🌸🍒8🍒🌸 - "Związek złożony z poświęceń"

153 11 21
                                    

Chiny ponownie spędzał czas na swojej pracy. Tym razem był zasypany masą papierów. Niestety tak wyglądają zajęcia krajów i to na ich barkach spoczywa ogromna odpowiedzialność oraz opieka nad swoim ludem.

Zmęczony rzucił okiem na kolejny dokument i westchnął. Papierkowa robota nie była jego mocną stroną. Nagle przerwał mu gwałtowny huk, usłyszawszy go zerwał się i wszedł do pokoju obok.

- W-wszystko w porządku Kiku-aru? - Zapytał, zauważywszy chłopca.

Po chwili zdał sobie sprawę, że na ziemi leżą kawałki szkła.

- P-przepraszam Yao...to był wypadek... - Wymamrotał Japonia.

Chińczyk uklęknął przy nim.

- Nic się nie stało-aru.

- N-na pewno? - Spytał Japończyk.

Yao uśmiechnął się.

- To tylko stary wazon-aru. Nie pokaleczyłeś się?

Kiku pokręcił głową.

- Nie, ale trochę boli mnie głowa...

Ciemnowłosy poczuł współczucie. Wiedział, że to dlatego, że gdzieś w pobliżu jego pierwszych terenów musiało zostać wywołane trzęsienie ziemi. On również miewał w tych okresach bóle głowy i problemy z równowagą.

- A więc, dlatego rozbił się wazon-aru?

Kruczowłosy złapał za jego ubranie.

- M-mhm... Jestem zmęczony.

Starszy naród zachichotał.

- Ojoj, biedaku-aru...

Maluch styknął się z nim nosem jak zwykle na znak przeprosin.

- Przepraszam, że zniszczyłem wazon Yao.

Ten odwzajemnił gest.

- Nie potrafię się gniewać na takiego słodziaka-aru.

- Już ci nie będę przeszkadzał w pracy Yao... Wiem jakie to ważne... - Wyjąkał Japonia z czerwoną twarzyczką.

Chiny przyłożył dłoń do jego czoła.

- Chyba masz lekką gorączkę-aru. - Zmartwił się.

Japończyk jedynie zamrugał swoimi brązowymi oczkami. Serce Chińczyka niemal się roztopiło.

- Dziś zajmę się tobą. Niestety nie możesz spotykać się z resztą dopóki ci nie przejdzie.

Kiku posłusznie przytulił się do niego.

- Dobrze Yao... Kocham cię...

Po ostatnich dwóch słowach, Yao poczuł się jakby miał cukrzycę. Trzymając go czule zaniósł do łóżeczka. Co prawda zabronił dzieciom wchodzenie do niego, aby się nie zaraziły, lecz Tajwan od początku nie słuchała.

Parę razy wymigała się do niego, aż w końcu mężczyzna był zmuszony powiesić na drzwiach napis "Zakaz wstępu-aru!", na szczęście poskutkowało.

- Tłumaczyłem ci, że będziesz chora-aru. - Skrzyżował ręce na piersi.

Dziewczynka zrobiła maślane oczy.

- Ale Hong powiedział mi, że głupki nie chorują.

- Bo tak napisali w książce. - Starał się wybronić Leon.

NiChu - 🌸🍒Zaczekaj na mnie pod drzewem wiśni🍒🌸|Hetalia|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz