27.

218 18 6
                                    

Wszyscy moi znajomi pytają jakim cudem pozostaję silna
Mówię im: „Jeśli znajdziecie prawdziwą miłość, ona będzie trwać wiecznie"*

Odnalazła spojrzeniem Constantina w ciągu pierwszych pięciu sekund od wejścia na salę. Siedział naburmuszony przy stoliku obok Piusa i Irene, sączył piwo z kufla i patrzył na nich spode łba, kiedy próbowali go zagadać. 

Wywróciła tylko oczami, po czym razem z Markusem i Karlem podeszła do tego samego stolika, zwracając na siebie uwagę chłopaka. 

Constantin najpierw dwukrotnie zamrugał, jakby chcąc się upewnić, że to wcale nie są przywidzenia, potem wytrzeszczył oczy, zapewne nie spodziewając się, że Laura w ogóle przyjdzie, a tym bardziej, że będzie wyglądać tak świetnie. Na samym końcu otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz je zamknął, jakby nie wiedział czy powinien mówić cokolwiek. 

— Laura, dobrze że jesteś! — niemal krzyknęła Irene, przepuszczając ją obok Constantina. — A Constantin naopowiadał wszystkim, że niby nie przyjdziesz — prychnęła, patrząc z politowaniem na Schmida. — W ogóle ślicznie ci w tej sukience, skąd ją masz? 

— Z second-handu — odparła dziewczyna, wzruszając ramionami. — Jak większość ubrań generalnie — dodała, po czym odwróciła się w kierunku Constantina. 

— Nie wiem jak ty to robisz, ale zawsze dobrze wyglądasz — westchnęła ze zrezygnowaniem Irene, a wszyscy przy stoliku parsknęli śmiechem. 

— Przesadzasz — Laura pokręciła głową, czując, że zaraz zrobi się czerwona. 

Nie była przyzwyczajona do takich komplementów, zwłaszcza od innych dziewczyn, bo raczej obracała się wśród chłopaków i czuła się teraz trochę nieswojo. Zwłaszcza, że nie wiedziała co na to odpowiedzieć. 

— Gdzie w ogóle jest Richard? — spytał Karl, rozglądając się wokół ich stolika. — Już się ubzdryngolił? 

— Nie, no coś ty, teraz próbuje wyrwać kelnerkę z pomocą Wellingera  — odparł Pius, wskazując głową w kierunku bufetu szwedzkiego, przy którym Andreas i Freitag zagadywali panią w hotelowym uniformie. 

— Z tego co widzę, to ona raczej bardziej zainteresowana jest Wellingerem — stwierdziła Laura, zerkając w kierunku tych umizgów.  

— No cóż, Andreas wygrywa w przedbiegach — odparł Pius, na co Karl prawie zakrztusił się piwem, a wszyscy parsknęli śmiechem. 

— Zawsze myślałem, że to ja najbardziej ci się podobam — stwierdził Markus, udając urażonego. — No wiesz, często siadałeś obok mnie w autobusie... 

— Tylko jak nie było innych miejsc, nie myśl sobie — Pius pogroził mu ostrzegawczo, a Laura i Irene spojrzały na siebie, jakby zdawały się myśleć dokładnie to samo. 

Jak dzieci, kompletnie jak dzieci...

 — Wypraszam sobie, jestem wspaniałym kompanem do podróży, Laura może potwierdzić! — oburzył się Eisenbichler. 

— Zwłaszcza jak śpisz i chrapiesz jak czołg — pokiwała głową i znów wszyscy się roześmiali. 

— No dobra, a ten twój Romeo niby w nocy nie chrapie? — obruszył się, wskazując palcem na Constantina, który od razu się ożywił i już chciał odpowiedzieć, jednak Laura go ubiegła. 

— Mój Romeo nie próbuje przeprowadzać kontroli trzeźwości alkomatem, kiedy śpi — odparła, posyłając mu pełne satysfakcji spojrzenie. 

Cały ich stolik ryknął śmiechem, aż kilka osób obróciło się w ich stronę, żeby zobaczyć co się dzieje. 

— Chyba nie mówisz poważnie? — Constantin popatrzył na Laurę z niedowierzaniem, a ona tylko rozłożyła ręce. 

wieder alleine | c. schmid ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz