby starał się zapytać co ona znów wymyśliła, ale nie odważył się wypowiedzieć tego na głos. 

— Jesteśmy zaproszeni na kolację do Nicole i Oliviera — wyjaśniła. — I nawet nie waż się wywracać oczami, wiem, że ci się nie chce, ale pójdziesz, bo podobno Olivier chce nam coś ważnego powiedzieć. 

— Nie ma mowy, nigdzie już dzisiaj nie idę... 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
wieder alleine | c. schmid ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz