Pov HarrySiedzę przed laptopem w swoim gabinecie, od kiedy ta suka Ilithyia ode mnie uciekła. Musiała to od dawna planować skoro skontaktowała się ze swoim bratem. Ja jednak w tej kwestii będę cierpliwy. Poczekam tyle ile będzie trzeba i wtedy jak ją znajdę to zmienię jej życie w prawdziwe piekło. Będzie żałowała, że się urodziła.
Jedyne co mnie pociesza to, że wykiwała też Ethana. Z nim też nie utrzymuje kontaktu. Jedynie dzięki temu nie zwariowałem.
Słyszę pukanie do drzwi nim zdążam coś odpowiedzieć to one się otwierają i wpada przez nie Niall. Kurwa co on tu robi? Przecież miał być w Manchesterze w dzielnicy, której mieszka jej brat. Czemu ja go nie zamordowałem jak miałem ku temu okazję? Nikomu by nie było szkoda tego ćpuna.
- Dlaczego tu jesteś? - pytam wściekle. I tak mocno mnie irytuje, bo od kilku miesięcy nie mam żadnych informacji o Ilithyii. A wiem, że jest u Jasona. Może on jej coś zrobił? Nigdy nie lubiłam długo siedzieć w domu.
- Kilka godzin temu spotkałem Ilithyie - nareszcie. Długo musiałem na to czekać.
- Gdzie była? Ma na sobie ślady pobicia? - zdaję sobie sprawę z tego, że to naiwne, ale chciałbym żeby się okazało, że wszystko wina jej brata. Że on zmusił ją by z nim wyjechała i jakby tylko mogła to by od razu do mnie wróciła.
- Chodziła sobie po centrum handlowym.
- To czemu do jasnej cholery jej do mnie nie przywiozłeś? Już ci mówiłem, że nie interesują mnie żadne konsekwencje, ona ma tu wrócić i odpokutować to co zrobiła - aż się we mnie gotuję. A ja myślałem o niej jak o ofierze.
- Tylko, że ona nie była sama.
- To bylo zastrzelić Jason nie bacząc na innych ludzi albo poczekać aż wrócą do auta. Ty chyba przestałeś już używać swojego mózgu! - jestem na niego wściekły. Jak mógł zaprzepaścić taką okazję?
- Ale ona nie była ze swoim bratem tylko z wózkiem, a w tym wózku znajdowało się małe dziecko. - Dziecko? Czyżby Jason wpadł i kazał się zajmować swoim dzieciakiem Ilithyii. Nie, ona by się na to nie zgodziła.
- To Jasona prawda?
- Nie, po Ilithyii widać, że dość niedawno rodziła, a dziecko ma od trzech do sześciu tygodni na pewno nie więcej. Wózek i kocyk były niebieskie, więc zgaduję, że to chłopiec.
Ja pierdole jeśli naprawdę dzieciak ma tyle to on jest moj. Ta idiotka była ze mną w ciąży i nic mi nie powiedziała.
Teraz to tym bardziej oberwie.
- No to wracaj tam i przywieź mi ich oboje.
- Jak? - jakim cudem on dla mnie pracuje?
- Normalnie zabierz jej dziecko, a ona sama z tobą pojedzie. Tylko masz być uważny, jeśli to mój syn to nic nie może mu się stać.
Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.