Pov IlithyiaSpodziewałam się Harry'ego, Nialla, a nawet Brandona, ale na pewno nie Ethana. Nie mam pojęcia czemu Harry przysłał tu swojego brata. W ogóle się dziwię, że go o wszystkim poinformował. Przecież on też musi podejrzewać, że to także może być dziecko niebieskookiego.
- Wpuścisz mnie? - pyta, a ja się odsuwam. Nie bije się z nim zostać sam na sam. On wchodzi, a ja prowadzę go do salonu. - Czemu o niczym mnie nie poinformowałaś? Wiem, że wybrałaś Harry'ego i uciekłaś tylko dlatego, że się pokłóciliście.
Właśnie tego można było się po nim spodziewać. Samych kłamstw. Perfidnie wykorzystał moją nieobecność by ranić swojego brata. I on śmie twierdzić, że go kocha.
- Wcale nie, powiedziałam mu, że wolę ciebie - widzę zaskoczenie na jego twarzy. Czyżby miał tak niską samoocenę? - I właśnie wtedy nasze relacje uległy takiemu ochłodzeniu, że postanowiłam poprosić brata o pomoc. Nie wiedziałam wtedy jeszcze o ciąży.
- Harry jest przekonany, że to je dziecko, ale ja mam co do tego wątpliwości. Jeśli naprawdę on ma około miesiąca to i ja mogę być ojcem - domyślił się płci pewnie po niebieskich śpioszkach.
- Szczerze to sama nie mam pojęcia, który z was jest ojcem mojego syna. I nie potrzebuje tej wiedzy, zostanę tu z Jasonem i on pomoże mi go wychowywać - siadam w fotelu i kołyszę małego, bo zaczyna trochę marudzić.
- Nie masz prawa tak zrobić! - mówi zbyt głośno, bo Toby zaczyna płakać. Próbuję go uspokoić. - To równie dobrze może być moje dziecko i chciałbym mieć udział w jego wychowaniu - tym razem komunikuje cichszym tonem.
- Nie zgodzę się na żadne testy, bo jak potwierdzą ojcostwo Harry'ego to już nigdy się od niego nie uwolnię - nie mogę aż tak bardzo ryzykować. Jeśli tylko zielonooki miał jakiekolwiek potwierdzenie, że mały jest jego to od razu by sobie rościł prawo do niego. A znając jego metody to by mi go zabrał. I tym gestem zmusił mnie do powrotu, bo ja już sobie nie wyobrażam życia bez mojego synka.
- Nie chcę żadnych testów. Wystarczy, że powiesz Harry'emu, że to mojego dziecko, zgódź się też byśmy stworzyli rodzinę dla tego małego chłopca. A jak on w ogóle się nazywa?
- Toby.
Ethan się uśmiecha.
- A dasz mi go potrzymać? Obiecuję, że będę bardzo uważny - kiwam głową i podaje mu dziecko. - To na pewno mój syn, mamy takie same oczy.
- Moje też są niebieskie, więc o niczym to jeszcze nie świadczy.
- Ale jest spokojny chociaż praktycznie mnie nie zna, na pewno poczuł, że jestem jego tatą - śmieje się na jego słowa.
Widok mojego synka w ramionach Ethana wzbudza we mnie bardzo pozytywne uczucia. Teraz widzę jak bardzo mi go brakowało. Mogę sobie wmawiać różne rzeczy, ale dobrze by było mieć kogoś z kim mogłabym się podzielić moim synkiem.
- Już jestem siostrzyczko! - Nagle dociera go mnie głos Jasona.
Wrócił.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.