Bo bez ciebie, kochany
Całe światło lamp tysięcy
Wszystkich gwiazd na nocnym niebie
To dla mnie wciąż niewystarczająco*— Laura, pobudka — usłyszała dziwnie znajomy głos nad uchem, ale zamiast wstać naciągnęła sobie kołdrę na samą głowę. — No dalej wstawaj, bo zaraz przestanę być miły — poczuła, że ktoś zaczyna ją szarpać.
— Mhmm, jeszcze dwie minutki — mruknęła, odwracając się w drugą stronę i wcisnęła twarz w poduszkę.
Cóż, trudno było jej się dziwić, bo przecież wrócili do mieszkania około drugiej w nocy. Na szczęście wszelkie sprawy z kotem mieli już pozałatwiane, bo dostali od Paula właściwie całe kocie wyposażenie i po świętach umówili się na kolejną wizytę weterynaryjną, a więc chociaż tym nie musieli się przejmować.
Przejmować natomiast trzeba było się tym, że Constantin o dziesiątej miał wyjeżdżać do Oberaudorfu, a Laura koniecznie musiała się z nim pożegnać. Przypominając sobie o tym natychmiast wyskoczyła z łóżka i wybiegła z sypialni, w poszukiwaniu chłopaka.
Constantin natomiast siedział na kanapie, a ich nowy członek rodziny siedział u niego na kolanach i łasił się do jego ręki, co Laura uznała za jedną z najbardziej uroczych rzeczy na świecie. Ale dlaczego Constantin siedział sobie jak gdyby nigdy nic w ich mieszkaniu, podczas gdy dochodziła jedenasta i za jakieś dziesięć minut powinien zacząć znosić swoje bagaże na dół, jeśli faktycznie zamierzał dojechać do domu tak mniej więcej na piętnastą?
Laura zmarszczyła brwi, siadając obok niego. Nadal siedział w piżamie i nie wyglądało, żeby gdziekolwiek mu się spieszyło i zastanawiała się o co tutaj w ogóle chodzi, ale w tej chwili nawet nie chciało jej się go o to pytać. Zamiast tego wzięła kotka na ręce i sama położyła się na kolanach chłopaka, zamykając oczy.
— Nie zdążysz dojechać do domu — powiedziała tylko, czując jak kotek układa się jej na brzuchu.
— Nigdzie nie jadę — odparł Constantin, po czym wsunął dłoń we włosy dziewczyny.
— Słucham? — otworzyła oczy, posyłając mu pytające spojrzenie. — Ty chyba nie...
Och oczywiście, że to zrobił, pomyślała, z jednej strony czując, jak robi jej się ciepło na sercu, a z drugiej jak narasta w niej złość. Ten debil postanowił zostać z nią na święta, zamiast wracać do domu.
— Chyba cię pogięło — stwierdziła, natychmiast się podnosząc. — Constantin, powiedz mi dlaczego...
— Bo cię kocham i chcę spędzić z tobą święta? — przerwał je, wywracając oczami. — Myślisz, że bawiłbym się dobrze, wiedząc, że jesteście tutaj same?
— A co z twoją...
— Nimi się nie przejmuj, pojadę do domu po Wigilii — odparł, zanim w ogóle zdążyła dokończyć. — Aha i jeśli chciałabyś wiedzieć, kot dzisiaj rano spał na lodówce — dodał, a ona zdusiła śmiech.
— Nie odwracaj kota ogonem —prychnęła, a Constantin uniósł brwi, jakby nie mógł uwierzyć, że naprawdę użyła tej gry słów. — Twojej mamie będzie na pewno przykro, że nie będzie cię na Wigilii — stwierdziła.
— Jak jej powiedziałem, że masz być tutaj sama, to kategorycznie zabroniła mi się stąd ruszać, więc...
— Dobra dobra, uznajmy, że mogę zaakceptować taki rozwój wydarzeń — uśmiechnęła się pod nosem. — Wracając do tej lodówki, koty zazwyczaj śpią w dziwnych miejscach, nie zauważyłeś tego?
CZYTASZ
wieder alleine | c. schmid ✔
Fanfiction[opis zawiera spoilery części pierwszej] Czasami spotykają nas rzeczy, których nigdy byśmy się nie spodziewali. Codziennie wystawieni jesteśmy na pastwę losu, licząc, że nie spotkają nas te najgorsze, najtrudniejsze wersje naszych historii, a jednak...