Co Cię tak rozerwało?
Co Cię tak zraniło?
Co Cię i Twoje życie i twoje serce tak rozszarpało?*Laura przesiedziała na cmentarzu dobre kilka godzin, obserwując, jak niebo z błękitu przechodzi w granat, a chwilę później w smolistą czerń. Dochodziła dwudziesta, kiedy dziewczyna w końcu podniosła się z niewielkiej ławeczki, postawionej przy grobie swojej siostry i zaczęła wolnym krokiem kierować się z powrotem do swojego domu.
Co się stało to się nie odstanie, a ona miała podpisaną umowę z Austriackim Związkiem Narciarskim i nawet jeśli nie chciała, musiała jechać do pracy. Usilnie odpychała od siebie nawracające myśli o Constantinie, próbując nie zastanawiać się nad tym co dalej z nimi będzie, ale jakoś średnio jej to wychodziła. W tym momencie bardzo chciała wziąć urlop, rozchorować się, złamać nogę, albo chociaż dostać grypy, żeby nie musieć jechać do Finlandii i narażać się na konfrontację z Constantinem, ale takich wymówek używała w liceum, żeby się wymigać od obowiązków.
Teraz miała dwadzieścia jeden lat, była dorosła i wyglądało na to, że będzie musiała nauczyć się brać odpowiedzialność za to, co robi i żyć z konsekwencjami swoich działań. Teraz, kiedy już zdążyła się trochę uspokoić doszło do niej, że i tak będą musieli to sobie wyjaśnić, ale zdecydowanie nie do niej należał pierwszy ruch i doskonale o tym wiedziała.
Weszła do klatki, zatrzaskując za sobą drzwi i ruszyła niespiesznie schodami pod górę, zupełnie nie spodziewając się, że ktoś będzie na nią czekał, siedząc na wycieraczce obok jej drzwi.
— Olivier co ty tu do cholery robisz? — spytała, natychmiast rozpoznając przyjaciela. — Czyś ty kompletnie zdurniał? Jak długo tu już siedzisz?
— Ja zdurniałem? — Olivier podniósł się z ziemi z zawrotną prędkością i nachylił się blisko jej ust, zupełnie jakby chciał ją pocałować, a ona posłała mu pytające spojrzenie cofając się.
— Czy ty sprawdzasz, czy jestem trzeźwa? Olivier...
— Dzwoniłem do ciebie chyba siedemdziesiąt razy, a ty nie odbierałaś, obdzwoniłem wszystkich, których mogłem ale nikt inny też nie mógł się do ciebie dodzwonić, myśleliśmy, że coś się stało — westchnął, chwytając się za głowę.
— Ja... — wsunęła dłonie do kieszeni, ale nagle ją olśniło. — Zostawiłam telefon w mieszkaniu, odebrałabym, gdybym wiedział, że dzwoniłeś, nie musisz od razu podejrzewać, że poszłam na wódkę — warknęła, wyciągając klucze z kieszeni.
— Zadzwonię do Daniela, że może przestać jeździć po mieście i cię szukać — odparł tylko, kręcąc głową z niedowierzaniem i wyciągnął komórkę.
— Daniel mnie szuka? — zdziwiła się.
— Laura, miałaś przyjść do mnie i Nicole na osiemnastą na kolację i nie dość, że nie przyszłaś to cały dzień nie dałaś znaku życia, nie odbierasz od nikogo, nikomu nie odpisujesz...
Na śmierć zapomniałam o kolacji, pomyślała, chwytając się za głowę.
— I myśleliście, że po prostu poszłam się nawalić, tak? Nieźle we mnie wierzycie, nie ma co — mruknęła pod nosem, a Olivier prychnął.
— Martwiliśmy się, Laura — powiedział tylko, wchodząc za dziewczyną do mieszkania. — Już dawno nie robiłaś takich akcji...
— Jakich akcji, czy ty siebie słyszysz?
No tak, jeszcze tego jej brakowało, pokłócić się z najlepszym przyjacielem. Jeszcze trochę i nikt ci nie zostanie, Laura, pomyślała gorzko, odwieszając kurtkę na haczyk w korytarzu.
CZYTASZ
wieder alleine | c. schmid ✔
Fanfiction[opis zawiera spoilery części pierwszej] Czasami spotykają nas rzeczy, których nigdy byśmy się nie spodziewali. Codziennie wystawieni jesteśmy na pastwę losu, licząc, że nie spotkają nas te najgorsze, najtrudniejsze wersje naszych historii, a jednak...